Turek zepchnął ciężarną żonę z klifu. Chciał dostać pieniądze z ubezpieczenia
Najpierw pozował z nią na tle zapierających dech widoków, a potem – kiedy nikogo nie było w pobliżu – popchnął żonę w przepaść. Kobieta była w 7. miesiącu ciąży. Zginęła na miejscu. Jej mąż twierdzi, że to był wypadek. Tymczasem po jej śmierci należałyby mu się pieniądze z ubezpieczenia.
17.02.2021 07:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zdjęcia tureckiego małżeństwa napawają przerażeniem. Świadomość, że uśmiechająca się kobieta zaraz zginie, jest straszna. Nazywała się Semra Aysal i miała 32 lata. Wkrótce na świecie miało pojawić się jej pierwsze dziecko. Starszy od niej o 8 lat Hakan zabrał ją na wycieczkę do Butterfly Valley w mieście Mugla.
Był czerwiec 2018 r. Nic nie wskazywało na to, że Semra nie wróci z podróży. Na klifie spędzili aż 3 godziny. Według śledczych, Hakan chciał pewność, iż będą sami. I w odpowiednim momencie zepchnął ciężarną żonę. Krótko przed tym wykupił ubezpieczenie o wartości 400 tys. lirów (ponad 200 tys. zł).
Tragedia w Turcji
Dziś prokuratura stawia mężczyźnie zarzut morderstwa z premedytacją. Zabójstwo miało na celu zdobycie pieniędzy. Brat Semry zeznał właśnie przed sądem, że kiedy odbierał ciało siostry, jej mąż siedział w samochodzie. "Ja i moi bliscy byliśmy wstrząśnięci, ale Hakan nawet nie wyglądał na smutnego" – stwierdził Naim Yolcu. Dodał, że jego siostra nigdy nie chciała brać żadnych pożyczek, ale okazało się, iż w czasie małżeństwa Hakan brał je w jej imieniu. "Semra miała lęk wysokości. Jakie sporty ekstremalne chciała uprawiać, skoro się bała?" – pytał w sądzie. Ubezpieczenie, które wykupił mąż kobiety było związane właśnie z tego typu aktywnością.
Zobacz też: Widzieli się w sądzie 23 razy. "Do któregoś momentu można się tymi procedurami bawić"
Zapytany o powody, dla których takie wybrał, Turek odpowiedział, że "zawsze interesował się takimi sportami. "Dlatego wziąłem to ubezpieczenie, zanim się ożeniłem" – tłumaczył. Przekonywał też, że nie interesowała go, ile może dostać, jeśli dojdzie do wypadku. "Po prostu dałem żonie papiery do podpisania" – mówił. Hasan nie uważa się za winnego jej śmierci. "Po zrobieniu zdjęcia żona schowała telefon do torebki. Potem poprosiła, żebym jej go dał. Wstałem i usłyszałem jej krzyk za moimi plecami. Kiedy się odwróciłem, już jej nie było. Nie popchnąłem mojej żony" – zaznaczył.