Uzależnienie jako poszukiwanie - dlaczego w nie popadamy?
„Po alkohol nigdy nie sięgałam. Wraz z rodzeństwem wyrosłam w domu z tym problemem, o każdy dzień trzeba było walczyć, a matka zamiast dawać miłość i ciepło, obrażała nas i wyzywała. Obiecałam sobie wtedy, że nie będę pić i nie piję.
08.09.2011 10:04
„Po alkohol nigdy nie sięgałam. Wraz z rodzeństwem wyrosłam w domu z tym problemem, o każdy dzień trzeba było walczyć, a matka zamiast dawać miłość i ciepło, obrażała nas i wyzywała. Obiecałam sobie wtedy, że nie będę pić i nie piję. Mam jednak tendencje do popadania w nałogi. Są miesiące, kiedy bardzo tyje, bo nie mogę sobie odmówić jedzenia i takie, gdy obsesyjnie chodzę na siłownię, przynajmniej dwa razy dziennie. Uzależniam się też od mężczyzn” – opowiada trzydziestoletnia Agata.
Papieros, czekolada, lampka wina, seks – na początku wydaje nam się, że to one nas uzależniają. Kiedy nie możemy zapalić, drżą nam ręce. Gdy nie możemy się napić, trudno nam się skupić na czymkolwiek innym. Miesiąc bez seksu? Nie wytrzymamy nawet dwóch tygodni. Wszystko dla tego, że nasze nałogi dają przyjemność? Skoro tak, to po co rezygnować z czegoś, co nas uszczęśliwia? Okazuje się jednak, że sprawa wcale nie jest taka prosta. „Używki służą do tego, by przezwyciężyć nieprzyjemne uczucia, rozładować różnego rodzaju napięcia. Tak naprawdę każde uzależnienie kryje w sobie dobre intencje” – twierdzą zgodnie psychologowie.
Myślenie o tym, co nas naprawdę boli, jest trudne i nieprzyjemne. Kiedy szukamy bliskości: dobrego, ciepłego kontaktu z drugą osobą, dużo łatwiej będzie nam sięgnąć po jedzenie. Gdy mamy problem z wyrażaniem emocji, tłumimy w sobie uczucia, sięgamy po alkohol z nadzieją na to, że pozwoli nam się rozluźnić, otworzyć. Papieros zajmuje nasze dłonie, daje poczucie wolności, niezależności. A co takiego da nam partner, od którego nie możemy się oderwać?
Co innego mi pozostało?
„Problem z obsesyjnym jedzeniem powraca raz na jakiś czas. Zauważyłam, że tyję wtedy, kiedy od dłuższego czasu jestem sama” – Agata próbuje sobie przypomnieć jak to wygląda w jej przypadku, krok po kroku. „Palenie też rzucałam już kilkakrotnie. Ostatnio bez papierosa wytrzymałam trzy lata, ale wróciłam do nałogu, kiedy rozstałam się z Tomkiem” – wspomina. „Gdy któraś koleżanka prosiła, żebym odstawiła wreszcie tę czekoladę, mówiłam, że już nie mam w życiu żadnej innej przyjemności takiej jak seks czy alkohol, którego nie piję, więc będę jeść słodycze”.
W różnego rodzaju uzależnienia często popadamy wtedy, kiedy poniesiemy jakąś stratę. Na początku odczuwamy ból, z czasem zagłuszamy to uczucie, by było nam łatwiej, odcinamy się od głębszych potrzeb. Znajdujemy coś, co wypełnia tę pustkę, przywraca nam spokój wewnętrzny, ale tylko na chwilę.
POLECAMY:
„To wszystko działa do pewnego momentu” – mówi psycholog Barbara Nowacka. „Prędzej czy później uświadomimy sobie, że pustka tak naprawdę wciąż jest, a my wpadliśmy w błędne koło. Nie otrzymaliśmy tego, co chcieliśmy, a wręcz przeciwnie: potrzebujemy coraz więcej. Ten schemat możemy zaobserwować zarówno przy uzależnieniu od narkotyków jak i od seksu czy bliskości drugiej osoby” – wyjaśnia.
Jesteś lekiem na całe zło
O uzależnieniu od seksu mówi się dużo. Przyczyn tego zjawiska może być wiele. „Najczęściej dosięga ono osób, które ogólnie mają problem z nawiązaniem głębszych relacji” – wyjaśnia seksuolog Arkadiusz Bilejczyk. Oznacza to, że tak naprawdę chcielibyśmy nawiązać kontakt z drugą osobą, ale nie umiemy się do niej zbliżyć. Seks staje się namiastką bliskości.
Ale uzależnienie od seksu to jedno, a od miłości czy partnera to drugie. „Są osoby, które nie potrafią być same, a kiedy się z kimś zwiążą, obsesyjnie potrzebują drugiej osoby” – mówi Nowacka. Mowa o ludziach, którzy z jednego związku przechodzą w kolejny, nie dają sobie czasu na oddech, wyleczenie ran. „Owszem, w życiu może zdarzyć się tak, że zakończymy jeden związek i od razu wejdziemy w kolejny, ale ja mówię o osobach, które za wszelką cenę muszą być w relacji z drugą osobą. Od tego uzależniają swoje szczęście” – dodaje.
Jaka jest tego przyczyna? Zazwyczaj problem leży w nas samych. Kiedy coś jest z nami nie tak, boimy się stawić temu czoła. W końcu walka z własnymi słabościami nigdy nie jest ani łatwa ani przyjemna. Całą naszą energię i czas wolimy poświęcić drugiej osobie z prostego powodu: by nie myśleć. Bo skoro my sami nie jesteśmy doskonali, to nasz partner będzie odpowiedzią na wszystkie pytania, lekiem na całe zło, przywróci nam równowagę. Bez niego zginiemy w tłumie...
Jak dojść do siebie?
Skuteczny „odwyk” ma miejsce wtedy, kiedy stawimy czoła problemowi. To niezwykle trudne zadanie, najczęściej wolimy po prostu uciec, zatracić się w nałogu. Na całkowite i długotrwałe uzdrowienie mamy szansę tylko wtedy, kiedy znajdziemy w sobie odwagę, by przyznać się do prawdziwych powodów naszego zachowania. Musimy ponownie poczuć to, przed czym się znieczulaliśmy, czego unikaliśmy, dopiero wtedy możemy dać sobie to, czego do tej pory, mimo długich poszukiwań, nie dostaliśmy. W końcu nikt inny za nas tego nie zrobi.
By stworzyć zdrowy związek, gdzie żaden z partnerów nie popada w uzależnienie od drugiego, potrzebna jest akceptacja siebie samego. Musimy przestać się bać i poświęcić czas na to, by przyjrzeć się sobie samym. Nawet tej najczarniejszej stronie. Szybko okaże się, że sięgamy po kieliszek nie dlatego, że lubimy alkohol, a bez partnera nie możemy przeżyć dnia nie dla tego, że jest idealny...
(asz/sr)