Blisko ludziWesele z drugiej ręki. Panna młoda dekoracje pozyskała z grupy "Uwaga śmieciarka jedzie"

Wesele z drugiej ręki. Panna młoda dekoracje pozyskała z grupy "Uwaga śmieciarka jedzie"

Ograniczony budżet i krótki czas realizacji pobudziły kreatywność Ani i Piotra. Zorganizowali przyjęcie w niesamowitym klimacie, nie wydając ani złotówki na dekoracje i florystę. Efekt przerósł ich oczekiwania. Rzeczy pozyskali z grup "Uwaga śmieciarka jedzie" oraz "Poszukiwacze". Część gości pożyczyła sukienki od panny młodej, prowadzącej komis.

Dekoracje na weselu z drugiej ręki
Dekoracje na weselu z drugiej ręki
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Anna Podlaska

18.09.2020 13:10

Na organizację ślubu i wesela mieli miesiąc. Mogli pójść na łatwiznę i ozdobić stoły np. uroczymi wrzosami, daliami, czy astrami, ale Ania i Piotr Płużańscy postanowili się przyłożyć i uruchomić wyobraźnię. Wprowadzili w życie pomysł, na który natknęli się w Holandii. Goście sceptycznie podchodzili do tego typu imprezy.

Anna Podlaska WP Kobieta: Czy organizując wesele, od razu wiedziałaś, że będzie w nurcie eko, czyli że wykorzystasz do dekoracji polne kwiaty, pożyczone rzeczy, a nawet takie, które ktoś postanowił wyrzucić?

Anna Płużańska: Zaczęło się od poszukiwania wianka i welonu. Napisałam post na Facebooku i odezwała się do mnie dziewczyna, która oprócz tych dwóch rzeczy użyczyła mi ozdobnych słoików i mchu. Wszystko było utrzymane w tym samym stylu. Złapałyśmy świetny kontakt. To mnie natchnęło i zainspirowało. Postanowiłam poszukać w ten sposób innych dekoracji.

Gdzie konkretnie szukałaś tych skarbów? Czy nie obawiałaś się, że efekt końcowy to będzie swoisty misz-masz?

Dekoracji szukałam na takich grupach jak: "Uwaga śmieciarka jedzie" oraz "Poszukiwacze". Moja wizja nie była przypadkowa. Spodobały mi się wesela i śluby w stylu rustykalnym. Na internetowych sesjach widziałam przepiękne dekoracje z łapaczami snów, o takie też zapytałam forumowiczów. Odezwała się do mnie dziewczyna, która wykonuje tego typu ozdoby, wypożyczyła mi je na czas imprezy. Odezwała się też osoba, która jest fotografem. Pożyczyła mi praktycznie cały wystrój swojego studia: suszone trawy, wazony, zasłony, suszone gałęzie. Wszystko za darmo. Miałam poczucie, że dzieje się magia.

Jak myślisz, ile udało wam się w ten sposób zaoszczędzić?

Sprawdziłam, ile kosztuje wypożyczenie kilku snopków siana, starego roweru, kilku innych gadżetów – 1500 złotych. Do tego praca florysty, dekoracje stołów – kolejne kilkaset złotych.

Ozdoby wykonane przez ojca panny młodej
Ozdoby wykonane przez ojca panny młodej© fot. Anna Pabijańczyk

Podsumowując odpowiedź na twoje pytanie: płaciliśmy za lokalizację, napoje i alkohol, za fotografa, lekcję tańca, makijaż, suknie, garnitur, zaproszenia. Zaoszczędziliśmy na wyjątkowej dekoracji. Ale nie tylko o okrojony budżet tu chodziło. Moim i męża marzeniem było zorganizowanie przyjęcia w stylu eko.

Pochodzę z wielodzietnej rodziny, moja mama zawsze powtarzała, że w czasach, kiedy ona przeżywała młodość, rzeczy się naprawiało, odrestaurowywało, a nie wyrzucało. To mi zapadło w pamięć. Zresztą moja rodzina oraz teściowie aktywnie uczestniczyli w pracach nad organizacją przyjęcia.

Tabliczkę z nazwami miejscowości wykonał tata panny młodej
Tabliczkę z nazwami miejscowości wykonał tata panny młodej© fot. Anna Pabijańczyk

Jakie role im przypadły?

Mąż zbudował brzozową bramę, w dniu wesela świadek oraz mój tata pomogli mu ją rozstawić. Ogromną rolę odegrali również teściowie oraz moi rodzice. Mama wykonała np. bukiet, zajęła się całą florystyką na weselu. Znak z nazwami miejscowości, z których przyjechali goście, tabliczki z napisem "Pan Młody", "Panna Młoda", medaliony oraz pieńki własnoręcznie przygotował mój tata.

Bukiet wykonała mama panny młodej
Bukiet wykonała mama panny młodej© fot. Anna Pabijańczyk

Które rzeczy to te ze "śmieciarki"?

Słoiki i wazy – przyjaciele i rodzina pomogli je okleić. Natomiast dekoracje plenerowe praktycznie wszystkie pochodzą z tego serwisu, choć oldschoolowa walizka, widoczna na jednym ze zdjęć, została znaleziona na strychu u teściowej. Rzeczy dostały zatem drugie życie, ujrzały światło dzienne.

Co jeszcze na waszym weselu było w nurcie eko i zero waste?

Po weselu zwróciliśmy wypożyczone sprzęty, a sami oddaliśmy np. snopki siana i jedzenie, które nie zostało skonsumowane. Trafiło w większości do forumowiczów "Uwaga śmieciarka jedzie". Poza tym niektóre kobiety na moim przyjęciu były ubrane w używane sukienki, które im pożyczyłam. Prowadzę swojego rodzaju komis, z którego część dochodu przeznaczam na osoby potrzebujące. Zatem, zamiast wydawać na nowe ubrania, goście mogli np. wykonać w to miejsce makijaż, czy opłacić fryzjera. Płacili za usługę, a nie rzecz, którą, być może, mieliby założyć tylko raz.

Ślub w plenerze Ani i Piotra
Ślub w plenerze Ani i Piotra© Archiwum prywatne

Wspominałaś, że inspirację do prowadzenia komisu, czy pozyskiwania rzeczy używanych zaczerpnęłaś z Holandii.

Spędziłam tam 10 lat. W Holandii są miejsca, tzw. Kringloop, gdzie można przywozić używane i nieużywane rzeczy i one są przekazywane dalej. Tam nikt nie patrzy, że to obciach. W mojej ocenie takie rzeczy są wręcz unikatowe, niespotykane i dlatego też wyjątkowe.

Jak goście zareagowali na wasz pomysł?

Na weselu było 50 osób. Do naszego pomysłu z samodzielną dekoracją i w dużej części organizacją, goście podeszli sceptycznie. Mieli z tym problem, nie rozumieli naszej koncepcji. Kiedy zobaczyli całość, byli zachwyceni. Właścicielka miejsca, w którym odbywało się przyjęcie, stwierdziła, że nigdy nie widziała piękniejszej dekoracji. To najlepszy dowód na to, że z niczego można stworzyć coś niesamowitego.

Polecam każdemu. Nie trzeba wszystkiego kupować, ale trzeba prosić o pomoc. Nasze wesele było fantastyczne, jak z bajki. Efekt przerósł nasze oczekiwania.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (75)