GwiazdyZazdrość – jeszcze norma czy już patologia?

Zazdrość – jeszcze norma czy już patologia?

Każdy z nas przynajmniej kilka razy poczuł ukłucie zazdrości o partnera. Z kim tak długo rozmawia przez telefon? Czy za bardzo się do tamtej dziewczyny nie uśmiecha? Dlaczego ostatnio tak późno wrócił? Co to za koleżanka z pracy, o której wspominał? Ciągle siedzi przed komputerem i nawet na mnie nie spojrzy, tylko zajmuje się wciąż swoimi sprawami…Czy na pewno jeszcze mnie kocha?

Zazdrość – jeszcze norma czy już patologia?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

07.02.2011 | aktual.: 07.02.2011 13:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Każdy z nas przynajmniej kilka razy poczuł ukłucie zazdrości o partnera. Z kim tak długo rozmawia przez telefon? Czy za bardzo się do tamtej dziewczyny nie uśmiecha? Dlaczego ostatnio tak późno wrócił? Co to za koleżanka z pracy, o której wspominał? Ciągle siedzi przed komputerem i nawet na mnie nie spojrzy, tylko zajmuje się wciąż swoimi sprawami…Czy na pewno jeszcze mnie kocha?

To naturalne
Zazdrość "zwykła", czyli taka, która sprzyja bliskości, jest naturalną reakcją, mającą na celu zdobycie z powrotem miłości i czułości drugiej osoby. Gdy partnerzy oddalają się od siebie i zaczynają zajmować się innymi sprawami, często pojawia się tęsknota za bliskością, która może przejawiać się zazdrością. Jednak, gdy następuje powrót, negatywne emocje znikają i pojawia się poczucie spełnienia i radości ze wspólnego przeżywania.

O tego rodzaju zazdrości mówi się, że jest dowodem miłości i tego, że komuś zależy na relacji. Bo przecież mało kto, myśląc poważnie o swoim związku, ze spokojem znosi myśl, że partner mógłby dążyć do intymności z kimś innym lub że ktoś inny stałby się najważniejszą osobą w jego w życiu. Tego rodzaju zazdrość mówi - chcę Cię więcej, bardziej i częściej, bądź ze mną, zwracaj na mnie uwagę, a nie na kogoś czy coś innego.

Zazdrość jest mechanizmem wykształconym w toku ewolucji, który pierwotnie gwarantował kobiecie, że ojciec jej dzieci będzie ją wspierał i otaczał opieką, a mężczyźnie, że dzieci na które łoży swoje zasoby są faktycznie jego potomstwem. Oczywiście nie biegamy już po sawannach i puszczach z dzidami i nasze zachowania mają obecnie formę odpowiadającą naszym cywilizacyjnym normom społecznym. Warto jednak pamiętać o tych pierwotnych korzeniach naszych reakcji, emocji i zachowań. To między innymi dlatego są one często nieproporcjonalnie duże w stosunku do sytuacji i tłumaczą, dlaczego tak bardzo denerwuje nas, gdy nasz facet uśmiecha się do innej kobiety, mimo że racjonalnie nie możemy mu niczego zarzucić.

Czy można przesadzić?

Coś, co Steven Stosny, amerykański psychoterapeuta, nazywa zazdrością złożoną, jest o wiele bardziej, no właśnie - skomplikowane. Zazdrość złożona nie znika tak łatwo i dominuje w niej postawa przeciwko partnerowi, a nie chęć ponownego zbliżenia. Tutaj chodzi bardziej o posiadanie i kontrolowanie. Osoba często zaczyna szukać najmniejszego sygnału czy powodu, który by usprawiedliwiał jej podejrzenia. Im bardziej jest podejrzliwa, tym więcej potencjalnych sygnałów zdrady widzi.

Tego rodzaju zazdrość bardzo często ma swoje korzenie w niskim poczuciu własnej wartości, czyli odczuciach bycia nie dość dobrym, by być kochanym przez swojego partnera. U takiej osoby proces myślenia przebiega następująco: nie jestem wart, by mnie kochał/a, to niemożliwe. Na pewno spotyka się z kimś innym, lepszym niż ja. W takich wypadkach nawet najgorętsze zapewnienia, że "Tylko Ciebie kocham, jesteś jedyny i najważniejszy", jeśli przynoszą jakikolwiek skutek, to tylko chwilowy. W związku z tym, taki zazdrośnik powinien sam dla siebie zrobić coś, żeby poczuć się wartym miłości. Wspierający partner może w tym pomóc, ale to w dużej mierze własna praca wewnętrzna pomoże zbudować siebie i pomóc uwierzyć w miłość i wierność partnera czy partnerki.

Syndrom Otella – chorobliwa zazdrość

W skrajnych przypadkach może dojść do zazdrości patologicznej, znanej jako syndrom Otella. Jest to dość poważne zaburzenie, którego centralną cechą jest system urojeń dotyczących zdrady partnera. Pojawia się błędne koło. Osoba, która jest wciąż podejrzewana o zrobienie czegoś złego, często sprawdzana i pytana w agresywny sposób, przestaje zachowywać się naturalnie i spontanicznie, co z kolei "podkręca" podejrzenia zazdrosnego partnera.

Najtrudniejsze jest to, że w takim przypadku racjonalne tłumaczenie na niewiele się zdaje i argument, że jakiś paragon znaleziony w kieszeni czy powiedzenie sąsiadce "dzień dobry" wcale nie oznacza jeszcze zdrady, odbija się od uszu "zazdrośnika" jak od ściany. On i tak swoje wie. To sytuacja tragiczna dla obu stron. Cierpi osoba podejrzewana, ponieważ niekończące się próby odpierania podejrzeń są męczące, a dodatkowo osoba z zespołem Otella może stawać się agresywna i niebezpieczna. Lekko nie jest też stronie podejrzewającej, której myśli o zdradzie partnera są obsesyjne i nie dają spokoju, stając się centralną częścią trudnego do zniesienia życia.

Czy nie ma miłości bez zazdrość i czy zazdrość jest "dowodem miłości"? Jak widać, są różne rodzaje zazdrości. Obserwując swoje zachowanie, warto zwrócić uwagę, czy za ukłuciem zazdrości idzie chęć by znów być blisko z partnerem, czy przypadkiem zazdrość nie wzbudza złości, niechęci i agresji - wtedy warto zatrzymać ją, zanim rozbucha się nie do opanowania.

jb/sr

Komentarze (36)