Blisko ludziTrzy modele matek. Którą jesteś lub będziesz?

Trzy modele matek. Którą jesteś lub będziesz?

Matka – opiekunka, zwierzchniczka czy przyjaciółka? Jak powinno postrzegać ją dziecko? Trzy modele matek. Którą jesteś lub będziesz, gdy urodzisz dziecko?

Trzy modele matek. Którą jesteś lub będziesz?
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Powinna chronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami czy raczej – swoją stanowczością i konsekwencją dążyć do tego, by dziecko samo nauczyło się przed nimi bronić? A może powinna stać z boku i uważnie obserwować, a w razie konieczności wyciągnąć przyjacielską dłoń? Matka – czy powinna być opiekunką, zwierzchniczką czy przyjaciółką? Jak powinno postrzegać ją dziecko?

Kiedy dziecko przychodzi na świat, wszelkie plany dotyczące wychowania można odstawić na bok. W większości przypadków górę bierze naturalny instynkt, który nakazuje, zamiast zgodnie z rozumem, postępować według nakazów, które dyktuje serce. Nawet jeśli uwierzyłyśmy podręcznikom mówiącym, że restrykcyjne wychowanie ma więcej korzyści niż to, zwane bezstresowym, serce matki często nie pozwala sprawdzić tego w praktyce. I przeciwnie – nawet, jeśli jesteśmy zwolenniczkami wychowania bez stresu, może się okazać, że w naszym przypadku wdrażanie tego planu rodzi więcej nerwów niż przynosi korzyści.

Może więc, zamiast zdawać się na instynkty bądź planować to, czego zaplanowanie nie jest możliwe, postawmy na relację, którą wdrożyć najłatwiej, a której korzyści z pewnością wygrają z poprzednimi – przyjaźń.

Mama – opiekunka
Pierwszy typ macierzyństwa, jaki możemy obserwować to ten, w którym matka strzeże swojego dziecka jak przysłowiowego oka w głowie. Nie tyle odpowiada na jego potrzeby, co wręcz nie pozwala mu ich sobie uświadomić. Prowadzi za rękę, podsuwa gotowe rozwiązania, jest na każde skinienie.

Taki typ macierzyństwa można by nazwać „opiekuńczym”. Dziecko można tutaj porównać do gościa, który ma w domu same przywileje i zero obowiązków. Matka, która stara się nieustannie mu „nadskakiwać”, jawi się w jego oczach jako opiekunka czy wręcz asystentka, której głównym zadaniem jest zadowolenie podopiecznego. Przyzwyczajone do tego dziecko stopniowo poszerza swoje wymagania i oczekuje od matki coraz więcej.

Mama - zwierzchniczka
Drugi typ macierzyństwa można by nazwać typem „zwierzchniczym”. Prezentują go matki narzucające sztywne reguły i wyznaczające granice, których nie pozwalają naginać. Określone pory jedzenia, kąpania, limit czasu na telewizję i zabawę, szybkie wdrażanie w domowe obowiązki, a za nieprzestrzeganie zasad – kary.

Dziecko jest tutaj swego rodzaju podwładnym, który musi zaakceptować panujące w domu reguły i dostosować się do nich. Zna swoje miejsce i wie, że próba jego zmiany nie jest najlepszym pomysłem. Matka jawi mu się jako autorytet, który najlepiej wie, co jest dobre, a co złe i z którym nie należy negocjować.

Pobłażliwość czy restrykcja – co szkodzi bardziej?
Warto zauważyć, że zarówno jedno podejście, jak i drugie, niesie korzyści. Dziecko, które ma świadomość miłości i troski rodziców, czuje się bezpieczne, a to pozwala mu łatwiej radzić sobie z przeciwnościami. Z drugiej strony - granice, zakazy i nakazy to bardzo ważne elementy życia dziecka, które w równym stopniu przyczyniają się do poczucia bezpieczeństwa. Budują swego rodzaju ramy, które ułatwiają codzienne funkcjonowanie. Pozwalają odnaleźć się w świecie, w pewien sposób go uporządkować i nadać mu bardziej przyjazny, zrozumiały kształt.

- Stawianie granic jest konieczne do wskazania dzieciom norm postępowania akceptowanych w dzisiejszym świecie i nie musi wcale kojarzyć się z karami – podkreśla Monika Perkowska, psycholog dzieci, młodzieży i rodziny.

Niestety, zarówno jedno, jak i drugie podejście - stosowane w nadmiarze - więcej może wyrządzić szkód, niż przynieść pożytku. Nadmierne pobłażanie dziecku, ciągłe prowadzenie za rękę i wyręczanie - mimo że w dzieciństwie zdaje się mieć same zalety - negatywne skutki ujawni w przyszłości. Tak wychowane dziecko w obliczu dorosłego życia stanie zupełnie bezradne.

Natychmiastowe odpowiadanie na wszelkie potrzeby rodzi z kolei zachcianki, które nie pojawiłyby się, gdyby dziecko musiało włożyć choć trochę starania w zaspokojenie rzeczywistych potrzeb. W przyszłości poskutkuje to postawą roszczeniową - przekonaniem, że „wszystko mi się należy”.

Zauważmy też, że ani jedno, ani drugie z wymienionych podejść, nie zakłada uczenia dziecka samodzielności. W pierwszym – wszystko robi za nie matka, w drugim - dziecko postępuje zgodnie z nakazami, a to przecież wcale nie uczy odpowiedzialności za własne czyny. Wręcz przeciwnie – skutecznie tę odpowiedzialność niweluje.

Przyjaźń - relacja zrównoważona
Tymczasem, zamiast nieustannie wyciągniętej do pomocy ręki, dziecko powinno mieć świadomość, że w momencie, kiedy zaistnieje potrzeba, będzie mogło poprosić o pomoc i że taką pomoc uzyska. Takie przekonanie więcej przyniesie pożytku niż każdorazowe wyręczanie. Wyręczając, pomagamy przecież tylko w konkretnej sytuacji. Nie uczymy jednak, jak poradzić sobie z podobnym problemem w przyszłości. Co ciekawe, w takim podejściu autorytet matki wcale nie ulega pomniejszeniu. Wręcz przeciwnie – niepomiernie wzrasta.

Dziecko, mając świadomość tego, że mama wie lepiej, a mimo to pozwala na własne wybory i decyzje, z czasem zrozumie, jak wielkiego starania to od niej wymaga. Z pewnością doceni to bardziej, niż ciągłe wskazywanie palcem.

Opisany typ macierzyństwa można by nazwać „przyjacielskim”. Bo tak właśnie postępuje przyjaciel – doradzi, zgani, ale nie forsuje na siłę własnego zdania. Jest obok, w każdej chwili gotowy do pomocy, ale tej pomocy nie narzuca.

- Celem każdego rodzica jest wychowanie dziecka w taki sposób, by dobrze radziło sobie w dorosłym życiu – zauważa Monika Perkowska. - Postawa rodzicielska, która sprzyja prawidłowemu rozwojowi naszych pociech, to postawa pozwalająca na bycie niezależnym, przy jednoczesnym zachowaniu postawy akceptacji.
Agata Cygan/kas/kobieta.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)