Zero waste w czasie pandemii. Teraz trudno jest być eko
W dobie wszechobecnych jednorazowych rękawiczek i maseczek, pakowanych w folię produktów spożywczych i całych tygodni spędzonych w domach trudno być eko. Jak zatem zmniejszyć użycie foliowych worków, planować zakupy, by niczego nie wyrzucać i co zrobić z liści rzodkiewki, które są afrodyzjakiem, radzi Katarzyna Wągrowska, autorka bloga ograniczamsie.com.
25.04.2020 | aktual.: 15.05.2020 13:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy w czasie pandemii życie w zgodzie z zasadami zero waste jest trudniejsze?
Tak, ciężko je egzekwować w stu procentach. Dlaczego? W sklepach pojawia się bardzo dużo opakowań jednorazowych, z których musimy korzystać ze względów sanitarnych i zdrowotnych. Tam też mamy obowiązek używania rękawiczek jednorazowych. A to są ogromne ilości plastiku i innych tworzyw sztucznych. Niektórzy zastępują je rękawiczkami wielorazowego użytku przyniesionymi z domu, które można dezynfekować. To jest fajna alternatywa. Jednorazowe rękawiczki mają jeszcze tę wadę, że wywiane z koszów na śmieci przez wiatr trafiają na łono natury. Pełno ich na skwerach, trawnikach, w krzakach, szczególnie w większych aglomeracjach.
Zobacz także: Siłaczki odc. 6. Cykl Klaudii Stabach. Dajemy kobietom wsparcie, na jakie zasługują
Na wybrzeżach Azji Południowo-Wschodniej bardzo duży problem stanowią jednorazowe maseczki, które prądy morskie przenoszą w okolice Hongkongu. Stają się one zagrożeniem dla lokalnego ekosystemu, ponieważ są zrobione z polipropylenu. To sztuczna tkanina, która chłonie toksyny pojawiające się w wodach morskich i może stanowić kolejne zagrożenie toksykologiczne. Takie maseczki są także bardzo niebezpieczne dla zwierząt morskich, które mogą je połykać razem z pożywieniem i się nimi dusić.
U nas wiele osób używa maseczek, też jednorazowych. Warto zastąpić je tymi z wymiennymi wkładami, wielorazowymi, które można potem prać.
Co jeszcze obecnie stanowi problem dla wyznawcy idei zero waste?
Często w sklepach, zwłaszcza supermarketach, produkty są w jednorazowych opakowaniach: pieczywo, a nawet warzywa i owoce. Klient ma jak najszybciej zrobić zakupy, a jednocześnie nie dotykać każdego produktu. Mimo że wyzwań związanych z plastikiem mamy teraz sporo, cały czas nawołuję, żeby nie zaniechać tych starań czy nawyków, które sobie wypracowaliśmy przez wiele miesięcy, a czasami przez wiele lat życia. Trzeba nadal robić to, co możemy.
To jakie mamy możliwości życia w zgodzie z ideą zero waste w dobie pandemii?
Jedną z podstawowych zasad tego stylu życia jest refuse i reduce, czyli odmawiaj i ograniczaj. Stosowanie tych zaleceń znakomicie przekłada się na planowanie zakupów i regularne sprawdzanie, co do jedzenia mamy w domu, ale o tym nie pamiętamy. Przeglądanie szafek kuchennych, lodówki czy spiżarni pozwala oszczędzać sporo żywności. Pomaga w tym robienie listy posiłków na najbliższy tydzień czy dwa.
Przygotowując taki jadłospis, warto przy każdym daniu zanotować szczegółową listę składników niezbędnych do jego przyrządzenia. A potem sprawdzić, co mamy, a co musimy dokupić. Można też jadłospisy tworzyć w ten sposób, żeby wykorzystywać najpierw to, co mamy zgromadzone w domu, a dopiero potem myśleć o potrawach, które wymagają dodatkowych zakupów. Warto pamiętać, że jeżeli czegoś nam brakuje, to spokojnie możemy to zastąpić co najmniej trzema innymi produktami, które najprawdopodobniej mamy w domu. Kreatywność ponad wszystko.
