FitnessZaczynam od pierwszego

Zaczynam od pierwszego

W tym roku: zapiszę się na fitness, schudnę, będę ćwiczyć systematycznie. A jakie jest Twoje noworoczne postanowienie?

Zaczynam od pierwszego

29.12.2005 | aktual.: 29.05.2010 19:19

*Odszukaj swoje noworoczne postanowienie na naszej liście i sprawdź, co zrobić, aby wytrwać w nim dłużej niż do końca karnawału. *
*1. Jak co roku obiecuję sobie: zrzucić 10 kilo, ćwiczyć 5 razy w tygodniu, w weekend chodzić na basen, spróbować jogi... *Stop! Bądź realistką. Gdy postawisz sobie zbyt dużo wyzwań, szybko się zniechęcisz. I to nie do jednego, ale do wszystkich planów. Dobrze się zastanów, co chcesz osiągnąć. Szybką utratę kilogramów, ładnie wyrzeźbione ramiona czy lepszą kondycję? Już wiesz? Teraz ustal (najlepiej z instruktorem) harmonogram zajęć, którego będziesz się mogła trzymać jak najdłużej. Uwaga, leniuszki! Fitness raz w tygodniu nie da spektakularnych efektów, ale na pewno jest lepszy niż nic.

*2. Po raz kolejny zapisuję się na TBC. I przysięgam: w tym roku motywacji wystarczy mi na dłużej niż półtora tygodnia! *Pomoże Ci w tym kilka trików. Po pierwsze: kasa. Im więcej wydasz, tym bardziej skrupulatnie będziesz się pilnować. Kup więc karnet nie na jeden miesiąc, ale na trzy, sześć, a nawet dwanaście (kluby często umożliwiają płacenie w ratach). Dobra wiadomość! Jeśli zapłacisz za rok z góry, miesięczny koszt ćwiczeń będzie mniejszy. Drugi sposób: zapisz się razem z koleżanką. Głupio Ci będzie ją zawieść. Trzecia metoda: wybierz klub blisko miejsca pracy (sprawdza się rano) lub obok domu (gdy ćwiczysz wieczorami lub w weekendy). Na drugi koniec miasta nie będzie Ci się chciało jeździć nawet do najlepszego klubu.

*3. Dałam się namówić koleżance na aerodance. Nikt mi nie powiedział, że to będzie maraton taneczny. Aż strach pomyśleć, co oznacza hi-lo! Już nigdy nie pójdę na nieznany "skrót”. Ale od pierwszego zamierzam ćwiczyć. Tylko co? *Brawo! Ale tym razem sprawdź, co oznaczają tajemnicze skróty i dobierz formę ćwiczeń do własnych możliwości.Dopiero zaczynasz przygodę z fitnessem? Wybierz proste układy ćwiczeń (np. TBC), które nie wymagają doskonałej koordynacji ruchowej i świetnej kondycji. Potem możesz przejść do ćwiczeń bardziej zaawansowanych. Jeśli masz jakieś wątpliwości, od razu pytaj instruktora.

*4. Nie cierpię się ruszać, ale przyzwoitość nakazuje mi zacząć. Nie widzę siebie jednak wśród kobiet podskakujących w rytm przeboju Britney Spears. *Wypróbuj spokojniejsze formy ruchu, np. jogę albo pilates, czyli połączenie elementów stretchingu, jogi, baletu i... rehabilitacji. Może nie spalają błyskawicznie kalorii, ale doskonale uelastyczniają ciało, wzmacniają kręgosłup i poprawiają sylwetkę. To też świetne techniki relaksacji i przywracania równowagi w organizmie. W zasadzie nie ma do nich żadnych przeciwwskazań (gdy coś Ci dolega albo jesteś w ciąży, powiedz o tym instruktorowi, aby mógł dobrać odpowiedni dla Ciebie zestaw ćwiczeń).

*5. Mam sporą nadwagę. Boję się, że w klubie fitness mnie wyśmieją albo padnę nieżywa... *Ale godzina prawdy wybiła! Lekarz powiedział, że bez ruchu nie schudnę. Będę dzielna! Tak trzymaj! Najpierw jednak upewnij się u lekarza, czy możesz chodzić na fitness, czy raczej powinnaś wybrać coś mniej dynamicznego. Może być fitness? Bardzo dobrze. Nie porywaj się jednak od razu na najbardziej intensywne ćwiczenia. Poradź się instruktora. Prawdopodobnie najpierw zaleci Ci lżejszy trening przygotowawczy: jazdę na rowerze, marsz po bieżni, steper. Dla dziewczyn ze sporą nadwagą doskonały jest też aquaaerobik (prowadzony przez większość dużych aquaparków). W wodzie człowiek o wadze 70 kg waży około 6 kg, więc łatwiej może wykonywać wszystkie zalecane ćwiczenia. To świetna i naprawdę bezpieczna zabawa.

*6. Postanowiłam rzetelnie ćwiczyć przez cały rok pięć razy w tygodniu. Jest środa, a ja już widzę, że to nierealne. Spróbuję chociaż trzy razy! *I świetnie. To najbardziej efektywny harmonogram ćwiczeń. Gdybyś chodziła na zajęcia codziennie, wyniki wcale nie byłyby szybciej widoczne, a na pewno... szybciej byś się znudziła! Jeśli uda Ci się przestrzegać takiego planu, efekty będą już po trzech miesiącach. Musiałaś nieoczekiwanie wyjechać i nie udało Ci się pójść do klubu trzy razy w tygodniu? Nie szkodzi. Idź dwa, ale na dłużej, np. na 1,5 godziny. Albo ten trzeci raz "doćwicz” w domu.

*7. Od stycznia muszę wdrożyć plan oszczędzania. Zamiast zapisywać się i do klubu, i na basen – tak jak dotychczas – wybiorę jedno. Tylko co? *To, co zagwarantuje Ci wymarzoną sylwetkę. Chcesz szybko schudnąć? Lepsze będą ćwiczenia w klubie. Jeśli po prostu dbasz o formę, wybierz to, czego nie możesz robić w domu – w tym wypadku pływanie. Zawsze kieruj się zasadą: lepiej rzetelnie trenować jedną dyscyplinę, niż próbować łączyć dwie w mniejszym wymiarze czasu. Jest to też bardziej opłacalne.

*8. Siedzę nad harmonogramem zajęć w moim osiedlowym klubie. Nie mogę znaleźć dogodnych dla siebie terminów. W związku z tym kupno karnetu stoi pod znakiem zapytania. *Najlepszym wyjściem będzie kupno tzw. karnetu open, czyli otwartego, z którego możesz korzystać wtedy, kiedy chcesz. Oferuje je większość klubów, zwykle w dwóch rodzajach. Te, na które możesz wejść do klubu przez cały dzień (np. od 7.00 do 21.00), są trochę droższe niż te obowiązujące do godzin popołudniowych (np. do 16.00). Zastanów się, jaki karnet będzie dla Ciebie najdogodniejszy i bez obaw w niego zainwestuj. A jeśli w Twoim osiedlowym klubie można zapisywać się wyłącznie na określone terminy, pogadaj z instruktorem. Gdy coś Ci wypadnie, powinnaś mieć możliwość uczestniczenia w zajęciach o podobnym poziomie zaawansowania innego dnia.

*9. Ćwiczę już trzy miesiące, a waga ani drgnie. Chyba wybrałam złe ćwiczenia... Najpóźniej do końca stycznia muszę je zmienić! *Niekoniecznie. Zaufaj ubraniom, a nie wadze. Sukienka staje się luźniejsza, a Ty ważysz tyle samo. Po prostu mięśnie, budowane podczas ćwiczeń, też mają swój ciężar. Jeśli to Cię nie przekonuje, skorzystaj z profesjonalnych urządzeń pomiarowych dostępnych w klubach. Na przykład przyrząd o wdzięcznej nazwie fałdomierz dokładnie zmierzy, ile tkanki tłuszczowej Ci ubyło. Uwaga! Jeśli rzeczywiście nie widzisz efektów, oznacza to, że źle wykonujesz ćwiczenia. Przypominamy: aby spalać tkankę tłuszczową, trzeba podczas wysiłku fizycznego utrzymywać puls na poziomie 60–70 proc. swojego tętna maksymalnego (obliczysz go, odejmując swój wiek od 220). Jego kontrolę ułatwi Ci specjalny tętnomierz (urządzenia te dostępne są w klubach, można je kupić w sklepach sportowych).

*10. Mam ambitny plan na nowy rok: pobudka o 6.15, potem aerobik, szybki prysznic i biegiem do pracy. Tylko jak ja będę wstawać po ciemku? *Wcale nie musisz: ćwiczenia wieczorem są tak samo efektywne jak rano. Natomiast warto spróbować gimnastyki skoro świt, bo ma ona kilka zalet. Po pierwsze: o tej porze na sali zwykle jest mniej osób. Po drugie: masz więcej zapału do ćwiczeń. Po trzecie: dzięki temu przez cały dzień tryskasz energią (a to na pewno rekompensuje pobudkę w środku nocy). Po czwarte: po południu łatwiej znaleźć wymówkę. A to spotkanie, a to zmęczenie, a to przyjaciele...

Anna Kondratowicz/ Uroda

Komentarze (0)