Widzieli się w sądzie 23 razy. "Do któregoś momentu można się tymi procedurami bawić"
W trakcie rozwodu i po nim można się kłócić na drodze sądowej o wiele kwestii, począwszy od ustalenia wysokości alimentów, kontakty z dzieckiem po wybór szkoły. – Formalnie nie ma przeszkód. Można składać dziesiątki wniosków do sądu, a organ musi je rozpoznać – mówi Joanna Hetman-Krajewska, radca prawny.
16.02.2021 17:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dwadzieścia, trzydzieści, a nawet sto razy można widzieć się w sądzie z dawną drugą połówką, choć nie ma ku temu istotnych powodów. Gdzie leży granica i ile kosztują takie "randki" na sali rozpraw? – Można kwestionować wysokość alimentów, kontakty z dzieckiem, miejsce zamieszkania dziecka, domagać się od sądu rozstrzygnięcia o istotnych sprawach dziecka takich jak sposób leczenia i wydanie paszportu. Dodatkowo te wszystkie sprawy można zaskarżać – gdy sąd wyda orzeczenie – mówi adwokat.
Jak zauważa Hetman-Krajewska nierzadko zdarza się, że po sprawie rozwodowej zaraz spływają pozwy o podwyższenie alimentów. Zazwyczaj składają je niezadowolone kobiety. Z drugiej strony, mężczyźni zaskarżają wyroki, w których ustalono kontakty z dzieckiem. – Jeżeli ktoś wytacza takie sprawy tylko po to, aby leczyć własne frustracje, a nie po to, aby zainterweniować, bo niepokoi go sytuacja, to jest to wyraz szalenie egoistycznej postawy. To jest nieliczenie się z dobrem dziecka, które jest nieformalnym uczestnikiem sprawy – ocenia ekspertka.
Zobacz także
"Tego nie da się opisać, co on wyprawia"
Na jednej z grup w mediach społecznościowych poruszono temat nękających byłych partnerów, którzy nie chcą dać spokoju po rozstaniu. Sprawa dotyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Niegdyś druga połówka próbuje uprzykrzyć życie byłemu partnerowi i wykorzystuje do tego narzędzia prawne. Składa mnóstwo wniosków do sądu, grozi pozbawieniem praw rodzicielskich, aby skomplikować codzienność. W takiej sytuacji jest 35-letnia Magdalena, która rozwiodła się 7 lat temu, ale po dziś dzień ma problem z ekspartnerem.
– Nie zaakceptował rozstania. Teraz wiem, że zawsze chodziło mu bardziej o zniewolenie mnie, niż o kontakty i dobre relacje z córką. Na szczęście swoim zachowaniem wobec nas, sam siebie pozbawił praw rodzicielskich. W naszej relacji była przemoc psychiczna i fizyczna – powiedziała kobieta w rozmowie z nami.
Dodała, że jej były partner nie płaci alimentów, poza tym ma zakaz zbliżania się do niej. – Został skazany za stalking, jakiś czas temu wyszedł z więzienia i znów uprzykrza nam życie – wyznała mama 7-latki. Zaznaczyła, że po wyjściu z zakładu karnego jej były partner złożył wniosek do sądu o przywrócenie praw rodzicielskich.
– Dostał widzenia za moją zgodą, ale z tym się nie liczy. Przed sądem powiedział, że chce odnowić kontakt z dzieckiem, bo się bardzo stęsknił – powiedziała Magdalena. – Tego nie można opisać, co on wyprawia – skwitowała.
Kobieta aktualnie jest w nowej relacji i zaznacza, że ciężko jej budować związek, kiedy jej były mąż "non stop" prowokuje i straszy sądem. – Przekonał się, że może mi dogryzać i utrudniać życie składając kolejne pozwy i wnioski do sądu. Już zapowiedział, że nie poprzestanie na takiej formie widzeń, jaką uzyskał – dodaje 35-latka.
Mówi, że jest kłębkiem nerwów i że jak były mąż był w więzieniu, to udało jej się podreperować zdrowie, teraz obawia się jednak zemsty. – Wcześniej bił, teraz przekonał się, że może utrudniać życie w białych rękawiczkach - mówi kobieta.
"Nie płaci alimentów, ale na kolejne wnioski znajduje pieniądze"
W podobnej sytuacji znalazła się jedna z użytkowniczek forum dla rozwodników. Napisała, że jej były mąż "chyba przebił wszystkich". Widziała się z nim na sali rozpraw prawie sto razy. Składał wnioski i pozwy praktycznie, o co tylko się dało.
– Formalnie nie ma przeszkód. Można składać wiele wniosków do sądu, a organ musi je wziąć pod uwagę – tłumaczy radca prawny.
Dodaje, że wniosek lub pozew może zostać oddalony, jeżeli okoliczności nie uległy zmianie. – W takich sprawach zawsze sąd dołącza akta sprawy rozwodowej, aby porównać stan, który istniał wcześniej, w momencie orzekania rozwodu, z tym aktualnym na dziś – mówi Hetman-Krajewska.
W taki sposób można skutecznie komplikować życie drugiej stronie.
– Miałam sprawę, w której były partner mojej klientki robił wszystko, aby jej dokuczyć. Łącznie przeszli przez 23 sprawy sądowe. Po pierwsze mężczyzna nie płacił alimentów. Przyjął sobie to za punkt honoru. Doszło do zlicytowania jego nieruchomości, co i tak nie zrobiło na nim wrażenia. Mało tego, domagał się szerokich kontaktów z dzieckiem, mimo że nie dokładał się do jego utrzymania – podaje adwokatka.
Opisuje, że mężczyzna co jakiś czas zakładał sprawę o ustalenie nowego grafiku spotkań z dzieckiem, bo nic go nie satysfakcjonowało. – Dodatkowo, jak pojawiły się problemy z realizacją kontaktów, bo dziecko było chore, to zakładał sprawę o zagrożenie ukaraniem karą finansową. Widać było, że to wszystko robi z premedytacją. Co najciekawsze, uaktywnił się wtedy, kiedy moja klientka ułożyła sobie życie, wyszła za mąż i doczekała się dziecka z nowym partnerem. Tak jakby nie mógł przeboleć, że jej się dobrze wiedzie – oceniła prawniczka.
Spory zaogniają również kobiety. – Reprezentowaliśmy w kancelarii mężczyznę, którego ekspartnerka była trudna i nękała go. Mimo że mężczyzna był odpowiedzialny, płacił alimenty, chciał regularnego kontaktu z córką, ona robiła mu pod górkę, nastawiała przeciwko niemu dziecko, robiła wszystko, aby nie chciało ono widywać się z ojcem. Kobieta była bardzo roszczeniowa, chciała wysokich alimentów, ale nie chciała, aby ojciec kontaktował się z dzieckiem. W rezultacie to córka na tym ucierpiała – powiedziała ekspertka.
W sytuacji, w której druga strona nie wie, czego chce i walczy w sądzie, niczym na polu bitwy, znalazła się 34-letnia Joanna z Warszawy. – Moja sprawa ciągnie się od 2 lat. Obecny jeszcze mąż nie może pogodzić się z rozwodem. Po pierwsze nie jest w stanie określić jego warunków, po drugie bojkotuje wszystkie moje propozycje – mówi kobieta. Zaznacza, że na sprawie składa dodatkowe wnioski, aby ją przeciągnąć. – Początkowo nie odbierał korespondencji i nie stawiał się na rozprawach, teraz zmienił taktykę i zaskarża to, co ustalił sąd – mówi 34-latka.
Matka 3-latniej Julii obawia się, że po rozwodzie będzie jeszcze gorzej. Dodaje, że mężczyzna nie płaci alimentów, ale na kolejne pozwy znajduje pieniądze.
Koszty sądowe
Zapytaliśmy ekspertkę o koszty związane z chęcią uprzykrzenia życia drugiej stronie za pomocą zakładania kolejnych spraw. Praktycznie każdy wniosek to opłata sądowa w wysokości 100 złotych. Inaczej sprawy się mają, jeżeli chodzi o zmianę wysokości alimentów.
– Jeżeli strona uprawniona do alimentacji złoży pozew o zwiększenie alimentów, to nie ponosi kosztów sądowych. Jeżeli pozew złoży strona zobowiązana do alimentacji, np. o zmniejszenie alimentów zasądzonych w wyroku rozwodowym, to już opłatę sądową ponosi – tłumaczy radca prawny.
Jak się okazuje, można skutecznie komplikować i utrudniać komuś życie. Chęć, aby dopiec byłemu partnerowi, bywa większa niż dbałość o dobro dziecka i spokój rodziny. – To budzi moją głęboką obawę i niezgodę. Często kiedy wnosimy o uregulowanie kontaktów czy zmianę miejsca zamieszkania dziecka to są to sprawy, które będą wymagały opinii biegłych psychologów. To nie jest obojętne dla dziecka, takie ciąganie po poradniach, bo rodzice się szarpią – kwituje Joanna Hetman-Krajewska.