Wypalające dojazdy do pracy
Dojazdy do pracy mogą prowadzić do wypalenia zawodowego. Z kanadyjskiego badania wynika, że im większe miasto, tym bardziej stresująca podróż, przynajmniej dla kierowców. A osoby, które środkami komunikacji przemierzają wsie, czują się w pracy mniej efektywne.
Dojazdy do pracy mogą prowadzić do wypalenia zawodowego. Z kanadyjskiego badania wynika, że im większe miasto, tym bardziej stresująca podróż, przynajmniej dla kierowców. A osoby, które środkami komunikacji przemierzają wsie, czują się w pracy mniej efektywne.
- Czas trwania dojazdu do pracy, odległość i środki komunikacji miejskiej to stresory, które mogą prowadzić do wypalenia zawodowego - uważa Annie Barreck ze School of Industrial Relations Uniwersytetu w Montrealu. - Istnieje związek między czynnikami stresującymi a prawdopodobieństwem doznania wypalenia zawodowego. Mają one różne znaczenie w zależności od osoby, warunków podróży i miejsca pracy - podkreśla.
Barreck wzięła pod uwagę ludność zamieszkującą wiejskie i miejskie rejony Quebeku, dojeżdżającą do pracy, m.in. samochodem, pociągiem, autobusem i rowerem. Badanie objęło prawie 2 tys. osób w wieku 17-69 lat pracujących w 63 firmach.
Okazało się, że im większe miasto, tym dojazdy do pracy są bardziej stresujące, przynajmniej w przypadku kierowców aut. - Osoby dojeżdżające przez tereny wiejskie, a nawet przedmieścia, czuły się mniej zestresowane - powiedziała badaczka, podkreślając, że nie jest to wniosek zaskakujący. Zauważyła jednak, że często pasażerowie stresowali się bardziej niż kierowcy. - Korzystanie z podwożenia do pracy odbiera pasażerowi poczucie kontroli, co powoduje, że jest on bardziej zestresowany jeszcze przed dojechaniem do celu - uważa Barreck.
Jednak nawet osoby pokonujące w drodze do pracy tereny wiejskie, nie są całkowicie wolne od stresu: te, które spędzają dużo czasu w autobusach i pociągach, czują się w pracy mniej efektywne. Połączenia autobusowe i kolejowe w regionach rolniczych są gorsze, co wiąże się z ryzykiem nieprzewidzianych opóźnień, a to powoduje stres przenoszony do pracy - wyjaśnia badaczka. Podobna zasada dotyczy użytkowników transportu publicznego w mieście - wielość połączeń i duża częstotliwość kursów oznacza, że są oni mniej narażeni na wypalenie zawodowe.
Różnie jest też z jeżdżeniem na rowerze, w zależności od rodzaju otoczenia. Dojeżdżanie na rowerze do pracy przez przedmieścia jest szczególnie stresujące. - Rowerzyści na przedmieściach mają mniejsze poczucie kontroli niż ci w miastach - podkreśla Barreck. - Użytkownicy rowerów i piesi w mieście mają dostęp do ułatwień, jak ścieżki rowerowe czy przejścia dla pieszych, co zwiększa u nich poczucie kontroli w drodze do pracy. Tymczasem, skoro biznes w ciągu ostatnich 20 lat opuszcza centra miast, ruch samochodowy na przedmieściach się zwiększa. Z kolei na wsiach rowerzyści i piesi korzystają z mało uczęszczanych dróg, co jest relatywnie mniej stresujące - dodaje badaczka.
Dojazdy do pracy nie muszą przyczyniać się do wypalenia zawodowego. Wpływ czasu trwania dojazdu na zdrowie psychiczne różni się w zależności od rodzaju transportu i otoczenia pracy. Z badań ekspertki wynika, że ryzyko wypalenia zwiększa się znacznie, kiedy dojazdy trwają ponad 20 minut. W Quebeku średnio zajmują 32 minuty. Wszyscy ci, których dojazd do pracy trwa ponad 35 minut, mają podwyższone ryzyko wypalenia zawodowego.
Barreck ma nadzieję, że jej wnioski skłonią pracodawców do wdrażania bardziej elastycznych umów z zatrudnionymi, co może zwiększać ich efektywność i przyciągać nowych pracowników.
PAP/(mtr), WP Kobieta