Węgierski fotograf mody przekroczył granice. Sesja inspirowana uchodźcami z Syrii w ogniu krytyki
Świat mody w sesjach zdjęciowych wykorzystywał już temat walk na Ukrainie i wojny w Wietnamie. Najwyraźniej dramat ludzi pokrzywdzonych w konfliktach zbrojnych jest na tyle „chodliwy”, że pewien węgierski fotograf postanowił nawiązać do napływu uchodźców do Europy.
09.10.2015 | aktual.: 09.10.2015 10:04
Świat mody w sesjach zdjęciowych wykorzystywał już temat walk na Ukrainie i wojny w Wietnamie. Najwyraźniej dramat ludzi pokrzywdzonych w konfliktach zbrojnych jest na tyle „chodliwy”, że pewien węgierski fotograf postanowił nawiązać do napływu uchodźców do Europy.
Zdjęcia uchodźców okupujących granice Węgier obiegły w zeszłym miesiącu media na całym świecie. Dramatyczne wydarzenia stały się inspiracją dla pochodzącego z Budapesztu fotografa, który uznał, że w kontekście kryzysu – starć z policją, koczowania pod gołym niebem i wyczekiwania na pomoc ze strony Niemiec – może zaprezentować luksusowe ubrania i dodatki. Norbert Baksa na swojej stronie opublikował 13 zdjęć, na których widać, jak modelka Monika Jablonczky wciela się w uchodźcę z Syrii.
Edytorial Der Migrant to seria fotografii odwołujących się do zamieszek na granicy Węgier z Serbią. Modelka pozuje na tle ogrodzenia z drutu kolczastego, raz ścierając się z policjantem, raz robiąc sobie selfie telefonem z widocznym logo Chanel. Na jednym z ujęć ciągnięta przez policjanta pokazuje fragment piersi, na innym – odsłania je, mając jednocześnie na głowie chustę. Takie połączenie musiało budzić zastrzeżenia. Internauci od kilku dni zarzucają Norbertowi Baksie brak poszanowania zarówno dla samego dramatu uchodźców, jak i wyznawanych przez nich wartości.
Norbert Baksa, któremu zarzucono wykorzystywanie cierpienia setek tysięcy ludzi, wystosował oświadczenie wyjaśniające, co przyświecało jego projektowi. - Zazwyczaj odmawiam poruszania tematów politycznych, ale ta sytuacja wpływa na codzienne życie praktycznie wszystkich na Węgrzech – zaczął. Pod 13 kontrowersyjnymi fotografiami opublikowanymi na swojej stronie utrzymuje, że poprzez zdjęcia odwoływał się do tendencyjnych informacji, jakie od kilku tygodni przekazują odbiorcom media. - Nie chciałem nikogo urazić, ale raczej zwrócić uwagę na złożoność problemu tych ludzi – pisze.
W swoim długim oświadczeniu węgierski fotograf wyjaśnia, że jego zdjęcia nie służą gloryfikowaniu wyraźnie złej sytuacji, ale raczej zwróceniu uwagi na problem. Pokazując cierpiącą, piękną kobietę, która mimo sytuacji ma luksusowe ubrania, starał się stworzyć lustrzane odbicie subiektywnych informacji przekazywanych przez media. - Spodziewałem się skrajnych emocji, ale seria zdjęć powstała z myślą o osobach wygłaszających skrajne opinie, by zatrzymały się na chwilę i zbadały sprawę z innego punktu widzenia, zamiast wydawać szybkie osądy – przekonuje.
Tłumaczenia jednak na niewiele się zdały. W czwartek zdjęcia Norberta Baksy zniknęły zarówno z jego strony internetowej, jak i prowadzonych przez niego kont w serwisach społecznościowych. Fotograf najwidoczniej nie spodziewał się tak negatywnego odbioru fotografii i płynącej zewsząd krytyki. Po ich usunięciu obwieścił na Twitterze, że służyły one otwarciu umysłów i odkryciu nowych punktów widzenia. Jeszcze wcześniej, by udowodnić zasadność swojego edytorialu Der Migrant, przekonywał, że efekty pracy opublikował na Twitterze i Instagramie, ale w krótkim czasie otrzymał wiele zapytań o publikację z różnych krajów.
To jednak nie pierwszy raz, kiedy fotografowie żerują na tragedii. Niedawno fala krytyki zalała sesję zrealizowaną dla serwisu VuMag.pl. Modelka wcielająca się w fotoreporterkę prezentowała trendy w stylu lat 70. w scenerii nawiązującej do wojny wietnamskiej. Larum podnieśli m.in. fotoreporterzy, którzy wiedzą, jak praca na froncie wygląda w rzeczywistości. Jak zauważyli, moda i wojna to nie jest dobre połączenie. Kiedy wokół trwają walki, nie ma czasu ani miejsca na zabawę i przebieranki.
W ubiegłym roku kontrowersje wzbudziła z kolei publikacja polskiego „Glamour”, który podjął się tematu mody na Majdanie. Tekst o modnych rewolucjonistkach, jak można się było tego spodziewać, nie spotkał się z aprobatą. Kilka lat temu odbiorcom podpadło też włoskie wydanie Vogue'a, publikując sesję Make Love Not War, w której półnagie modelki prezentowały stroje w objęciach żołnierzy.
Co łączy wszystkie te przypadki? Czy to redakcje, czy – jak w przypadku Norberta Baksy – fotografowie, tłumaczą się prawem do komentowania bieżących wydarzeń. Węgierski artysta osiągnął jednak odwrotny skutek od zamierzonego. Zamiast pogłębić temat, tylko go spłycił. Trudno bowiem traktować sesję modową jako właściwy komentarz do największego od II wojny światowej kryzysu migracyjnego w Europie.
W wyniku trwającej przeszło cztery lata wojny domowej w Syrii kraj musiało opuścić ponad 11 mln mieszkańców. Sytuacja zaostrzyła się w ostatnich tygodniach. Uchodźcy, którzy dotarli na dworzec w Keleti, wprowadzili chaos nie tylko w Budapeszcie, ale i w całej Europie. Rozlokowanie pochodzących głównie z Syrii, Afganistanu i Pakistanu uciekinierów stało się przedmiotem gorących dyskusji. Teraz już wiadomo, że do problemu nie da się podejść z dystansem – sesja zdjęciowa w klimacie glamour okazała się mało trafnym głosem w trwającej debacie.
Małgorzata Mrozek / WP Kobieta