Zaczęło się od rasizmu. Brytyjka wyjaśnia, dlaczego poślubiła bojownika ISIS
06.11.2017 15:44, aktual.: 06.11.2017 16:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Szukałam sposobu na to, żeby się zemścić – mówi Tania Georgelas, 33-latka, która urodziła się i dorastała w Londynie. Kobieta wyjaśnia, co sprawiło, że porzuciła dotychczasowe życie i wyszła za bojownika tzw. Państwa Islamskiego. Dziś wiedzie spokojne życie na przedmieściach Dallas, ale nigdy nie zapomni świata, do którego tak nieopatrznie dała się wciągnąć.
Kiedy pytana jest o to, co skłoniło ją do wyjazdu do Syrii z bojownikiem ISIS, odpowiada bez wahania: zaczęło się od rasizmu. Już jako nastolatka, Tania szukała towarzystwa środowisk o radykalnych poglądach. Oburzało ją to, że znane jej osoby kpią z religii albo nie traktują jej dość poważnie. Powoli zaczęła rosnąć w niej nienawiść do zachodniego świata, tego, w którym się urodziła i dorastała.
- Ciągle spotykałam się z rasizmem – powiedziała w piątkowym wywiadzie dla "The Atlantic". – Chciałam się zemścić. Chciałam odzyskać honor – mówiła. Tania przyszła na świat jako jedno z pięciorga dzieci Nural i Jahanary Choudhury. Jej ojciec pochodził z Bangladeszu, matka była Brytyjką. Rodzice dali jej na imię Joya, ale bardzo wcześnie wszyscy zaczęli nazywać dziewczynkę Tanią.
Dziś kobieta wspomina, że punktem zwrotnym w jej życiu był atak terrorystyczny 11 września 2001 roku na World Trade Center. – Widziałam w telewizji, jak wieże upadają, a następnego dni poszłam do szkoły – wspomina Tania. – Powiedziałam do przyjaciółki: czy to nie straszne, co się stało? A ona spojrzała na mnie i odpowiedziała: naprawdę tak myślisz? Od tamtego momentu stałam się prawdziwą dżihadystką – opowiada.
Wówczas 17-letnia dziewczyna znajdowała się w szczególnym momencie w życiu – podczas gdy jej bracia i siostry skupiali się na lekcjach albo ciężko pracowali na studiach, ona sama spędzała dnie głównie na paleniu trawki i snuciu się po okolicy. Mimo to jakoś udało jej się dostać do college'u, gdzie poznała grupkę ultrakonserwatywnych studentów z Algerii. Pod ich wpływem zaczęła nosić chusty okrywające całe jej ciało i coraz śmielej mówić o konieczności oddzielenia świata kobiet i mężczyzn.
Szukając towarzystwa radykałów, Tania w końcu natknęła się w internecie na Johna Georgelasa, Amerykanina, który przeszedł na islam i dołączył do terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego. Kobieta była nim zafascynowana, spędzała długie godziny na dyskusjach z nim o przyszłym życiu w kalifacie. Marzyła o tym, by stać się zabójczynią i walczyć na każdym kontynencie na Ziemi. Chciała mieć też siódemkę dzieci – z Johnem Georgelasem doczekała się czwórki.
– Miałam te dzieci tylko z jednego powodu. Żeby w przyszłości mogły służyć Bogu jako Mudżahedini [bojownicy – przyp.red.] – tłumaczy Tania.
Po miesiącu rozmów na czacie, John poleciał do Londynu, by spotkać się z Tanią. Po trzech kolejnych dniach para się pobrała podczas muzułmańskiej ceremonii i poleciała razem do Teksasu w Stanach Zjednoczonych. Był to tylko przystanek. Niemal natychmiast Tania i John udali się do Syrii, żeby ziścić swoje marzenie o staniu się bojownikami ISIS.
Do Wielkiej Brytanii wróciła na chwilę, w 2004, by tym razem wziąć całkowicie legalny ślub z Johnem. Tania była wtedy w zaawansowanej ciąży. Potem znów udali się do Stanów, gdzie John został zatrzymany za działalność na rzecz dżihadystów.
Plany o zamieszkaniu z bojownikami tzw. Państwa Islamskiego odłożyli na kilka lat, ale nigdy ich nie porzucili. Po zwolnieniu Johna, przedostali się znów do Londynu, potem Kairu i wreszcie zaczęli przygotowywać się do wyjazdu i pełnego zaangażowania w działania terrorystów. – John chciał jechać do Syrii, ale ja powiedziałam, że nie jestem gotowa. Nie, gdy dzieci były jeszcze tak małe – opowiada Tania.
Mimo to mężczyzna postawił na swoim. Z trójką małych dzieci, w piątym miesiącu ciąży, kobieta odbyła z mężem długą podróż wieloma autobusami, by dostać się do miasta A'zaz. Tam zatrzymali się w jakimś opuszczonym hotelu bez okien i bieżącej wody. W ciągu kilku dni Tania i jej dzieci zaczęły chorować, wymiotując, łapiąc infekcje i cierpiąc z powodu pasożytów.
Tanii udało się przekonać Johna, by zabrał ją z powrotem do Turcji. Mężczyzna wręczył jej kilkaset dolarów, przekazał w ręce przemytnika ludzi i już jej nie było. Wrócić do Teksasu pomogli jej i jej dzieciom rodzice Johna. Już wówczas kobieta była zdecydowana – musi się rozwieść i zapomnieć o wszystkim, czego doświadczyła. Tania wie, że jej były już mąż wciąż jest w Syrii, gdzie zyskał wysoką pozycję wśród bojowników ISIS.
Kobieta stara się zapomnieć o przeszłości. Jakiś czas temu zalogowała się na portalu randkowym i napisała o sobie: "Mam czworo dzieci, mój mąż porzucił mnie, by stać się nowym Osamą Bin Ladinem". Na jej wpis zareagowało 1300 osób. Wśród nich był Craig, informatyk, z którym dziś się spotyka. Co niedziela razem chodzą do kościoła unitarian.
Wciąż myśli o swoim byłym mężu. – Nic na to nie poradzę, ale nadal go kocham. Nie wiem jak sprawić, by to uczucie zniknęło – mówi. Próbuje też go usprawiedliwiać. – Myśli, że to co robi, robi dla większego dobra – dodaje w wywiadzie. Sama nigdy nie żałowała, że uciekła z tego świata terroru. Dziś prowadzi spokojne życie na przedmieściach Dallas, jako zwyczajna mama czwórki dzieci.