Mieli lecieć do Hiszpanii. Skończyło się na koczowaniu na lotnisku

Internautka opisała, co spotkało ją na lotnisku
Internautka opisała, co spotkało ją na lotnisku
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik

21.07.2024 10:12, aktual.: 21.07.2024 11:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wakacje to wymarzony czas każdego z nas. Często na urlop czekamy długie miesiące, odliczając dni do wyjazdu. Niestety zdarzają się sytuacje, które już na początku podróży mogą zrujnować wczasy. Tak było w przypadku pewnego małżeństwa, które spędziło na lotnisku 10 godzin.

Lotniska to miejsca, gdzie rozpoczynają się nasze podróże i przygody. Jednak dla niektórych mogą stać się one nieoczekiwanym przystankiem, przedłużającym się w nieskończoność. Tak właśnie było w przypadku pewnego małżeństwa z roczną córką, które miało przed sobą wizję wymarzony wypoczynek w jednym z hiszpańskich miast.

Niestety z powodu losowej sytuacji para spędziła na lotnisku 10 godzin. Wszystko ze względu na złe samopoczucie swojej pociechy oraz procedury obowiązujące na lotnisku. O całej sytuacji niezadowolona mama postanowiła napisać list, który pojawił się na łamach Onetu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Miałam serdecznie dość wyjazdu"

Z listu dowiadujemy się, że małżeństwo starannie zaplanowało swój pierwszy zagraniczny urlop z roczną córeczką Nel. Hiszpania wydawała się dla nich idealnym wyborem - ciepły, europejski kraj, który rodzice już znali, z krótkim lotem i komfortowymi warunkami. Przygotowania przebiegły sprawnie, wszystko dopięto na ostatni guzik dzień wcześniej. W dniu wylotu pozostało tylko jedno zadanie - dotarcie na lotnisko dwie godziny przed odlotem.

Choć plan wydawał się prosty, rodzina napotkała nieoczekiwane trudności. Mimo starannych przygotowań, na lotnisku czekała ich "przykra niespodzianka", która mogła zachwiać ich urlopowymi planami. 

"Na początku wszystko szło sprawnie, nadaliśmy bagaże, przeszliśmy przez bramki bezpieczeństwa i udaliśmy się w stronę gate'u, z którego miał odlatywać nasz samolot. Tam spokojnie czekaliśmy, aż bramki się otworzą i pasażerowie zaczną być wpuszczani do rękawa" - napisała młoda mama w liście do Onetu.

Chociaż wydawało się, że rodzina uda się na wakacje bez żadnych problemów, nagle w drodze do samolotu ich pociecha źle się poczuła.

"W międzyczasie nasza córka źle się poczuła (...) zaczęła płakać i wskazywać, że boli ją brzuch. Poszliśmy z nią do łazienki, tam niestety zwymiotowała, ale niedługo potem poczuła się lepiej. Chwilę nas nie było. Ta sytuacja z Nel zmartwiła mnie i nie zapomniałam o kontrolowaniu godziny. (...) Szybkim krokiem udaliśmy się do bramki. I tu pojawiło się ogromne zaskoczenie. Pracownicy lotniska zamknęli już bramkę i żadnym sposobem nie dało się ich przekonać, żeby pozwolili nam przejść" - wyznała.

Pracownicy lotniska powiedzieli, że ze względu na procedury nie mogą ich wpuścić na pokład. "Wszyscy pasażerowie (poza nami) przeszli już przez rękaw i był już odczepiany" - dodała. 

Na lotnisku czekali 10 godzin

Mama Nel przyznała, że cała ta sytuacja ją rozwścieczyła, a sytuacji nie poprawiła informacja, że muszą czekać aż 10 godzin na kolejny lot. Zestresowana kobieta obawiała się o zdrowie córki, a także przylotu do wymarzonej destynacji, dużo później niż początkowo planowała. To wszystko sprawiło, że kobieta całkowicie zapomniała, o procedurach, które panują na lotniskach. Martwiła się, jak zapewnić rozrywkę córce przez najbliższe 10 godzin.

"To był dla mnie ogromny stres. Byłam szczerze zła na obsługę lotniska, że nie pozwolili nam w drodze wyjątku przejść przez tę bramkę i móc dostać się do samolotu. Wiem, że jakby nie przestrzegali tak ściśle procedur, mógłby pojawić się chaos, ale w tamtym momencie zupełnie o tym nie myślałam. I miałam serdecznie dość tej całej wyprawy i wyjazdu, który na dobrą sprawę jeszcze się nie zaczął" - wspomniała. 

Cała historia skończyła się pozytywnie. Małżeństwo dotarło do Hiszpanii i chociaż zmęczeni i zrezygnowali, ich córka nie była markotna w samolocie, a bagaże czekały na nich w wybranym hotelu. Kobieta zaznaczyła jednak, że obecnie nie planuje kolejnych podróży samolotem z małym dzieckiem. "Muszę trochę ochłonąć po tej przygodzie. A jeśli będziemy gdzieś się wybierać, to na razie chyba tylko samochodem" - podsumowała. 

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Materiały WP
Materiały WP© Materiały własne
Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (15)
Zobacz także