UrodaZamieniają twarze w maski

Zamieniają twarze w maski

Są piękne. Niejedna kobieta oddałaby wszystko by wyglądać tak jak one. A one patrzą w lustro i nie widzą swojej nieprzeciętnej urody. Widzą jedynie ciało, które trzeba poprawić. Powiększyć piersi, zmniejszyć nos, wyeksponować kości policzkowe. Aż ich naturalnie piękne twarze zaczynają przypominać koszmarne maski. Dlaczego to robią?

Zamieniają twarze w maski
Źródło zdjęć: © AKPA

Są piękne. Niejedna kobieta oddałaby wszystko by wyglądać tak jak one. A one patrzą w lustro i nie widzą swojej nieprzeciętnej urody. Widzą jedynie ciało, które trzeba poprawić. Powiększyć piersi, zmniejszyć nos, wyeksponować kości policzkowe. Aż ich naturalnie piękne twarze zaczynają przypominać koszmarne maski. Dlaczego to robią?

Edyta Górniak, Meg Ryan, Carla Bruni. Wszystkie trzy są piękne, utalentowane, sławne. A właściwie były piękne. Wszystkie trzy zmasakrowały swoje twarze. Chciały wyglądać ładniej, wydawało im się, że tak wyglądają, do czasu gdy zdecydowały się na kolejny zastrzyk z botoksu... A potem następny i następny.

Najłatwiej jest podać przykłady gwiazd . Można porównać zdjęcia z początków ich karier z tym jak wyglądają teraz. Ale takich kobiet jak one jest więcej. Każdego dnia stają przed lustrem i zastanawiają się co mogą zmienić w swoim wyglądzie. Zmienić na lepsze.

Media mają ogromny wpływ na postrzeganie samego siebie. Nie da się uniknąć oglądania idealnych, młodych i atrakcyjnych kobiet. Uśmiechają się z każdego miejsca – okładek czasopism, telewizora w domu, monitora w pracy, bilbordów. Kobiety o doskonałym ciele, bez jednej zmarszczki reklamują wszystko – perfumy, ubrania, gładź szpachlową, blachodachówkę.

-Media mają wielki wpływ na naszą świadomość. Gdyby nie kult młodości i nieprzeciętnej urody, który widnieje w mediach, niewiele kobiet myślałoby o poprawkach. Przecież wszystkie zachodnie seriale sprowadzane do Polski prezentują piękne i niestarzejące się kobiety...- mówi Irmina Kubiak, stylistka, która na co dzień ma do czynienia z najpiękniejszymi modelkami.

Nic dziwnego, że otoczone takim natłokiem piękna kobiety zaczynają dostrzegać coraz więcej wad w swoim wyglądzie. Część z nich rozumie, że panie z magazynów są jedynie wytworem grafików komputerowch, inne rozpoczynają szaleńczą pogoń za ideałem. Ideałem, który w naturze nie istnieje.

Jednak czy faktycznie można mówić o powszechnym problemie uzależnienia? Dr med Piotr Osuch, chirurg plastyk z ponad dziesięcioletnią praktyką w obszarze chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej i estetycznej, uważa, że nie jest to jeszcze zjawisko masowe, ale można zacząć o nim myśleć w kategorii uzależnienia, jak o hazardzie, alkoholizmie i innych.

- Piękno jest względne. Spotkałem zarówno osoby piękne, które mają takie kompleksy związane z wyglądem, że nie potrafią normalnie funkcjonować, jak i osoby doskonale realizujące się w życiu mimo wyglądu bardzo przeciętnego – mówi Dr Piotr Osuch.

A co w takim razie z kobietami, które nie muszą niczego poprawiać, a jednak decydują się na jakąś korektę? - Niektóre osoby operują się tylko po, żeby poprawić sobie samopoczucie - tak się dzieje w przypadku osób o ponadprzeciętnej urodzie – wyjaśnia Dr Piotr Osuch i dodaje, że - oddanie się operacji dostarcza emocji, a zdjęcie opatrunku porównać można do rozpakowania oczekiwanego prezentu.

Prezentu, który jak się wydaje, cieszy tylko przez moment. Uzależnione od operacji, zaraz po zdjęciu bandaży lub gdy tylko zejdzie opuchlizna, zaczynają planować kolejny zabieg.

Życie takich kobiet podporządkowane jest wizytom w klinikach. Konsultacja, zabieg, rehabilitacja, chwilowe zadowolenie, planowanie kolejnego zabiegu/operacji, odkładanie pieniędzy, godziny spędzone przed lustrem. Najmniejsza zmarszczka musi być jak najszybciej usunięta.

Uzależnione od operacji są sprytne. Nie zależy im na zapewnieniach, że ich nos jest doskonały i nie powinny go poprawiać. Wiedzą, że tego chcą „bo tak”. Nie interesują ich wykłady o zagrożeniach, powikłaniach itp. Dlatego rzadko wracają do tego samego chirurga. - Część z nich, świadoma swojego uzależnienia wybiera innego chirurga z nadzieją, że w kolejnym gabinecie jej pomysł na nową operację nie będzie budzić sensacji. Potem innego i tak dalej. Pacjentkom takim zależy głównie na tym, aby się po prostu operować – mówi Dr Piotr Osuch.

Kobiety chcą zmieniać to co jest piękne, ponieważ wygrywa próżność i wyścig do nieosiągalnego ideału – podkreśla specjalistka od mody, Irmina Kubiak.

Największy problem pojawia się wtedy, gdy dostrzeganie własnych wad staje się prawdziwą obsesją. Część zgłaszających się do chirurga plastycznego osób cierpi z powodu zaburzeń postrzegania własnej osoby.

- Takie zaburzenie nazywamy dysmorfofobią. Polega na postrzeganiu własnej osoby jako nieatrakcyjnej i zniekształconej. Pacjenci ci nie rzadko potrzebują pomocy psychiatrycznej, gdyż problem może przerosnąć granice ich wytrzymałości i doprowadzić nawet do samobójstwa. Wiadomym jest, że operacja nie przyniesie żadnej poprawy. W pewnym okresie oceniano, że co 10-ty pacjent trafiający na konsultację do chirurga plastyka, cierpi z powodu dysmorfofobii – tłumaczy Dr med Piotr Osuch.

Jednak kobiety, o których mowa, nie wydają się być zahukane i nieświadome swojego uroku. Uwodzą, pozują, nie kryją się przed światem. Wydaje się, że blisko im do ideału… brakuje tylko kilku drobnych poprawek. Jeszcze tylko jedna operacja, tylko jeden zastrzyk z botoksu i nie wiadomo kiedy przekroczona zostaje granica. Granica między twarzą, a pozbawioną mimiki maską…

Źródło artykułu:WP Kobieta
Edyta Górniakchirurgia plastycznaoperacje plastyczne

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)