Uczta dla ciała i zmysłów? Tylko w Hotelu Narvil!
Balijskie rytuały na ciało, masaże z peelingiem i autorskie zabiegi na twarz. A wszystko to w niesamowitym obiekcie otoczonym naturą. Przeczytaj naszą relację ze wSPAniałego pobytu w Hotelu Narvil i… zainspiruj się!
18.07.2024 | aktual.: 22.07.2024 14:04
Czasami warto włączyć tryb relaksacyjny. Uciec od zgiełku miasta nawet w środku tygodnia i zafundować sobie odrobinę przyjemności. Taki cheat day dla żyjących w biegu. Ale czy trzeba wyjeżdżać zagranicę, by zaznać luksusu i poczuć się jak na Bali? Nie. Szeroki wachlarz sensualnych doznań znajdziemy w strefie Niagara SPA należącej do hotelu Narvil w Serocku. To właśnie tu odległe zakątki świata są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Uroku tej oazie dodaje fakt, że hotel połączony jest w sercu lasu, nad rzeką Narew. W zaciszu SPA jest aż 12 gabinetów nawiązujących stylem do różnych regionów – od krajów Dalekiego Wschodu, poprzez romantyczną Toskanię i gorący Egipt, a kończąc na tropikalnej Amazonii i Polinezji. Żeby odkryć w sobie wewnętrzną harmonię, wybrałyśmy się do Hotelu Narvil na tzw. Day SPA. Oto, jakim zabiegom się poddałyśmy i jakie mamy po nich wrażenia.
Kasia:
Co jest głównym celem pobytu gości w Hotelu Narvil? Relaks, delektowanie się cudownymi widokami i oczywiście wizyta w SPA! Po zameldowaniu się w pokoju otrzymałyśmy komplet szlafroków i kapci, dzięki czemu mogłyśmy ruszyć do SPA. Każda z nas miała wykonane dwa rodzaje zabiegów – jeden na ciało, drugi na twarz. Mnie najpierw czekał antycellulitowy peeling z masażem Lux 2w1 w gabinecie Toskania. Po wejściu do gabinetu masażu od razu przypomniało mi się słynne włoskie powiedzenie: dolce vita! Przyjemny zapach oraz ciepłe wnętrze otoczenia sprawiły, że już na starcie poczułam odprężenie.
Masażystka poprosiła mnie, bym zdjęła szlafrok i położyła się na brzuchu. Następnie okryła mnie w talii ręcznikiem i rozprowadziła peeling cukrowy. Zaczęła od masowania stóp, co początkowo przypominało to akupresurę.
Jednorazowa bielizna, specjalne łóżko z wyprofilowanym otworem na twarz oraz miły w dotyku ręcznik dawały poczucie pełnego komfortu. W tle słychać było muzykę relaksacyjną – orientalne dźwięki połączone z szumem oceanu i śpiewem ptaków wprowadziły mnie w nastrój.
Stopniowo masowane były kolejne partie, czyli łydki, uda, plecy, a także dłonie, ramiona i kark. Przez cały czas czułam na sobie ciepłe dłonie oraz unoszący się w powietrzu aromat olejków. Kolejnym etapem był masaż przedniej części ciała, a następnie szybki prysznic, by zmyć resztki peelingu. Przyjemnym zaskoczeniem okazało się ciąg dalszy masażu – tym razem gry wkroczył balsam do ciała. Moje wrażenia? Nigdy przedtem nie miałam tak gładkiej i ujędrnionej skóry. Zauważyłam też, że moje ciało ma zdrowszy koloryt i wygląda szczuplej. Po masażu ciała czekał mnie jeszcze autorski zabieg na twarz – w przerwie między zabiegami ja i moje koleżanki zjadłyśmy pysznego łososia serwowanego bezpośrednio w strefie SPA.
Na czym polegał zabieg na twarz? Najpierw wspólnie z kosmetolożką dobrałyśmy kosmetyki odpowiednie do potrzeb cery. Przy moich rozszerzonych naczynkach idealne okazały się produkty marki Yonelle, w tym peeling enzymatyczny, serum anty-aging oraz maska peel-off z algami. Oczywiście niezbędny był demakijaż. Pomiędzy kolejnymi kosmetykami twarz była otulana ciepłym ręcznikiem. Dzięki temu składniki aktywne mogły lepiej wniknąć w głąb skóry. Serum zostało bardzo dokładnie wmasowane – w trakcie jego aplikacji kosmetolog wykonała długi masaż twarzy. Łącznie zabieg trwał ok. godziny, co było bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Poczułam, że moja skóra jest naprawdę "zaopiekowana". Wyglądała na gładką, promienną i młodzieńczą. Zdecydowanie warto rozpieszczać się w ten sposób!
