Współcześni dziadkowie nie chcą się zajmować wnukami. A mają obowiązek?
Wielu młodych ludzi skarży się na presję, którą wywierają na nich rodzice, gdy nie mogą się doczekać momentu, aż zostaną dziadkami. Jednak często w chwili pojawienia się wnuków ich entuzjazm opada i wcale nie kwapią się do opieki nad małymi dziećmi. Zwłaszcza w ferie w czasie pandemii.
10.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 04:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Moja mama zawsze mówiła, że ona wnukami się zajmować nie będzie i odkąd mam dzieci, faktycznie to realizuje. Aż do bólu – mówi w rozmowie z WP Kobieta Magda Stelmaszczyk, mama dwójki dzieci w wieku 12 i 5 lat. - Tuż przed porodem pierwszej córki moi rodzice się rozwiedli. Teraz ojciec od kilku lat nie żyje, ale dopóki żył, też był zajęty swoimi sprawami. Matka po rozwodzie wpadła w wir własnych spraw osobistych i podróżowania po świecie. W ostatnich latach obleciała już chyba wszystkie kontynenty. Nawet teraz, w czasie pandemii, znalazła kraje, do których mogła polecieć i spędzić urlop – wyjaśnia zdenerwowana.
Mama Magdaleny ciągle jeszcze pracuje. Jest lekko po 60-tce i nie ma ochoty zajmować się dziećmi swojej córki. I jasno to zakomunikowała.
- Oczywiście mama nie ma nic przeciwko moim dzieciom. Jak czasami podrzucimy jej córki, to posiedzi z nimi, ale to jest zawsze bardziej z łaski niż z potrzeby serca. I wtedy jest komputer, telewizor, zabijanie czasu zamiast nawiązywania więzi i budowania jakiejś relacji – tak ja to widzę – mówi Magda.
Czy dziadkowie muszą zajmować się wnukami?
Jak twierdzą specjaliści, dziadkowie dziś nic nie muszą.
- Nie mają obowiązku zajmowania się wnukami czy pomagania w ten sposób własnym, dorosłym dzieciom. To jest ich wolna wola. Oni już swoje dzieci odchowali i mogą sobie pozwolić na spokój – twierdzi Justyna Trojanowska-Juras, psycholog i psychoterapeuta z Kliniki PsychoMedic.pl.
- Takie podejście na pewno złości i frustruje rodziców kilkulatków, bo jednak to dziadkowie są najłatwiejszym wyborem przy opiece nad dziećmi, ale jednak, mimo wszystko, każdy rodzic powinien szanować wybory swoich rodziców - podkreśla ekspertka.
Dziewczynki, córki Magdy Stelmaszczyk, dużo bardziej związane są z dziadkiem od strony ojca, który mimo licznych chorób i tego, że jest sporo starszy od obu babć, poświęca wnuczkom więcej czasu. - Teściowa za to, tak jak moja mama, nie za bardzo ma ochotę to robić. Oczywiście szanuję ich decyzję i nigdy żadnej z babć nie zmuszałam do opieki, ale nie rozumiem, dlaczego one takie są – mówi z żalem w głosie Magda.
Nasze babcie były zupełnie inne
Wychodzi na to, że pokolenie aktualnych 30-40 latków miało zupełnie inne babcie. Magda wspomina swoją, która nigdy nie odmawiała i zawsze była, kiedy rodzice jej pomocy potrzebowali.
- Moja babcia jeździła do nas przez całe miasto tramwajem, żeby pomagać moim rodzicom w opiece nade mną i moją siostrą. Sama pracowała, potrafiła przyjechać o 7 rano, a o 14 jechała na popołudniową zmianę w swojej pracy i dzień w dzień tak samo, np. podczas ferii. Zresztą ferie czy wakacje spędzaliśmy dawniej często z dziadkami – moje dzieci tego nie mają – mówi z żalem Magda. I dodaje: - Babcie były dla mnie bardzo ważne, gdy byłam dzieckiem, dla moich dzieci na pewno tak samo ważne babcie ani dziadkowie nie są.
Prawdopodobnie winne aktualnym trendom są czasy, w jakich żyjemy. Wszystkie zmiany społeczne, jakie zachodzą na przestrzeni lat na świecie czy w naszym kraju, odbijają się również na relacjach, nawet tych wydawałoby się naturalnych i fundamentalnych, jak kontakty dzieci z dziadkami.
Współczesne babcie stały się niezależnymi kobietami, dziadkowie również. Ludzie żyją dłużej, są zdrowsi i mimo wieku w dowodach młodsi fizycznie i mentalnie, niż dawniej ich rówieśnicy. Dzisiejszy 65-latek i ten sprzed 30 czy 40 lat – to zupełnie inni ludzie. Poza tym musimy pamiętać, jak bardzo zmienił się na przestrzeni lat świat, jak się otworzył, nie tylko dla młodych ludzi, ale również dla starszych i dojrzalszych.
- Teraz jest więcej możliwości. Ludzie starsi są znacznie zdrowsi niż kiedyś i ciekawsi świata. Mogą korzystać z technologii - mówi psycholog, Justyna Trojanowska-Juras. - Musimy pamiętać, że dla naszych dziadków atrakcją byliśmy my. Dla współczesnych seniorów zajmowanie się dziećmi nie jest atrakcyjne, skoro dookoła jest tyle możliwości na inne spędzanie czasu: technologie, podróże, komunikacja z innymi ludźmi. Mało który senior marzy o tym, żeby po przejściu na emeryturę zamknąć się z wnukami w domu – podkreśla specjalistka.
"Praca dziadków okazała się ważniejsza"
Podobne żale jak Magda ma do swojej mamy Katarzyna Bogusławska, która jest mamą 4-letniej Zuzi.
