Uzależnione od romansów
Uzależnione od flirtów
Podrywają na potęgę, są z kilkoma mężczyznami na raz, ale marzą, żeby być z tym jedynym. Problem w tym, że nie umieją.
Podrywają na potęgę, utrzymują relacje z kilkoma mężczyznami na raz, ale często marzą, żeby być z tym jedynym. Problem w tym, że nie umieją.
Z Maćkiem chodzi do kina, z Jackiem ma romantyczny seks, z Arkiem lubi imprezować. O takiej kobiecie często mówi się, że łamie męskie serca. W rzeczywistości kryje się za tym lęk przed bliskością.
Osoby zakochane czują się jak na "haju": czekanie na spotkanie, wspólne piosenki, ulubione miejsca przyprawiają o drżenie nóg. Dojrzała miłość to jednak coś więcej niż euforia i ekscytujący seks. W zdrowych związkach jest miejsce na intymność, bliskość i przywiązanie.
Inaczej jednak dzieje się w życiu osób uzależnionych od flirtu, którzy nie umieją zrobić kroku dalej, nie wychodzą poza początkowy etap relacji.
- Uzależnieni od romansów wciąż potrzebują tego "haju" związanego z początkowym etapem poznawania się. Czują przymus podrywania, jak narkoman zażycia narkotyków - mówi Anna Mochnaczewska, psycholog z Centrum Psychologii Integralnej InTeGral w Warszawie. - Takie zachowania nie służą budowaniu związków opartych na bliskości i zaufaniu.
(mos/gabi), kobieta.wp.pl