Zastanów się, zanim dokonasz wyboru

Zastanów się, zanim dokonasz wyboru

Zastanów się, zanim dokonasz wyboru
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
26.10.2016 14:15, aktualizacja: 27.04.2017 15:50

Każdy, kto ma auto, rokrocznie dokonuje wyboru firmy, w której wykupi polisę ubezpieczeniową. Każdy myśli, że jemu nic złego się nie stanie. To naturalne. Nie zastanawiamy się nad tym, co firma oferuje. Też tak kupiłam swoją polisę. Miałam dużo szczęścia. Wybrałam najlepiej, jak mogłam!

To było listopadowe popołudnie, przed dwoma laty. Na drodze było szaro i ślisko. Wracałam z moim półrocznym synkiem i moją mamą ze szpitala w Bydgoszczy. To był najgorszy dzień w naszym życiu. Moja mama dowiedziała się, że ma raka. I to na dodatek tego najgorszego. Złośliwego. Właściwie to był wyrok.

W samochodzie przerażająca cisza. Tylko Michałek nie rozumiał diagnozy postawionej babci, ale czuł, że wszyscy są poddenerwowani. Nie był radosny jak codziennie. Ale najgorsze dopiero nadchodziło. Czasami się mówi, że jak się wali, to wszystko. I tak było tym razem.

Straciłam kontrolę

Nagle przed moimi oczyma pojawiła się ciężarówka. Zupełnie nie wiem skąd, tak nagle. I jechała wprost na nas. Nie miałam dużego wyboru. Mogłam się z nią zderzyć czołowo lub zjechać z drogi na pole. Długo się nie zastanawiałam. Mój mały samochód w zderzeniu ciężarówką nie miałby żadnych szans. Pociągnęłam kierownicę w prawo i zjechałam na pole. Nie mogłam zatrzymać samochodu. Mknął po polu, a ja straciłam nad nim kontrolę.

Wszystko widziałam w zwolnionym tempie. Nawet to, jak uderzałam w drzewo, jak mój półroczny synek wyleciał z fotelika bezpieczeństwa, w którym zawsze go zapinałam i dwukrotnie sprawdzałam, czy jest dobrze zabezpieczony. Wszystko wróciło do normalnego tempa kiedy Michaś uderzył w drzewo i upadł na ziemię. Z trudem, ale wyszłam z samochodu. Starałam się, jak najszybciej być przy nim. Nie wiem, ile to trwało. Pewnie krótko, choć wydawało mi się, że mijały długie minuty. Leżał nieprzytomny. Nie dawał żadnych oznak życia.

Pojawiła się jakaś kobieta, która zaczęła robić mu masaż serca. Pochyliła się i go reanimowała. Byłam w szoku. Skupiałam się na Michałku, ale w końcu spojrzałam na kobietę. Rozpoznałam w niej położną, która przyjmowała ode mnie poród. Zaledwie pół roku wcześniej. Co za zbieg okoliczności? Pomyślałam, że to był dla mnie znak, że wszystko musi być dobrze. Położna przywróciła oddech Michasiowi. Czekaliśmy na karetkę. Czas leciał. Myślałam, że mijają kolejne godziny, a pomocy nie ma. Dziś wiemy, że pogotowie było szybko, tylko czas płynął powoli.

Pomoc z LINK 4

Michaś trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. Jego stan był ciężki. Lekarze zdecydowali o wprowadzeniu go w stan śpiączki farmakologicznej. Miał liczne obrażenia główki. Rokowania nie były najlepsze. Po dwóch tygodniach prawie zwątpiłam. Lekarzom nie udało się wybudzić mojego synka ze śpiączki. Siedziałam na Michałkiem i błagałam, by następna próba się udała. I powiodło się. Michaś się obudził, ale lekarze nie mieli dla mnie dobrych wiadomości. Mój ukochany synek był unieruchomiony. Nie ruszał rączkami i nóżkami. Dodatkowo okazało się, że nie widzi. Nie mogłam w to uwierzyć, bo oczka miał zdrowe. Przynajmniej tak wyglądały. Lekarze wytłumaczyli mi, że po uderzeniu główką w drzewo mózg Michałka przestał odbierać bodźce wzrokowe. Nie potrafili mi jednak powiedzieć, czy moje dziecko kiedykolwiek odzyska władzę w nogach i rączkach i czy kiedykolwiek będzie widziało.

Jedynym ratunkiem była systematyczna i ciężka rehabilitacja. Poszłam do państwowej przychodni zapisać synka na zabiegi. Wtedy okazało się, że mimo iż całe życie płacę składki zdrowotne i jestem ubezpieczona, nie mogę liczyć na wiele. Narodowy Fundusz Zdrowia zaproponował nam 15 minut rehabilitacji w miesiącu. Zrefundowali nam 10 takich zabiegów. To tyle co nic.

Byłam bezsilna i załamana. Nie stać mnie było, żeby wykupić prywatnie tyle zabiegów. Wzięłam swoją polisę i poszłam do LINK 4. Opowiedziałam naszą historię. Pracownik ubezpieczalni powiedział mi o prowadzonym przez jego firmę specjalnym programie dla ofiar wypadków drogowych. Wypełniłam odpowiednie dokumenty i czekałam nam decyzję.

W kwietniu 2015 r. okazało się, że Michałek zakwalifikował się do tego programu. Nasze życie zmieniło się wtedy o 180 stopni. Dostaliśmy od LINK 4 opiekuna, który przez cały tydzień zajmował się umawianiem nas na zabiegi i wyszukiwaniem nowych klinik, które mają doświadczenie w rehabilitowaniu takich niepełnosprawności, jakie miał Michałek.

Obraz
© Materiały prasowe

Specjalny program dla Michałka

Na początek dostaliśmy trzy godziny rehabilitacji w tygodniu. To były zajęcia poprawiające jego sprawność fizyczną. Początkowo Michałek wytrzymywał tylko 15 minut ćwiczeń. Po tygodniu pracował już 30 minut. Potem już całą godzinę. Efekty były widoczne niemalże po każdym spotkaniu.

Sprawność fizyczna wracała. Trzeba było rozpocząć rehabilitację wzroku Michałka. Opiekun z LINK 4 znalazł dla nas ośrodek w Krakowie, który ma sukcesy w przywracania wzroku osobom, które go utraciły. Dostaliśmy od LINK 4 dwa trzytygodniowe turnusy w tym ośrodku. W Narodowym Funduszu Zdrowia nikt nam nawet nie powiedział o istnieniu takiego ośrodka. Czas spędzony tam i efekty jakie przyniosły zabiegi jest niewyobrażalny. Ale to nie był koniec. Kiedy wróciliśmy do domu, opiekun LINK 4 znalazł nam inną klinikę rehabilitacyjną w Bydgoszczy. Dużo bliżej naszego domu. Od stycznia chodziliśmy tam trzy razy w tygodniu. Od września mamy tam aż 4 dni zajęć.

W ramach programu rehabilitacyjnego LINK 4 Michałek jest pod stałą opieką neurologopedy, który uczy go mówić, rehabilitanta ruchu i wzroku, psychologa oraz tylfopedagoda, czyli specjalisty, który uczy chłopca orientacji w przestrzeni. Ta armia fachowców zajmuje się Michasiem w tygodniu.

Michałek czuje się lepiej

Żeby podołać temu wszystkiemu, musiałam zrezygnować z pracy. Nie pogodziłabym wszystkiego. A Michałek jest dla mnie najważniejszy. Jest moim szczęściem. Pomagają mi rodzice i rodzeństwo.

Bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że to LINK 4 dał mojemu synkowi szansę na drugie życie. Dziś Michaś znowu raczkuje, potrafi sam jeść, zaczyna stawać. Kiedyś już to potrafił. Dzięki rehabilitacji staje na nogi. Mam nadzieję, że wkrótce też będzie normalnie widział. Tak, jak przed tym tragicznym wypadkiem. Mamy od LINK 4 jeszcze 3,5 roku rehabilitacji. Michałek na pewno całkowicie wyzdrowieje.

Zobaczcie, jak ważne jest porządne ubezpieczenie. Zastanów się zanim dokonasz wyboru.

Natalia – mama Michałka

Materiał napisany przez PZU

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także