Co dziesiąty uczeń szkoły podstawowej i co piąty gimnazjalista uprawiał seks w wirtualnej rzeczywistości.
Czy cyberseks można nazwać skutkiem ubocznym Internetu? Dla wielu to szybki i łatwy sposób na urzeczywistnienie erotycznych fascynacji i marzeń, który dodatkowo gwarantuje anonimowość. Tak czasem potrzebną, by wreszcie bez oporów móc pokazać „nagą prawdę” o sobie. Ale czy seks w sieci rzeczywiście jest tak niebezpieczny?
Psycholodzy i seksuolodzy definiują cyberseks jako wirtualny stosunek seksualny. Zainteresowani szukają partnerów w Sieci, po czym wysyłają do nich erotyczne wiadomości, opisując przy tym własne doznania seksualne. W trakcie takich rozmów wirtualni kochankowie często się masturbują. Mimo, że czasami dochodzi do spotkań w „świecie rzeczywistym”, internetowi partnerzy wolą kontaktować się w cyberprzestrzeni, która gwarantuje im anonimowość.
Tekst: Danka Zawadzka/wp.pl
Wirtualne stosunki, czyli cyberseks
Wśród specjalistów trwa również dyskusja, czy cyberseks uprawiany przez osoby, które są w stałych związkach, jest zdradą. Chociaż nie ma tu fizycznego kontaktu, krytycy takich stosunków utrzymują, że pobudzenie i emocje, które towarzyszą „cyberzdradzie” , powodują problemy w związkach. Mąż czy partner z trudem poradzi sobie z wirtualną zdradą partnerki, bo „cyberromans” rozbił już niejeden związek. Niektórzy jednak nadal nie widzą zagrożeń w wirtualnych romansach. Bo czymże jest flirtowanie na ekranie, bez prawdziwego fizycznego kontaktu? Sprawa jednak komplikuje się, kiedy wirtualne igraszki w Internecie przeradzają się w nałóg, w najgorszym wypadku nawet pozbawiając nas umiejętności prawdziwego zbliżenia „w realu”. Wtedy „cyberkochanek” może stać się emocjonalną kaleką.
Wirtualne stosunki, czyli cyberseks
W Polsce zagadnieniami seksu on-line zajmują się m.in. prof. Zbigniew Lew-Starowicz oraz prof. Zbigniew Izdebski. Obaj twierdzą, że z każdym dniem liczba uzależnionych od tego nałogu gwałtownie rośnie i zgodnie podkreślają, że zjawisko seksu w sieci jest rzeczywiście niebezpieczne. Potwierdzają to amerykańscy badacze, którzy zaobserwowali, ze ponad 6 proc. z 10 tys. przebadanych internautów prawdopodobnie jest uzależnionych od internetowej pornografii, a kolejne 10 proc. ma ku temu predyspozycje.
Wirtualne stosunki, czyli cyberseks
Niepokoi też fakt, że coraz młodsi użytkownicy Internetu uciekają się do tej formy kontaktów fizycznych. Jak pokazują najnowsze badania Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej, w Polsce co dziesiąty uczeń szkoły podstawowej i co piąty gimnazjalista uprawiał seks w wirtualnej rzeczywistości, 75% dzieci obejrzało film pornograficzny w Internecie, a około 40% badanych dzieci i nastolatków przyznaje, że otrzymało co najmniej jedną propozycję nawiązania kontaktu seksualnego. A tymczasem wiedza ich rodziców na temat zagrożeń „seksualnych” w Internecie jest znikoma, bo jedynie 7% ankietowanych, biorących udział w badaniu, stwierdziło, że na ich komputerach znajdowały się zabezpieczenia przed treściami erotycznymi.
Wirtualne stosunki, czyli cyberseks
Skąd jednak mamy wiedzieć, że nasze wirtualne „przygody” nie są już tylko niewinnymi igraszkami i że mamy z „tym” problem?
Wirtualne stosunki, czyli cyberseks
Naukowcy twierdzą, że są pewne symptomy, po których można rozpoznać, czy dana osoba wpadła w szpony nałogu czy też nie. Badania dowodzą, że osoby uzależnione od cybersekstu spędzają co najmniej 11 lub 12 godzin tygodniowo uprawiając seks w sieci. A nierzadko liczba podanych godzin jest dwu lub trzykrotnie większa.
Wirtualne stosunki, czyli cyberseks
To szybki i łatwy sposób na urzeczywistnienie erotycznych marzeń, który dodatkowo gwarantuje anonimowośćWedług Sexual Recovery Institute (Instytut Leczenia Seksoholizmu), jeśli spędzamy więcej czasu niż zamierzaliśmy uprawiając cyberseks; jeśli nie rezygnujemy z tych kontaktów, ryzykując rozpad związku czy utratę pracy; jeśli nie możemy przestać o tym myśleć w czasie, który powinniśmy poświecić innym aspektom życia, to jest duże prawdopodobieństwo, że jesteśmy uzależnieni od cyberseksu.
Wirtualne stosunki, czyli cyberseks
„Wpadłam w to przez przypadek , przez kryzys w moim małżeństwie. Mój mąż nie miał czasu dla mnie, oddaliśmy się, a ja z pragnienia poczucia się potrzebna i dowartościowania się weszłam na czat i od tego się zaczęło .Trwa to już ponad dwa lata i zdałam sobie sprawę z tego, że jestem od tego uzależniona. teraz jest już dobrze w naszym małżeństwie wszystko wróciło do normy seks jest tak piękny jak dawniej ale ja tęsknie za tym szukam tego i potrzebuje mimo że mam to w domu kiedy zapragnę”- pisze jedna z uzależnionych internautek.
Wirtualne stosunki, czyli cyberseks
Co zatem powinniśmy zrobić, jeśli okaże się, że jesteśmy uzależnieni? Jak wyjść z tego niszczącego nałogu? I czy jest to w ogóle możliwe? Specjaliści twierdzą, że jest to możliwe, ale rekonwalescencja jest długa i bardzo trudna. Czasem potrzeba aż dziesięciu lat, żeby powrócić do normalnego życia, i do „normalnego” uprawiania seksu. Uodparnianie się na erotyczne bodźce, które dziś są praktycznie wszędzie, jest niesamowicie pracochłonne i wymaga dużo silnej woli i energii.
Wirtualne stosunki, czyli cyberseks
„Niestety niewielu uzależnionych zgłasza się do specjalisty – mówi polski seksuolog, Lew-Starowicz. I podkreśla, że „ … czasem potrzebny jest wstrząs. Walący się związek, problemy w pracy i świadomość, że nie kontrolujemy już sytuacji”. Ale czy warto czekać, aż tak długo?
Tekst: Danka Zawadzka/wp.pl