- Kiedy zaszłam w ciążę, liczyłam, że rodzice pomogą w wychowywaniu i opiece nad dzieckiem. Niestety przeliczyłam się – twierdzi Kasia.
Mimo że wszyscy dziadkowie twierdzą, że wnusia jest dla nich najważniejsza, to na spotkaniach głównie świąteczno-okazjonalnych ta miłość się kończy. Gdy Katarzyna urodziła córkę, chciała po pół roku wrócić do pracy.
- Oboje z mężem pracujemy w tzw. show-biznesie. On jest operatorem, pracuje przy filmach i serialach. Ja też w tej branży dawniej aktywnie działałam. Byłam charakteryzatorką. Niestety po urodzeniu dziecka, gdy rodzice nie wykazali chęci na zajmowanie się wnuczką, a my byliśmy przeciwni oddawaniu córki do żłobka, zawiesiłam swoją karierę – opowiada Bogusławska.
Praca dziadków okazała się ważniejsza. Doszło do tego, że Kasia usłyszała, że to jest dziecko jej i jej męża, więc muszą sobie radzić sami.
- I oczywiście sobie radzimy. Niestety kosztem mojej pracy i przyszłości zawodowej. Założyłam własną działalność, coś zupełnie innego niż robiłam kiedyś. Może za jakiś czas wrócę do produkcji, teraz nie wyobrażam sobie tego zupełnie – zauważa Kasia.
Jesienią córka Katarzyny poszła po raz pierwszy do przedszkola. - Akurat ten czas przypadł w dobie pandemii, także co chwilę lądujemy na kwarantannach. I nawet z tego względu kontakt z dziadkami jest w ostatnich miesiącach ograniczony.
Od samego początku koronawirusa dziadkowie małej Zuzi boją się albo wykorzystując to jako pretekst, wymigują od spotkań i zostawania z dzieckiem. - Nasze dziecko, nasze obowiązki, oni już swoje wypełnili. Tak twierdzą, więc niech tak będzie - podsumowuje Katarzyna.
Może trzeba bardziej aktywizować męża zamiast dziadków?
Okazuje się, że nie tylko rodzice czy teściowie Katarzyny i Magdaleny, a całkiem wielu innych współczesnych dziadków, ma podobne podejście w kwestii opieki nad wnukami.
Pani Krystyna Wieczorek jest babcią dwójki dzieci – 10 - i 6-cio latka. Jak sama twierdzi, czasami wpada do dzieciaków i najczęściej z okazji świąt, imienin, urodzin, albo kiedy dzieci ją poproszą, żeby się zajęła wnukami. Sama z siebie nie wychodzi z inicjatywą.
- Moje dzieci chyba chciałyby, żebym więcej zajmowała się ich dziećmi, ale ja nie czuję takiej potrzeby ani sił. Mam już 63 lata. Dzieci są rozbiegane, czasami niegrzeczne. Nie do upilnowania - mówi kobieta w rozmowie z nami.
- Mam wrażenie, że nie nadajemy na jednych falach. Poza tym ja jeszcze pracuję i nie bardzo mam czas, żeby zajmować się wnukami, a jak mam czas, to też chcę odpocząć i zrobić coś tylko dla siebie - wyznaje pani Krystyna.
Seniorka zdradziła nam również, że zraziła się do opieki nad wnuczkami, gdy poczuła, że dając siebie trochę więcej, córka będzie chciała ją wykorzystywać bez umiaru w opiece nad swoim dzieckiem.
Zobacz także: Pandemia odbija się na zdrowiu medyków. Wstydliwy problem, którego nie można bagatelizować
- Wie pani, jak to bywa – dasz palec, wezmą rękę – twierdzi pani Krystyna. - Na początku przy wnuczce tak było. Siedziałam z małą, gdy córka wróciła do pracy, dzień w dzień przez rok, aż się zbuntowałam. Zmęczona byłam. W końcu ja już ze swoimi dziećmi kiedyś w domu siedziałam, teraz nie muszę chyba, prawda?
Pani Krystyna uważa, że obowiązek wychowywania i spędzania czasu z dziećmi mają rodzice. Odkąd powiedziała to głośno, wie, że dzieci mają do niej żal. - Trudno. Córka i syn czasami wspominają swoje babcie, że one były zawsze tylko dla nich. Faktycznie były dla nich, moja mama była zupełnie inna ode mnie, dla wnuków też. Inne pokolenie chyba. Tamci dziadkowie byli innymi ludźmi. A my jesteśmy tacy. Moje koleżanki i znajome, które są babciami, słyszą te same zarzuty od swoich dzieci, ale czy to coś złego, ze my chcemy żyć po swojemu? Czy babciom już nie wolno mieć swoich pasji i zainteresowań? – pyta retorycznie pani Krystyna.
Psycholog Justyna Trojanowska-Juras radzi, aby uszanować decyzję seniorów, nawet jeśli nam się nie podoba postawa naszych rodziców. – Dziadkowie nie muszą być na naszych usługach. Może trzeba bardziej aktywizować męża zamiast dziadków? – pyta w rozmowie z nami ekspertka.
Poza tym specjalistka zaznacza, że żadne relacje z dziećmi nie powinny być udawane ani tworzone na siłę.
- Nic na siłę. Lepiej, żeby opieka nad dziećmi wynikała z potrzeby i miłości jak z poczucia obowiązku czy przymuszania kogokolwiek – dodaje specjalistka. - Oczywiście zawsze możemy z rodzicami czy teściami porozmawiać, podpytać, może ich denerwują jakieś drobiazgi, które szybko można zmienić, aby odczuli komfort przy kontaktach z wnukami, ale na pewno nie można nikogo na siłę zmuszać - zaznacza.