Wielki powrót crocsów. Piankowe klapki mają już 16 lat i zyskują status kultowych
Crocsy dzielą świat na dwie antagonistyczne grupy. Pierwsza, nieporównywalnie mniejsza, uważa, że to najwygodniejsze, najbardziej innowacyjne buty świata. Druga – że powinny być eksponowane nie na ludzkich stopach, ale raczej na wystawach designu wybrakowanego.
30.05.2018 | aktual.: 30.05.2018 19:03
W Polsce piankowe buty za grube pieniądze (jak na wyrób chiński) po raz pierwszy na wizji pokazał bodajże Piotr Rubik. Było to w zamierzchłym 2007. Zanim standy marki na dobre zagościły w centrach handlowych, popularyzując wśród gawiedzi nazwę, kolorowe dziwolągi były tytułowane "butami Rubika".
W październiku zeszłego roku Balenciaga pokazała na wybiegu efekty współpracy z marką crocs. Piankowe buty na platformie z eleganckimi ozdóbkami wetkniętymi w otwory wentylacyjne wyprzedały się na pniu i to mimo zawrotnej ceny (850 euro).
Okazuje się, że mimo szemranej estetyki, pojawienie się crocsów na wybiegu znacznie zwiększyło ich popularność. I to nawet tych bez znaczka Balenciagi. Z danych zbieranych przez eBaya wynika, że w ostatnich miesiącach skokowo rośnie częstotliwość zapytań o markę. Zazwyczaj zwiększała się nieznacznie przed wakacjami, kiedy ludzie szukają butów na plażę, w których można by pływać. W tym – nie słabnie od stycznia.
W ubiegłym miesiącu brytyjska strona marki sprzedawała jedną parę co trzy minuty. To absolutny rekordem od momentu wprowadzenia butów na rynek jako ciekawostki z pogranicza mody i technologii.
Balenciaga to nie jedyna marka pod wpływem piankowych "krokodyli". Nie dalej jak miesiąc temu Kanye West, który ostatnio więcej projektuje niż rapuje, podzielił się zdjęciem prototypu klapek Yeezy, przypominających crocsy (odlewany but bez łączeń, wyrazisty kolor, odkryta pięta i zakryte palce).
Pierwsze crocsy wyprodukowano 16 lat temu w zaledwie 200 egzemplarzach. Miały być wygodnymi, antypoślizgowymi butami do pływania na łodzi. O dużej wyporności i możliwości noszenia, w zależności od potrzeb jako klapek lub lekkich sandałów (z paskiem za piętą). Ich popularność rosła stopniowo i wiele wskazywało na to, że o crocsach więcej się mówi i pisze, niż ich kupuje. Mimo to przez ostatnie 16 lat sprzedano aż 300 milionów piankowych klapek za 200 złotych para.
Crocsy dotychczas konkurowały z emu o tytuł najbardziej znienawidzonych butów. Być może wybiegowa aneksja butów przez Balenciagę zapewni klapkom miejsce w panteonie obuwia kultowego, tuż obok superstarów Adidasa czy narodzonych w wojsku, a potem zagarniętych przez subkulturę modsów, creepersów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl