GotowaniePrzepisyWielkanoc w oczach Krystyny Sienkiewicz

Wielkanoc w oczach Krystyny Sienkiewicz

Wielkanoc w oczach Krystyny Sienkiewicz
Źródło zdjęć: © Inka Wieczeńska/mwmedia
20.03.2008 17:40, aktualizacja: 27.06.2010 17:38

Święta wielkanocne to próg wiosny. Marzymy, żeby nadeszła nadzieja i żeby wszyscy dostali do rąk paszport, czyli pozwolenie na zakochanie się - opowiada Krystyna Sienkiewicz.

Czym jest dla Ciebie Wielkanoc?

Święta wielkanocne to próg wiosny. Marzymy, żeby nadeszła nadzieja i żeby wszyscy dostali do rąk paszport, czyli pozwolenie na zakochanie się.

Nie lubię świąt wielkanocnych, bo to święta nie dla inteligencji, tylko dla chłopstwa. Nie lubię jadła wielkanocnego, kiełbasy, musztardy, żuru. Kiedyś mój serdeczny kolega teatralny, kabaretowy i radiowy, profesor Katedry Mniemanologii Stosowanej, zrobił wykład na temat wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Ja też wolę czarodziejski nastrój choinki oraz obrzucania się prezentami i dobrymi słowami przy stole z białym obrusem. Ta czarowność dobrze pachnie, bo bakaliami, makiem, sianem. A Święta wielkanocne…?

Jak zapisały się w Twojej pamięci święta z dzieciństwa i jakie były tradycje z nimi związane?

Pamiętam – kiedy zaczęłam się wykluwać ze skorupki w panienkę, dostawałam puchu, byłam jak wielkanocne dziecko. Przychodzili do mnie chłopcy, bo chcieli mnie pokropić albo zdrowo polać wodą. Woda była mi potrzebna, żebym wyrosła na panienkę. I tak urosłam na tej wielkanocnej wodzie do metra i pięćdziesięciu pięciu centymetrów… Ha, ha, ha, bo ja jestem miniaturowa kobieta.

ZOBACZ TEŻ: WIGILIA Z MISTRZEM

EWA WACHOWICZ UWIELBIA GOTOWAĆ Pokrapiał mnie też mój brat Rysio, to jest ojciec Elektrycznych Gitar i tatuś Kuby Sienkiewicza. Zawsze udawało mi się go przechytrzyć, bo baba jest bardziej zorganizowana. Przypominam sobie, jak nastawiałam budzik pod kołdrą, wstawałam i chlapałam jeszcze śpiącego brata z kubka albo psikałam mu jakimś sprayem do bielizny.

Tradycja to piękna rzecz. Jestem sierotą, wychowywała mnie stryjeczna siostra ojca z domu Sienkiewicz. Pamiętam te tradycje od cioci Tynkowskiej. Potrawy były wszystkie, jakie trzeba zrobić właśnie na Wielkanoc. Może tylko stół nie był udekorowany „po mojemu”: tak, jak zdobię go teraz (kończyłam ASP). Dla mnie ważne są króliczki, zajączki, sałaty, bazie.

Czy pamiętasz jakieś anegdoty, zabawne zdarzenia związane ze świętami?

Nie znam żadnej anegdoty; żeby znać anegdoty, trzeba długo żyć. Za to pozdrawiam wszystkich czytelników, życząc fantastycznej Wielkanocy. Niech będzie ta noc rzeczywiście wielka i niech po niej wszystko się rozwinie w nas i dookoła nas.

ZOBACZ TEŻ: WIGILIA Z MISTRZEM