Wypatrzyła to na metce. Zdobycz z lumpeksu od razu pokazała w sieci
"Weszłam, zobaczyłam, kupiłam!" - napisała tiktokerka, chwaląc się zakupem z second handu. Polka trafiła na niezwykłą okazję. Zaskakuje nie tylko cena, ale i skład płaszcza.
30.09.2022 14:33
Second handy przeżywają swój renesans. W ostatnich latach Polacy odwiedzali lumpeksy nie zawsze z oszczędności, ale w poszukiwaniu odzieżowych perełek. W koszach i na wieszakach można było trafić na unikalną, markową i niedostępną gdzie indziej garderobę. Przez galopującą inflację zaczyna się to zmieniać.
Oblężenie lumpeksów
- Kupuje u mnie coraz więcej ludzi. W sierpniu wystawiłam kurtki zimowe, które zalegały mi po poprzedniej zimie i wszystkie poszły w kilka dni - mówiła w rozmowie z WP Kobieta Karolina Frąk, właścicielka second handu "Ale mi to leży" w Chełmnie.
Ciucholandy wciąż doceniane są przez fashionistki, ale wszechobecna drożyzna sprawia, że poszukujemy w nich ubrań także z konieczności. Co i za ile można upolować w szmateksie pokazała ostatnio na TikToku Ewelina, która publikuje nagrania pod pseudonimem @ewelsza. Jako stała bywalczyni sklepów z tanią odzieżą dzieli się swoimi łupami z obserwatorami.
"Weszłam, zobaczyłam, kupiłam! Mam swój idealny płaszcz życia, przysięgam!" - czytamy w opisie krótkiego nagrania.
Tiktokerce udało się upolować długi płaszcz o świetnym składzie. 20 procent użytego materiału to kaszmir, a pozostałe 80 - dziewicza bawełna. Zapłaciła za niego tylko 34 zł, choć podobne modele sprzedawane są w sieciówkach za setki złotych. O ile nie drożej. "Boski!" - skomentowała jedna z obserwatorek.
Nie zawsze trzeba polować
Kilka dni wcześniej @ewelsza pochwaliła się innymi zdobyczami na jesień. Weszła do lumpeksu, nie bacząc na dzień, godzinę czy datę dostawy. W krótkim czasie znalazła kilka swetrów. Niektóre z nich kosztowały 15 zł, a żaden nie przekroczył 35.
Czytaj także: "Walka w ciucholandzie". Nagranie jest hitem sieci
Tak niskie ceny nie są jednak oczywistością. Inflacja dotyka również second handów, na co zwróciła uwagę Katarzyna Frąk, właścicielka lumpeksu. - Ceny w hurtowniach rosną, więc wiadomo, że właściciel lumpeksu też musi je podnieść. Do tego u mnie wszystkie ubrania są w stanie idealnym, wyprane i wyprasowane. To też jest dodatkowy koszt, żeby te rzeczy przygotować - mówiła w rozmowie z WP Kobieta.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!