Paulina:
Kiedy dowiedziałyśmy się z koleżankami, że czeka nas wyjazd na day spa do hotelu Narvil, niecierpliwie przebierałyśmy nóżkami na ten dzień! Czekały tam na nas same przyjemności: zabieg na twarz, lunch w strefie relaksu w otoczeniu zieleni, bez towarzystwa innych gości, w szlafroczkach i bez jakiegokolwiek skrępowania, peeling ciała z masażem, wizyta w saunie oraz na basenie. Idealny plan, który, co ważne nie był stworzony wyłącznie na naszą wizytę – z takich samych przyjemności może korzystać każdy nabywca pakietu day spa w hotelu Narvil.
Na zabieg na twarz czekałam najbardziej! U-wiel-biam wszystkie profesjonalne kosmetyczne procedury na buzię, a oferta zabiegów na twarz w Narvilu jest pokaźna. Odpowiada na różne potrzeby skóry. Ja poprosiłam o coś przeciwstarzeniowego, więc pani kosmetolog zaproponowała mi ekskluzywną linię pielęgnacyjną Embellir japońskiej marki Menard. Dzięki zawartości czarnych i czerwonych grzybów Reishi w widoczny sposób odmładza skórę i sprawia, że wygląda promiennie. Całość zabiegu składającego się z dwuetapowego demakijażu, peelingu i intensywnego masażu, dopięła przyjemnie chłodząca maska kolagenowa o działaniu liftingującym. Po takiej pielęgnacyjnej uczcie moja skóra była mięciutka, gładka i wyraźnie lepiej napięta.
Na drugą część pielęgnacyjnej uczty dla ciała nie cieszyłam się już tak bardzo. Jestem w zapewne wąskim gronie kobiet, które nie lubią masaży. Leżąc na łóżku do masażu, czuję się nieco skrępowana, a poza tym mam tak pospinane ciało, że silniejszy ucisk wywołuje u mnie ból. Dlatego na wieść o tym, że każdą czeka zabieg na ciało, przez myśl przychodziło mi, by zapytać o możliwość wymiany mojego masażu na dodatkowy zabieg na twarz. Ale przecież przyjechałam do Serocka, by przetestować jak największy wachlarz oferty spa Niagara, więc koniec końców nikomu nie zdradzając swoich obaw, oddałam swoje ciało w ręce drobnej i bardzo sympatycznej pani Balijki. Możecie mi wierzyć lub nie, ale kiedy masaż dobiegł końca nie miałam ochoty podnosić się z łóżka i trudno było mi uwierzyć, że to już koniec. Takiego relaksu nie doświadczyłam od dawna! Peeling delikatnie "drapał" moją skórę, a pani masażystka robiła wszystko, żeby to odczucie było jak najprzyjemniejsze. Kiedy widziała, że się spinam, odpuszczała nieco nacisk, pytała, czy masaż nie jest zbyt intensywny. Po peelingu dodatkowo wymasowała całe moje ciało balsamem, a wszystko to w otoczeniu delikatnego zapachu, relaksującej muzyki i wręcz usypiającego półmroku. Jeśli to nie jest relaks, to nie wiem, co może nim być!
Agnieszka:
Uwielbiam egzotyczne nowinki z dziedziny wellness & beauty, dlatego zawsze ze szczególną uwagą przyglądam się ofercie zbiegów spa z najodleglejszych zakątków globu. Wydawałoby się, że rytuały z wyspy Bali to już prawdziwa klasyka w tym temacie, jednak jak dotąd masaże i pielęgnacja skóry w duchu balijskiej tradycji byłymi nieznane. Dlatego gdy pani Sylwia z Niagara SPA zaproponowała mi egzotyczny pakiet SPA, na który składały się dwa zbiegi: balijski rytuał całego ciała, a także pielęgnacja twarzy Yonelle – oba wykonywane przez balijską kosmetyczkę. Niagara SPA może pochwalić się pięknymi, specjalistycznymi gabinetami, które pod względem stylu i wystroju nawiązują do filozofii i tradycji z różnych stron świata. Ja na oba zabiegi trafiłam do gabinetu Egipt, który pozytywnie zaskoczył mnie ciepłym, minimalistycznym wystrojem i pełnym komfortem.
