Twierdził, że go pobili i okradli. Chciał współczucia żony
35-letni mieszkaniec Tarnowskich Gór podał się za ofiarę napadu, w efekcie którego został bez portfela i telefonu. Okazało się jednak, że wszystko zmyślił, by wzbudzić litość w żonie, z którą się rozwodzi.
02.02.2019 | aktual.: 03.02.2019 22:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mężczyzna zjawił się w domu posiniaczony, nie miał ze sobą portfela ani telefonu. Żonie powiedział, że został napadnięty. Ta natychmiast wezwała policję. Funkcjonariusze po przesłuchaniu mieli jednak sporo wątpliwości.
Jak podaje TVN24, rzekomo poszkodowany najpierw twierdził, że napadło go trzech mężczyzn. Miało dojść do pobicia i kradzieży. Ofiara twierdziła, że widziała tylko jednego z nich, pozostali kryli się za kapturami. Ciekawsze było to, że mimo obrażeń na twarzy, mężczyzna wolał iść do swojego lekarza niż wzywać pogotowie.
Policjanci po sprawdzeniu monitoringu uznali, że coś jest nie tak. W trakcie kolejnej rozmowy, pokrzywdzony zmienił zeznanie.
Opowiedział, że tak naprawdę sprzedał telefon, bo chciał oddać dług znajomemu. W jego mieszkaniu spotkał innego kolegę, który w nerwach miał go pobić. Kiedy stamtąd wybiegał, zgubił portfel. Żona mu uwierzyła, ale policja nie. W końcu musiał przyznać się, że skłamał.
– Gdy był sam na sam z policjantami, przyznał się, że do żadnego rozboju nie doszło i wytłumaczył sytuację – mówi TVN24 Jacek Mężyk z policji w Tarnowskich Górach. I dodaje, że mężczyzna chciał wzbudzić współczucie u żony. Są w trakcie rozwodu.
– Nie spodziewał się, że ona zadzwoni po policję. Gdy policjanci przyjechali, było już za późno i dalej brnął w te kłamstwa – opowiada Mężyk. 35-latkowi grozi do dwóch lat więzienia za złożenie zawiadomienia o nie popełnionym przestępstwie. Żona, jak podkreślają policjanci, zachowała się jak trzeba.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl