Nie znają swoim imion i nazwisk. Przykre zjawisko w polskich szkołach
W VI LO w Lublinie poproszono jednego z uczniów, by rozdał klasówki kolegom i koleżankom. Okazało się, że nie podołał zadaniu, bo... nie znał ich nazwisk. "Byliśmy w szoku" – mówi jedna z nauczycielek. Zjawisko występuje nie tylko w lubelskiej szkole. O sprawie pisze Radio ZET.
W dzisiejszym świecie, gdzie technologie odgrywają kluczową rolę w codziennym życiu, można zauważyć trudności u dzieci i młodzieży w nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich. Młodsze pokolenie często preferuje wymianę wiadomości przez ekrany smartfonów niż bezpośrednią interakcję z rówieśnikami. Problem zaczyna przybierać na sile.
Trudności w nawiązywaniu relacji
Nauczyciele VI LO w Lublinie przekonali się na własnej skórze o trudnej sytuacji panującej w szkole. Podczas lekcji poproszono jednego z uczniów o rozdanie klasówek, ale nie był w stanie wykonać zadania, ponieważ nie znał nazwisk swoich kolegów. O całym zajściu opowiada Marzena Kamińska, dyrektorka placówki.
"Byliśmy w szoku, gdy okazało się, że nie jest w stanie tego zrobić, bo nie wiedział, jak nazywają się niektórzy koledzy z klasy" – mówi w rozmowie z Radiem ZET. Kobieta zaznacza, że nie była to klasa pierwsza, nie był to też początek roku szkolnego, a grupa liczyła standardowo 32 osoby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Roksana Węgiel planuje iść na studia? "Szkoła mi trochę przeszkadza"
Dzisiejsi nastolatkowe nie skupiają się na relacjach międzyludzkich czy budowaniu więzi z innymi. Uczniowie nie znają też swoich imion i nazwisk. "Nie mają o sobie podstawowych wiadomości. Nie wiedzą, kto co lubi, gdzie wyjechał, co zobaczył" –wylicza Natalia Pacocha, dyrektorka SP nr 7 w Łodzi.
"Pracuję w szkole prawie 40 lat, relacje między uczniami zmieniły się diametralnie. Kiedyś robiło się różne projekty, zadania, konkursy razem, w bezpośrednim kontakcie, teraz tego nie ma" – przyznaje Małgorzata Pucułek, dyrektorka LXV LO w Warszawie.
Podczas przerw między zajęciami wcale nie jest lepiej. – "Czy siedzą wspólnie? Raczej koło siebie, wpatrzeni w telefony" – odpowiada Magdalena Siejka, dyrektorka XI LO w Łodzi. Zauważa, że w dzisiejszym świecie coraz więcej uczniów decyduje się na spędzanie czasu w samotności, ze słuchawkami na uszach.
"Na przerwach siedzą sami w słuchawkach albo obok siebie wpatrzeni w telefon. Na lekcjach robią swoje i biegną dalej: na korepetycje, zajęcia dodatkowe, na ostatni autobus. Po szkole, jeśli się spotykają, to w małych grupkach" – grzmią nauczyciele.
A co po lekcjach? "Czasem wracając ze szkoły, przejdę się kawałek z kolegami, ale ewentualne spotkania mamy rzadko" – stwierdza Przemek, trzecioklasista z kieleckiego liceum. Jak rzadko? "Może z raz w wakacje" – przyznaje.
Nauczyciele starają się zintegrować uczniów
Dzieci spędzają coraz więcej czasu przed ekranem. To sprawia, że umiejętność prowadzenia rozmów twarzą w twarz staje się dla nich trudniejsza. Nie potrafią rozpoznać emocji czy nawiązywać bezpośrednich kontaktów z rówieśnikami. Nauczyciele wychodząc uczniom naprzeciw, wymyślają przeróżne akcje, by pomóc podopiecznym w łatwiejszym budowaniu nowych relacji.
W VI LO w Lublinie zaczęło się od wspólnych wyjść nad zalew. Organizowano także specjalne akcje integracyjne np. "Ubierz się w jesień" czy zabawę o czekoladowy puchar dyrektora. Każde zadanie zostało zaprojektowane tak, aby jedna osoba nie mogła go wykonać bez pomocy rówieśników. Aby je zrealizować i odnieść sukces, konieczna była współpraca całej klasy.
Działania mają powoli przynosić pierwsze efekty. "Uczniowie przestają się siebie wstydzić, chętniej ze sobą współpracują i poznają swoje imiona" – zaznacza dyrektorka placówki.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl