Z teściową pod jednym dachem. "Kiedy mąż wyjeżdżał, uciekałam"
- Nie byłam w stanie tego wytrzymać. Zdarzało się, że słyszałam, jak teść zwraca uwagę teściowej, żeby dała mi już spokój - nie wtrącała się w nasze życie i wychowanie naszego dziecka. Ale nawet to nie poskutkowało - opowiada w rozmowie z WP Kobieta Sandra, która mieszkała z teściową.
Jedni nie mają wyjścia, drudzy robią to z wygody. Jeszcze inni natomiast od razu uciekają, bo wiedzą, z jakimi konsekwencjami może się to wiązać. Mieszkanie z teściami pod jednym dachem nie zawsze jest najlepszą decyzją, jaką podejmują młode pary lub małżeństwa. Nie bez powodu istnieje w końcu stereotyp związany z teściowymi, które nie przepadają za synowymi bądź partnerkami synów.
- Myślę, że to wymaga dużej dojrzałości z obu stron. Dobrze jest już od samego początku zaznaczyć, gdzie znajdują się terytoria teściowej i synowej. Tak, aby nie doszło do sytuacji, w której będą sobie "przeszkadzały". Co mam na myśli? Znam przypadki, kiedy teściowa wchodziła do sypialni syna i synowej, żeby sprawdzić, czy syn jest przykryty kołdrą - opowiada w rozmowie z WP Kobieta psycholożka Dorota Minta.
"Wtrącała się dosłownie we wszystko"
- Poznaliśmy się, kiedy nie mieliśmy jeszcze 20 lat. Sześć lat później wzięliśmy ślub, a ze względu na brak pieniędzy, by kupić mieszkanie, zamieszkaliśmy z rodzicami mojego męża - mówi w rozmowie z WP Kobieta Sandra*, która nie wspomina zbyt dobrze mieszkania z teściową.
Jak stwierdza, teściowa nigdy za nią nie przepadała i nawet się z tym nie kryła. - Nieprzyjemne teksty, które wypowiadała w moją stronę, mówiła wtedy, gdy nie było obok mojego męża. Prawdziwy koszmar rozpoczął się jednak dopiero, kiedy z nimi zamieszkaliśmy, a ja zaszłam w ciążę. W jej trakcie nie stało się nic złego, ale po narodzinach dziecka wtrącała się dosłownie we wszystko - oznajmia.
Mąż Sandry pracował wówczas za granicą. Do pracy wyjeżdżał nawet na kilka tygodni.
- Ja zostawałam wtedy sama z dzieckiem i nie byłam w stanie tego wytrzymać. Zdarzało się, że słyszałam, jak teść zwraca uwagę teściowej, żeby dała mi już spokój - nie wtrącała się w nasze życie i wychowanie naszego dziecka. Ale nawet to nie poskutkowało - opowiada Sandra.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kiedy mąż wyjeżdżał, uciekałam"
- Kiedy mąż wyjeżdżał, uciekałam do mojej mamy, które mieszkała ok. 80 km dalej. Szybko pakowałam siebie i dziecko i jechałam do niej autobusem. Po kilku tygodniach, gdy mąż wracał z pracy, wracałam i ja, z dzieckiem. Tak to wyglądało przez jakieś cztery lata - mówi.
Po czterech latach Sandra i jej mąż mieli już na tyle oszczędności, aby się wyprowadzić i zainwestować we własne mieszkanie.
- Wtedy z jej ust padały słowa, że "po co się przeprowadzamy, jeżeli możemy tu u nich mieszkać", że "dom jest duży i wszyscy się pomyślimy". Ja nie chciałam tam zostać ani chwili dłużej. Kiedy tylko mieliśmy możliwość wyprowadzenia się, zdobiliśmy to - zdradza.
Mąż Sandry dopiero z czasem dowiedział się, co działo się pomiędzy jego żoną i mamą. - Podjął z nią rozmowę i oznajmił, że nie życzy sobie takich przytyków w moją stronę i wtrącania się w wychowywanie naszego dziecka. Wówczas teściowa ustąpiła, ale też nie do końca. Od tego czasu minęło wiele lat, bo nasza córka jest już dorosła. Mój kontakt z teściową nigdy nie będzie świetny, ale dziś jest przynajmniej neutralny - podsumowuje.
Zobacz także: Pojechał na wypad z kolegami. Za jakiś czas się wygadał
"Teściowa zapragnęła wejść nam do pokoju"
Z podobną sytuacją, związaną z teściową, zmierzyła się niedawno także Magda, która zamieszkała z teściami pod jednym dachem po ślubie z mężem, Piotrem. Jak oznajmia, choć na początku nie widziała w tym niczego złego, jej teściowa z czasem "pokazała rogi".
