Tylko 3,7 proc. głosów kobiet. Szef sztabu bezlitosny dla Korwina
Zaledwie 3,7 procent. Tyle Polek oddało swój głos w ostatnich wyborach na Konfederację. Sam szef sztabu wyborczego tej partii nie ma wątpliwości, skąd taki wynik. - Wiele z nich było zniesmaczonych wypowiedziami pana Janusza - stwierdził Witold Tumanowicz.
18.10.2023 | aktual.: 18.10.2023 21:39
Tegoroczne wybory parlamentarne pokazały, że Polki i Polacy potrafią się zmobilizować. Frekwencja na poziomie 74.38 proc. mówi sama za siebie. Warto też dodać, że według sondażu Ipsos to Polki przejęły stery i oddały najwięcej głosów - głosować poszło 73,7 proc. kobiet i 72 proc. mężczyzn. Wyniki też jasno pokazały, że panie odwróciły się od Konfederacji. Z jakich powodów? O przyczynach mówił Witold Tumanowicz.
Szef sztabu wyborczego Konfederacji nie owijał w bawełnę
Reprezentanci Konfederacji czują, że ponieśli sromotną porażkę. Zdają sobie też sprawę z tego, jak mało kobiet zagłosowało na ugrupowanie. Winą za taki stan rzeczy obarczają m.in. Janusza Korwina-Mikkego, którego chcą rozliczyć z działań. Być może polityk zostanie nawet usunięty z partii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Widać też duży odpływ kobiet głosujących na Konfederację. Wiele z nich było zniesmaczonych wypowiedziami pana Janusza, który mówił o tym, że chciałby im odebrać prawa głosu - skwitował Tumanowicz w rozmowie z Interią.
To jednak nie koniec. Szef sztabu wyborczego w dalszej części wypowiedzi zdecydował się na mocne porównanie.
- Nie wiem, w jaki sposób miałoby to [wypowiedzi Janusza Korwina-Mikkego - przyp. red.] przekonać panie do głosowania na Konfederację. Chyba musiałby się u nich zawiązać jakiś syndrom sztokholmski - stwierdził.
"Potężny cios w kampanii". Korwin-Mikke ostro o członkach partii
Tumanowicz uznał, że odpływowi kobiet nie pomogło też spotkanie Korwina-Mikkego z z Fundacją Patriarchat. Polityk stwierdził, że pójście na wydarzenie wizerunkowo nie było najlepszym pomysłem. Przypomnijmy, że członkowie tej organizacji mówili o kobietach jako o "części dobytku".
- Słowa jakie tam padły, być może nie jego, ale legitymizowane jego obecnością, na pewno zadały nam potężny cios w kampanii. Od tamtej pory rozpoczął się powolny odpływ kobiet - dodał Tumanowicz. Podobne zdanie mają pozostali członkowie partii.
Janusz Korwin-Mikke nie pozostał jednak dłużny i odpowiedział kolegom z ugrupowania.
- W czasie konfliktu nie atakuje się członka własnej bandy. To żelazna, podwórkowa reguła. Kiedy się tego nie robi, dostaje się po mo****e. I niestety, Tumanowiczowi należy się po mo****e za to, że zaatakował mnie. Nawet gdybym nie miał racji, idzie się w zaparte - stwierdził.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl