Wchodzisz do sauny w stroju kąpielowym? Blogerka pisze, że popełniasz wielki błąd
Jeżeli od czasu do czasu odwiedzasz pływalnie i saunę, to wiesz, że wiele osób wchodzi do pomieszczenia w stroju kąpielowym, czepku, klapkach i czasami goglach pływackich na głowie. Jak się okazuje, to duży błąd. Nie tylko jeżeli chodzi o zdrowotne aspekty, ale również społeczne. Pisze o tym w najnowszym poście blogerka Matylda Kozakiewicz.
05.12.2021 16:29
Nagość w saunie
Blogerka opisuje sytuację, gdy podczas wizyty w Finlandii zawitała do sauny. Zdziwiło ją podejście do korzystania z pomieszczenia, w którym panuje wysoka temperatura.
"Pamiętam, jak zdziwiło mnie, gdy pojechałam do Finlandii i dowiedziałam się od przewodnika, że tam do sauny wszyscy chodzą nago. Całkiem nago. I mówiąc "wszyscy" mam na myśli ludzi w różnym wieku, różnych płci, różnych stanowisk i relacji. Rodzice, dzieci, nauczyciele, uczniowie, sąsiedzi, szefowie i współpracownicy. A ja większości moich koleżanek (nie mówiąc o kolegach) nigdy nago nie widziałam" – podkreśla Kozakiewicz.
Wysuwa też wniosek, że nadmierne ukrywanie ciała prowadzi do błędnego postrzegania cielesności. Ludzkie ciało wielu kojarzy się od razu z seksualnością, co w niektórych sytuacjach, jak karmienie piersią w miejscu publicznym, jest po prostu nieprawdą.
"Myślę, że to nie jest tak, że w Polsce nie chodzimy do sauny nago, bo mamy w tym kraju problem z nadmierną seksualizacją ciała. Myślę, że jest odwrotnie. Mamy problem z nadmierną seksualizacją ciała, właśnie dlatego, że nie chodzimy nago do sauny" – pisze przewrotnie influencerka.
Nagość w miejscach publicznych
Twórczyni porusza również w swoim poście temat nagości w miejscach publicznych. Pisze, że absurdem jest wiele sytuacji, które można zaobserwować w codziennym życiu, np. to, że dzieciom zabrania się biegania nago po plaży, bądź kobiety karmiące w restauracji piersią, posądza się o podrywanie mężczyzn.
"To absurd. Im starsza jestem, tym wyraźniej widzę, jak często temu biednemu ciału przypisujemy funkcję seksualną wtedy, gdy ono nie ma na to żadnej ochoty. Trochę tak, jakbyśmy mieli kumpla prawnika i ciągle tylko pytali go o porady prawne, ignorując, że on czasem chce się wypłakać po nieudanym zerwaniu albo napić na mieście i pogadać o filozofii" – tłumaczy Kozakiewicz.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!