Blisko ludziŻaden klaps nie jest niewinny. Bite dzieci odnoszą mniejsze sukcesy

Żaden klaps nie jest niewinny. Bite dzieci odnoszą mniejsze sukcesy

"W sondażu było pytanie o „stosowanie klapsów”, a nie o „bicie dzieci”. To dwie różne rzeczy, co jest zrozumiałe dla każdego normalnego człowieka" - tak Krzysztof Bosak skomentował informację o tym, że ponad połowa Polaków uznaje bicie dzieci za dopuszczalną metodę wychowawczą. "To jedno i to samo" - tłumaczy nam psycholog.

Żaden klaps nie jest niewinny. Bite dzieci odnoszą mniejsze sukcesy
Źródło zdjęć: © 123RF

04.06.2018 | aktual.: 04.06.2018 20:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

To, że Polacy wciąż wierzą w „wychowawczego klapsa”, jest smutne. Nic podobnego nie istnieje, to po prostu przemoc. Bite dzieci nie są ani bardziej posłuszne, ani zdyscyplinowane. Mają za to niższą samoocenę.

"Około jedna czwarta Polaków uznaje bicie za odpowiednią metodę wychowawczą. Na przestrzeni ostatnich lat proporcja ta nie zmniejsza się, a nieznacznie wzrasta" – alarmuje raport Rzecznika Praw Dziecka „Przemoc w wychowaniu w opinii społecznej oraz w relacjach rodziców” z 2015 roku. Bardziej szczegółowe statystyki są równie niepokojące.

– Do bicia dziecka pasem lub innym przedmiotem przyznaje się 7 proc. rodziców. Do innych form przemocy, takich jak karmienie na siłę, szarpanie i potrząsanie oraz do agresji słownej przyznał się częściej niż co dziesiąty rodzic. Najmniej rodziców przyznało się do spoliczkowania dziecka, natomiast większość rodziców – 67 proc. – przyznała się do krzyczenia na nie – czytamy w raporcie.

Mimo prawnego zakazu bicia dzieci oraz kolejnych kampanii społecznych mających uwrażliwiać na sprawę przemocy, wciąż wiele osób oddziela „niewinne” lanie od bicia. Przez przemoc rozumie wyłącznie brutalne pobicia, nie uwzględniając jej innych form – klapsów czy też nękania psychicznego. O to, jaki jest wpływ klapsów na psychikę dziecka i czy różni się on od innych kar cielesnych, zapytałam psycholożkę dziecięcą dr Aleksandrę Piotrowską. – Moim zdaniem sprawa jest czarno-biała. Z jednej strony mamy dzieci, wobec których wcale nie stosuje się przemocy, a z drugiej dzieci z rodzin przemocowych. Nie ma nic pomiędzy. Nie istnieje żadna szara strefa, bicie „lżej” lub co jakiś czas to wciąż bicie i to jest przemoc. Żaden klaps nie jest niewinny – ekspertka nie pozostawia cienia wątpliwości. – Także przemoc psychiczna bardzo źle oddziałuje na dziecko. Krzyki, wyzwiska i szantaże są niedopuszczalne.

Stosowanie kar cielesnych uzasadnia się często własnymi doświadczeniami z dzieciństwa, argumentami w rodzaju „mnie ojciec bił i wyszedłem na ludzi” i tłumaczeniem, że to jedyny sposób na wyjaśnienie dziecku pewnych zasad. Skąd bierze się rozdźwięk między tym, co stanowi prawo i do czego przekonują specjaliści, a tym jak Polacy wychowują dzieci? – Mamy do czynienia z konfliktem pomiędzy współczesną wiedzą psychologiczną, a tym, co bywa nazywane naszą tradycją. Wciąż dla wielu osób klapsy, czyli po prostu bicie, są metodą wychowawczą. Niezwykle trudno przekonać społeczeństwo, że wszędzie tam, gdzie dochodzi do wykorzystywania przewagi jednego człowieka nad drugim, mamy do czynienia z przemocą – tłumaczy dr Piotrowska. – W tej kwestii ludzie mają problem z uznaniem autorytetu nauki, uważają, że skoro sami czegoś doświadczyli, to nie może być złe. Nie wszystko, co znane, jest dla nas najlepsze. Te tzw. „metody wychowawcze” nigdy się nie sprawdzały. Badania jednoznacznie dowodzą, że przemoc pozostawia ślady w psychice człowieka. Dotyczy to zarówno przemocy fizycznej, jak i psychicznej. Nie tylko siniaki i widoczne blizny wyrządzają szkody. Tak samo działają na nas krzyki i nękanie.

Okazuje się, że wbrew oczekiwaniu tych, którzy stosują kary cielesne, przemoc wcale nie dyscyplinuje, jedynie ogranicza dziecko, podcina mu skrzydła. Wpędza w kompleksy i utrudnia dorosłe życie. – Badania dowodzą, że dzieci, wobec których stosowano klapsy, w niczym nie górują nad dziećmi, wobec których nie stosowano przemocy. Wbrew stereotypom bite dzieci nie są ani bardziej posłuszne, ani punktualne, nie mają też lepszych ocen. Sprawdzano wiele aspektów życia i osoby dotknięte przemocą w żadnym z nich nie wypadają lepiej, wręcz przeciwnie – w większości przypadków osiągają znacznie gorsze wyniki. Ofiary przemocy mają gorsze kontakty z rówieśnikami, mają niższe poczucie własnej wartości i odnoszą mniej sukcesów.

Krytycy zakazu bicia dzieci wieszczą upadek wychowania w ogóle. Bo jak wychować dziecko bez klapsów i krzyku? Czy to znaczy, że nie możemy skarcić dziecka ani dać mu szlabanu? – W mądrze wymierzonej karze nie ma nic złego. Jeśli uważamy, że coś jest dla dziecka szkodliwe, niebezpieczne, powinniśmy mu tego zabronić. Nie każdy zakaz to przemoc, możemy stawiać granice. Zupełny brak granic też wyrządza dziecku krzywdę – wyjaśnia dr Piotrowska i podkreśla, że bicie nie może być uznawane za jedną z metod wychowawczych. Relacja z dzieckiem powinna być budowana na wzajemnym szacunku, a nie na starciu nierównych sił. – Czy naprawdę nie jesteśmy w stanie wymyślić innego sposobu okazania naszej dezaprobaty dla zachowań dziecka niż bicie?

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (79)