Wychowanie jak więzienie
Apodyktycznymi rodzice rozkazują swoim dzieciom, w co mają się ubrać, z kim przyjaźnić, co jeść i gdzie robić zakupy. Są przekonani, że to wszystko robią z troski i dla jego dobra.
22.10.2009 | aktual.: 11.06.2010 11:50
Apodyktycznymi rodzice rozkazują swoim dzieciom, w co mają się ubrać, z kim przyjaźnić, co jeść i gdzie robić zakupy. Są przekonani, że to wszystko robią z troski i dla jego dobra. Nie zdają sobie sprawy, jak bardzo je krzywdzą. Jak wyzwolić się spod skrzydeł zaborczych rodziców?
Despotyczny może być zarówno ojciec, jak i matka. Apodyktyczny ojciec jest chłodny emocjonalnie, surowy, głuchy na potrzeby dziecka, a bywa że i agresywny. Nie znosi słowa sprzeciwu, wydaje rozkazy nawet dorosłym już dzieciom. Matka jest nadopiekuńcza, nie wypuszcza syna albo córki spod swoich skrzydeł, nie pozwala dziecku na samodzielność. Zarówno despotyczny ojciec, jak i matka nie widzą, że ich dzieci są odrębnymi istotami i mogą chcieć czegoś innego niż oni.
Życie pod dyktando
Zdarza się, że już dorosłe dzieci wciąż żyją pod dyktando ojca, czy matki. To rodzic planuje im życie robiąc z niego piekło: wybiera kierunek studiów, mówi z którym chłopakiem, czy dziewczyną ma się spotykać, a potem, gdzie pracować i jak wychowywać własne dzieci.
Bywa, że córki uzależniają się od matek, z którymi żyją aż do ich śmierci. Zostały wychowane w przekonaniu, że za wszelką cenę muszą trzymać się razem, bo świat jest niebezpieczny i nie poradzą sobie same. Nawet jeśli uda im się wyprowadzić z rodzinnego domu, to i tak są uzależnione emocjonalnie. Matki potrafią dzwonić kilka razy dziennie i codziennie odwiedzać, żeby służyć „radą” i „pomocą”.
One zawsze wszystko wiedzą lepiej. Syn dorasta w przekonaniu, że rodzić jest doświadczony i najmądrzejszy. Pozwala mu wchodzić w życie swojej rodziny, a wtedy funkcjonują w swoistym trójkącie: mąż, żona i najczęściej jego matka. To może być bardzo trudna sytuacja szczególnie dla partnerki i często staje się źródłem konfliktów.
Przeciąć pępowinę
Trudno jest uwolnić się spod „opieki” apodyktycznych rodziców. Jeśli uda się wyrwać z toksycznych domów, dorośli już ludzie, często nie wiedzą, jak mają żyć, bo nikt ich nie nauczył samodzielności. Inni boją się, że te same błędy popełnią wobec swoich dzieci. Z jednej strony dziecko despoty może uciekać przed każdą relację, która wymagać będzie bliskości, ze strachu, żeby nie uzależnić się od kogoś za bardzo. Inni przejmują wzorce na ojcostwo i macierzyństwo. Lata spędzone z rodzicami tyranami zawsze zostawią rysę na psychice dziecka, a potem dorosłego.
Czy to znaczy, że nie ma ratunku dla dzieci despotycznych rodziców? Często potrzebują terapii. Czasami trzeba zdecydowanie się odciąć od takiej rodziny, wyjechać do innego miasta, a niektórzy decydują się np. na pracę za granicą, byle tylko uwolnić się od rodziców. Oni widzą, że ich znajomi są samodzielni, że można żyć na swój sposób, a nie pod czyjeś dyktando. Nie zawsze jednak fizyczne oderwanie się od rodziny idzie w parze z emocjonalnym.
Często nadal szukają akceptacji swoich wyborów; chcą, żeby matka, czy ojciec powiedzieli: „Świetnie ułożyłaś sobie życie. Jestem z Ciebie dymny.” Tylko, że tym samym wciąż bardziej lub mniej świadomie starają się im dogodzić. Niezależność jest wtedy, kiedy jesteśmy w stanie powiedzieć: „Zależy mi na opinii rodziców, bo bardzo ich kocham, ale to moje życie i bez względu na to, co sądzą o moich wyborach, sam podejmę decyzję, bo jestem dorosłym człowiekiem. I wcale nie musi im się podobać to, co robię".