Zapach filmu
„Usłyszałem trzy słowa: Scorsese, Chanel i perfumy. To wystarczyło. Miałem szczęście, że mogłem nakręcić film z mistrzem tego formatu" mówił w wywiadach Gaspard Ulliel. Chanel postawiło na filmy. Wszyscy możemy już podziwiać kooperację ze Scorsese, niedługo pojawi się tez nowy „odcinek” z Keirą Knightley. Czy słynny dom mody zwariował na punkcie kinematografii?
23.09.2010 | aktual.: 24.09.2010 11:13
„Usłyszałem trzy słowa: Scorsese, Chanel i perfumy. To wystarczyło. Miałem szczęście, że mogłem nakręcić film z mistrzem tego formatu" mówił w wywiadach Gaspard Ulliel. Chanel postawiło na filmy. Wszyscy możemy już podziwiać kooperację ze Scorsese, niedługo pojawi się tez nowy „odcinek” z Keirą Knightley. Czy słynny dom mody zwariował na punkcie kinematografii?
Decyzja o zaangażowaniu Scorsese to faktycznie wielki krok Chanel w stronę „prawdziwego filmu”. Moda jednak nie od dziś romansuje z reżyserami o słynnych nazwiskach – nie zagłębiając się daleko w historię wystarczy przypomnieć, że reklamówkę toreb Diora nakręcił David Lynch, a filmik z udziałem Nicole Kidman dla Chanel no 5 zrealizował Baz Luhrmann.
Ten pierwszy – w porozumieniu z Johnem Galliano opiekującym się marką Chanel, który został dyrektorem artystycznym również filmu – stworzył typową dla siebie zagmatwaną historię z Marion Cotillard, która w swoim pokoju hotelowym znajduje … tajemniczą torebkę. Liczne powtórzenia, zamazane kadry, charakterystyczna muzyka w tle, aura tajemniczości i błękitne światło pozwalają rozpoznać styl reżysera.
Luhrmanna z kolei łatwo poznać choćby po … samej Nicole Kidman i jej charakterystycznej kreacji nawiązującej do „Moulin Rouge”, jednego z najbardziej znanych dziel australijskiego reżysera. Powtórzone kadry, narracja o niemożliwej miłości i wpleciony w to flakonik perfum – Luhrmann wiedział co robi.
Ci, którzy po Scorsese spodziewali się gangsterskiej rozróby, rozczarują się. Reżyser postanowił nie korzystać ze swojego spektrum zainteresowań i stworzył rzecz totalnie świeżą, a jednak nosząca ślad ręki mistrza. „Czułem się jakbym grał w filmie, nie w reklamówce!” – mówił po realizacji filmu główny aktor, Francuz Gaspard Ulliel. Mistrzowi udała się też trudna sztuka: w skondensowanej formie pokazać nie tylko nastrój – co zazwyczaj robią reklamy, zwłaszcza perfum, które w końcu opierają się na odczuciach i wrażeniach – lecz także historię.
Młody i przystojny celebryta spotyka na swojej drodze piękną kobietę. Zakochuje się w niej i postanawia odrzucić dotychczasowe życie. „Nie będę już osobą, której oczekujecie” mówi na konferencji prasowej. Wprawne oko rozpozna, że Scorsese jako inspiracji użył choćby słynnego „Powiększenia”. Inni widzą tu również Kieślowskiego i jego „Niebieski”.
To nie ostatnia zagrywka Chanel w tym roku – po mocno promowanym „Bleu” przyjedzie czas na Keirę Knightley – która już w 2007 roku była twarzą kampanii „Mademoiselle”. Tym razem wystąpi w roli seksownej motocyklistki – od stóp do głów odziana oczywiście w beżowy kombinezon Chanel, zakończony – jak w baletki słynnego domu mody – czarnymi noskami.
Scorsese, Lynch, Luhrman… Z plotek wynika, że coraz więcej osób zaraża się pasją tworzenia reklamówek perfum – sama Madonna, która ostatnio próbuje swoich sił w reżyserii wpadła podobno na plan filmu MiuMiu i koniecznie chciała pomóc Mertowi i Marcusowi przy realizacji reklamy…