- Planowaliśmy oszczędzać na mieszkanie. Dzięki temu, że mieszkaliśmy u teściów, mogliśmy odkładać znacznie więcej niż wtedy, gdybyśmy coś wynajmowali - mówi Magda.
Dodaje, że przez kilka pierwszych tygodni wszystko było okej. Do pewnego momentu.
- Mieliśmy własny pokój, łazienkę, więc wydawało mi się, że to nam wystarczy i nie będzie zgrzytów. W pewnym momencie doszło jednak do sytuacji, kiedy moja teściowa zapragnęła wejść nam do pokoju i posprzątać naszą łazienkę przy okazji robienia porządków. I byłoby to okej, gdyby, po pierwsze, jakoś nas uprzedziła, a po drugie - zapukała do drzwi, a nie wchodziła sobie tak po prostu - stwierdza Magda.
W rozmowie ujawnia, że "myślała, iż się wścieknie". Jej mąż nie wiedział, co ma zrobić.
- Chciałam ją wyprosić, ale mi zabronił. Kiedy już zrobiła, co chciała, przeprowadziłam z nim rozmowę, że nie może być takich sytuacji, bo równie dobrze mogliśmy być w jakiejś intymnej dla nas chwili. Powiedział, że z nią o tym porozmawia, ale jego rozmowy trwały kilka tygodni i nie przyniosły żadnych efektów. Teściowa zaczęła się wtrącać, mieszać, zwracać mi uwagę i sugerować, jak powinnam dbać o męża - opowiada.
Postawiła mężowi warunek
Wszystko trwało rok. Jak dodaje Magda: "O rok za długo". Ostatecznie postanowiła postawić mężowi pewien warunek, który był związany z wyborem: ona albo mama.
- Powiedziałam, że dłużej tak nie wytrzymam i muszę się wyprowadzić. Warunek polegał na tym, że mogłam zrobić to sama albo z nim. Na szczęście nie wybrał mamy, bo wtedy problem byłby znacznie większy. Niedługo potem wzięliśmy kredyt na mieszkanie i w ciągu kilku kolejnych tygodni się przeprowadziliśmy - zdradza.
Zdaniem Magdy, to była najlepsza decyzja.
- Teraz jeździmy tylko na obiady, czasem kawę. Po prostu w odwiedziny. Teściowa nie była zadowolona z naszej decyzji i wiem, że chciała przekonać męża, że ten pomysł jest bez sensu. Jej wpływ był jednak znikomy i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Mieszkanie z teściami to zdecydowanie nie jest dobry pomysł i odradzam to każdemu - podkreśla.
Zobacz także: W ich sypialni iskrzyło. Nagle dopadło ich "dry spell"
Jak przetrwać z teściową pod jednym dachem?
Psycholożka Dorota Minta zaznacza, że mieszkanie z teściową pod jednym dachem bez sporów jest możliwe, jeżeli, po pierwsze, obie strony są dojrzałe, a po drugie - już na samym początku wspólnego mieszkania przeprowadzają ze sobą szczerą rozmowę.
- Inicjatorem takiej rozmowy powinien być - uwaga, syn. Nie powinno być tak, że mężczyzna, który łączy te kobiety, mówi im, żeby "radziły sobie same". Absolutnie. To on powinien z nimi usiąść, porozmawiać i powiedzieć: "Mamo, kocham cię, ale w moim życiu jest druga kobieta. Kocham was obie i musimy to wszystko poukładać" - tłumaczy Minta.
Nie ukrywa jednak, że jako psycholożka jest zwolenniczką odcięcia się od rozwiązań, takich jak mieszkanie z teściami. Dlaczego? Warto spojrzeć np. na kwestię intymności.
- Jest mnóstwo przypadków, kiedy para nie ma innego wyjścia, tylko musi zamieszkać z rodzicami jednego z nich. Jeżeli mają jednak inną możliwość, by przeprowadzić się nawet do najmniejszego mieszkania, ale mieć własny kąt - polecam to zrobić. Każdy ma swoje przyzwyczajenia, a wspólne mieszkanie z rodzicami może być po prostu trudne i przynieść negatywne konsekwencje. Nie mówiąc już o sprawach intymnych, seksualnych i komforcie, który jest tym związany - podsumowuje.
*Imię zmienione na prośbę bohaterki
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.