Żeby w pełni cieszyć się pobytem w tak cudownym miejscu, jak Hotel Narvil, warto się porządnie zrelaksować, więc najpierw dziarsko ruszyłam na balijski masaż. Ten cudowny rytuał składa się z dwóch etapów. Pierwszy to gruboziarnisty peeling całego ciała, wykonywany na leżąco, na bardzo wygodnym łóżku do masażu. Mogę śmiało powiedzieć, że moja podróż do krainy błogości zaczęła się już podczas nakładania na skórę ścierających drobinek, bo masażystka wykonywała przy tym kojące, okrężne ruchy, które uwolniły mięśnie i nerwy od bolesnego napięcia. Peeling nie tylko oczyścił i wygładził skórę, ale też widocznie pobudził krążenie krwi i limfy, co poczułam niemal od razu – jakby w moje ciało momentalnie wstąpiła nowa energia. A to był zaledwie początek tego cudownego rytuału! Peeling trwał długo. Kosmetyczka dokładnie, partia po partii masowała kryształkami każdy centymetr skóry – zarówno z przodu, jak i z tyłu. Następnie skierowała mnie pod prysznic, żebym dokładnie spłukała kosmetyk z całego ciała.
Kiedy już pozbyłam się kryształków, przyszła pora na długo wyczekiwany, balijski masaż. Ta część rytuału była prawdziwą, niekończącą się przyjemnością (cały zabieg trwał łącznie 75 minut, co uważam za idealny czas dla kogoś tak spragnionego relaksu jak ja). Masażystka na każdą partię ciała nałożyła porcję olejku o orientalnym zapachu, a następnie dokładnie masowała ciało, uciskając przy tym głębokie partie mięśni. Intensywność masażu była bardzo zróżnicowana – niektóre partie zostały potraktowane mocniej, inne delikatniej. Jednak był to zdecydowanie masaż odprężający i przyjemny, nie odczułam w trakcie żadnego bólu lub jakiegokolwiek dyskomfortu. Masażystka bardzo dbała o to, żeby z rozgrzanego ciała nie uciekało ciepło, dlatego każdą wymasowaną partię ciała okrywała grubym, miękkim ręcznikiem, a następnie wykonywała jeszcze serię okrężnych ruchów przez tkaninę frotte. Z gabinetu wyszłam na miękkich nogach, z poczuciem totalnego odprężenia. W przestrzeni Niagara Spa znajduje się strefa relaksu, gdzie ja i moje koleżanki udałyśmy się po skończonych zabiegach, by napić się wody i odpocząć na leżakach z widokiem na zieleń ogrodu (ta część jest przeszklona, dzięki czemu goście mają wrażenie, jakby przebywali na zewnątrz, w otoczeniu natury).
Po przerwie na relaks powróciłam do świata balijskiej pielęgnacji, gdzie czekał na mnie jeszcze rytuał na twarz. Ten zabieg był równie cudowny! Zaczął się od dokładnego, ale bardzo delikatnego demakijażu. Następnie kosmetyczka nałożyła na skórę peeling enzymatyczny, wykonując przy tym koliste ruchy, żeby kosmetyk lepiej zadziałał. Po zmyciu produktu przyszedł czas na odżywczą ampułkę i odprężający masaż buzi. Moja twarz chyba jeszcze nigdy nie była tak zadbana i dopieszczona. Dodam, że rytuał trwał prawie godzinę, więc z poczuciem błogiego szczęścia pogrążyłam się w półdrzemce, nie musząc martwić się, że ta przyjemność niespodziewanie się skończy. Cóż, w końcu się skończyła, ale z gabinetu wyszłam z poczuciem, że tego właśnie oczekiwałam po idealnym zabiegu – nic dodać, nic ująć.
Ciężko było opuszczać strefę SPA, ale wieczorem wróciłyśmy do niej ponownie. Tym razem naszym celem była strefa termalna, na którą składają się sauny, basen witalny i podgrzewane kamienne leżanki. Pobyt w Hotelu Narvil zakończyłyśmy porankiem na basenie z widokiem na okoliczną zieleń. Przeszklone ściany w tej części budynku dają poczucie, jakby goście znaleźli się w rajskim, egzotycznym ogrodzie. I choć czas minął tak szybko, to mam poczucie, że wykorzystałyśmy go idealnie. Było wSPAniale!