Za nimi "najważniejszy dzień w życiu". To radzą przyszłym pannom młodym
Ślub i wesele Ola, Justyna i Ewa mają już za sobą. Choć nie obyło się bez wpadek, niespodzianek i trudności, każda z nich ma do powiedzenia wiele na temat tego, co można zrobić, by ten dzień nie kojarzył się pannie młodej ze stresem, kosztami i niezadowolonymi gośćmi.
01.08.2022 | aktual.: 01.08.2022 17:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ślub Oli odbył się w styczniu tego roku. Ona i jej narzeczony do samego końca martwili się, czy koronawirus nie przeszkodzi im w planach, bo zachorowania rosły, a oni nie zamierzali przekładać uroczystości. - Od zawsze marzył nam się zimowy ślub, a akurat 8 stycznia wypadała nasza ósma rocznica związku, więc data idealna – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Zimowy ślub
Przygotowania do ślubu zajęły parze bardzo dużo czasu. - Dopracowanie każdego szczegółu, nauka tańca, a i nas dopadł wirus w listopadzie, więc nasze przygotowania nieco się przesunęły. Ale udało się dopiąć wszystko na ostatni guzik. Absolutnie z niczego bym nie zrezygnowała, bo wszystko odbyło się tak, jak sobie to wymarzyliśmy – uśmiecha się Ola.
Bordowo-srebrny wystrój, lampki, choinka, zimowy bukiet z jodłą i szyszkami, winietki z szyszek, taniec w chmurach, zimne ognie, pokaz fajerwerków, gala oscarowa jako podziękowania dla rodziców, piękny tort i mięso z dzika - wszystko to dopełniło całość ich uroczystości. - Ale najważniejsi byliśmy my i nasza miłość, a także wspaniali goście, którzy bawili się jak jedna wielka rodzina i non stop był pełen parkiet. Niczego nie zabrakło, bo atrakcji było co nie miara, nasz DJ zrobił świetną robotę – mówi kobieta.
Pierwszy taniec Aleksandra & Tobiasz | John Legend - All of Me | 08.01.2022 | Wedding First Dance
Ola podkreśla, że najbardziej cieszyła się z tego, że ślub odbył się zimą. - Żadna pora roku nie odda tych emocji, tego klimatu - zapierającej dech w piersiach pięknej scenerii ze śniegiem dookoła, niezapomnianej sesji zdjęciowej, której efekty zatkały wszystkich, rześkiego powietrza i chłodu, podczas gdy nam było gorąco, naszego ubioru i przede wszystkim - brak upału.
Choć, jak zaznacza, wiele osób dziwiło się, dlaczego zdecydowali się na ślub zimą, po weselu wszyscy mówili, że na tak wyjątkowym ślubie jeszcze nie byli. - Nie wiem, dlaczego ludzie nie są przekonani do zimowych ślubów i wesel i tak mało ich w tym czasie jest, ale ja z całego serca polecam tę porę roku! – zachwyca się Ola w rozmowie z WP Kobieta.
I mimo że ten dzień kobieta wspomina z uśmiechem na ustach, nie obyło się oczywiście bez niespodzianek. - Zapomnieliśmy zabrać z domu bukiet i obrączki, ale w drodze do kościoła nam się to przypomniało. Całe szczęście, że kościół był tylko kilometr dalej. No i mieliśmy dwóch mężczyzn za świadków, co również polecamy, bo wyglądało to niesamowicie, a męska siła była bardzo - wbrew pozorom - potrzebna – zaznacza.
To, na co zwraca uwagę przyszłym pannom młodym, to że warto wziąć DJ-a z prawdziwego zdarzenia, typowego wodzireja, który profesjonalnie poprowadzi całą imprezę. Ważny jest według niej także fotograf i kamerzysta. - Mamy przepiękną pamiątkę na całe życie i z chęcią wracamy do wspominania tego dnia z gośćmi. Zabrakło nam jedynie kilkunastu gości, którzy z powodu koronawirusa nie mogli przybyć na naszą uroczystość - opowiada.
Dodatkowa godzina na opóźnienia
Dodaje, że biorąc pod uwagę planowanie, warto w dniu ceremonii zarezerwować dodatkowo minimum 1 godzinę zapasu, bo mogą wyniknąć różne sytuacje, które wszystko opóźnią. – Na przykład przedłuży się makijaż czy fryzura. U nas było wszystko na styk, a w tym wszystkim mi pękły drogie rajstopy przy ubieraniu i bratowa leciała do sklepu kupić jakiekolwiek. W czasie wesela przydają się koszyczki ratunkowe - polecam bibułki matujące i obowiązkowo spray chłodzący na opuchnięte nogi, bo będąc całą noc w wysokich szpilkach, każdej z nas przydało się to bardzo i przynosiło ulgę. Dobrze mieć także tabletki na gardło na drugi dzień, na pewno się przydadzą – radzi.
Po jej ślubnych doświadczeniach śmiało może doradzić też, na czym można zaoszczędzić. – Na przykład na sali. Można wybrać tańszą, ale ładną i oferującą dobre jedzenie. No i na dodatkach ślubnych - np. biżuterii, bo na AliExpress kosztuje grosze, a tę samą biżuterię mają w sklepach i kosztuje dużo więcej. Samemu można zrobić też ozdoby i zaproszenia, my robiliśmy projekty w Canvie. Mieliśmy dekoratorkę do kościoła, ale salę stroiła nam restauracja. Część dekoracji była ich, część naszych i kwiaty z kwiaciarni, i dużo na tym zaoszczędziliśmy – mówi Ola.
Im mniej, tym lepiej?
Justyna podeszła do tematu organizacji wesela – jak mówi – "na luzie". Nie przejmowała się drobnymi detalami, które według niej nie mają żadnego znaczenia. - Myślę że niektóre panny młode tak się stresują, bo same się napędzają, stwarzając sobie problemy, których mogłoby nie być – uważa kobieta i dodaje: - Nasz fotograf powiedział mi w dniu naszego ślubu, że z doświadczenia w branży ślubnej wie, że jak ktoś sobie za dużo zaplanuje, to zawsze coś idzie nie tak. Więc luz w tym dniu jest najważniejszy.
Po tym, gdy zapytałam, jak udało jej się zostać taką mistrzynią planowania, Justyna od razu odpowiada: - Nie chodzi o to, że byłam mistrzynią, nie wszystko poszło super, ale nie widzę sensu, żeby się tym przejmować. My np. pomyliliśmy kroki na pierwszym tańcu. Wcześniej okazało się, że pan młody miał zapakowane dwie koszule, ale pani w sklepie się pomyliła i wręczyła nam w dwóch różnych odcieniach bieli - zimnym i ciepłym - a miały być takie same, bo moja sukienka była w ciepłym odcieniu, przez co na niektórych zdjęciach widać, że są inne. Momentami byłam wykończona od tańca i skakania, ale i tak byłam najszczęśliwsza. Bo w ogóle mimo tych wszystkich sytuacji, ten dzień był dla nas idealny. I chyba o to w tym chodzi – zaznacza.
"Nie warto przejmować się głupotami"
Ślub i wesele Ewy były utrzymane w rodzinnym i przyjacielskim nastroju. Przyjaciele śpiewali jej i narzeczonemu w kościele, znajomy ksiądz mówił kazanie. Wesele było na 100 osób, ale w większości byli to ludzie młodzi, więc skończyło się o godz. 7 rano.
- Wszyscy uśmiechnięci, radośni, po weselu słyszeliśmy komentarze że widać było nasze szczęście. Bawiliśmy się przednio. Ewa ma podobne zdanie, co Justyna, w kwestii zamartwiania się o drobne kwestie. - Może to głupie, ale na pewno nie warto przejmować się głupotami. Trzeba cieszyć się każdą minutą - biegać, tańczyć, pić wódkę i dużo się śmiać. Ta noc się nie powtórzy, a mija najszybciej w życiu – radzi kobieta i podkreśla to, co na początku Ola: Na pewno warto dodać czas pomiędzy fryzurą a makijażem - miałyśmy lekką obsuwę – zaznacza.
Kobieta zwraca także uwagę na to, by wybrać właściwe osoby na świadków. - Nasi byli na medal. Bardzo nam pomagali – np. w rozmieszczaniu ludzi do transportów w nocy. I ostatnia rada - zmierzyć suknię odebraną dwa tygodnie wcześniej i zmierzyć ją dzień, dwa dni przed weselem. Moja się przedarła lekko przy biuście i musiałam jechać na gwałt do krawcowej ją przeszyć.
Poleca także upewnić się, że goście, którzy przyjadą do domu na pobłogosławienie, mają jak dojechać do kościoła. - No i te nieszczęsne prezenty dla gości na stolikach - nie kupować! My wystawiliśmy tylko miniwódki i dużo osób mówiło, że to jedyny prezent, jaki mogą zabrać z wesela – na pewno żadne breloczki itp. Ewa podkreśla także, że na jej weselu wyjątkowo przydały się koszyki ratunkowe, w których goście mogli znaleźć leki przeciwbólowe, igły, nici, gumy do żucia, agrafki, dezodorant, grzebienie i mokre chusteczki.
Aleksandra Hangel, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.