Właśnie w przygotowanym przez panią e-booku pt. "Keep Calm and Zero Waste” dużo miejsca poświęcone jest jedzeniu…
Tak, bo z powodu złego planowania, wiele jedzenia marnujemy. A ja radzę, jak tego uniknąć. Jednak oprócz regularnego przeglądania zapasów i tworzenia jadłospisów i listy zakupów radzę, jak wykorzystywać różne produkty, które traktujemy jak odpadki. Z części warzyw i owoców które zazwyczaj wyrzucamy, możemy przyrządzić coś pysznego i oryginalnego. I tak z liści rzodkiewki warto zrobić sałatkę. Wystarczy je połączyć z kwaśnym owocem, prażonymi pestkami słonecznika oraz oliwą i mamy pyszny dodatek do obiadu czy kolacji. Na zachętę powiem, że liście rzodkiewki są afrodyzjakiem.
Zobacz także
Z końcówek warzyw i owoców warto zrobić kiszonkę. Wystarczy włożyć je do słoika, zalać solanką i odstawić na kilka dni. Z suchego chleba można zrobić pudding chlebowy. Wystarczy namoczyć go w mleku przez kilka godzin, potem dodać jajka, bakalie, a następnie zapiec całość w piekarniku. Dzięki temu powstaje bardzo fajne danie na śniadanie albo deser. Ostatnio na blogu publikowałam też przepis na danie z liści kalafiora, brokuła lub głąba kapusty, które sieka się drobno i dodaje do warzywnego lub warzywno-mięsnego sosu.
Nie muszę mówić o tak prostych przepisach jak kopytka z ugotowanych ziemniaków, które zostały po obiedzie czy własnoręcznie przygotowanej bułce tartej. Ostatnio wpadłam też na bardzo ciekawy przepis pozwalający wykorzystać zakalec z ciasta. Upiekłam chałkę, ale niestety wyszedł mi zakalec. Nie wyrzuciłam go tylko wykorzystałam jako spód do mojego wielkanocnego mazurka. Oczywiście zachęcam do picia wody z kranu, co pozwala nie kupować kolejnych plastikowych butelek.
A co z opakowaniami jednorazowymi? Da się ich jakoś teraz unikać?
Tak, wystarczy zakupy robić w mniejszych lokalnych sklepach, w których sprzedawca nas zna. W moich, mimo pandemii, mogę trzymać się zasady zero waste: w piekarni chowam pieczywo do przyniesionego z domu lnianego worka, w sklepiku z nabiałem kupuję ser do mojego pojemnika, oczywiście z zachowaniem wszelkich zasad higieny. Regularne robienie zakupów w ten sposób pozwala znacznie ograniczyć ilość zużywanego plastiku. Kupując owoce warto pamiętać, żeby do każdego owocu czy warzywa nie brać osobnej siatki. Można je chować do przyniesionych z domu woreczków wielokrotnego użytku albo wrzucać luzem do koszyka.
Ponieważ niemal wszystkie sklepy są teraz pozamykane, łatwo zrezygnować z kupowania niepotrzebnych rzeczy…
Ale ciągle jest internet, gdzie można kupić wszystko. Zamiast zastanawiać się, czego jeszcze potrzebujemy do naszego domu, ogrodu czy samochodu, warto pomyśleć, którą z rzeczy w domu moglibyśmy naprawić albo przerobić na coś innego. To pozwala bardziej kreatywnie spojrzeć na przedmioty wokół nas zamiast wydawać niepotrzebnie pieniądze. Mam stary kwietnik, z którego odpada już farba. Postanowiłam zedrzeć jej resztki i kwietnik przemalować tak, żeby był ładny i gotowy na nadchodzący sezon balkonowy. A ja na dodatek będę miała z tego satysfakcję. I do tego ten drobny remont zmusi mnie do ruchu. Czas kwarantanny to także dobry moment na przejrzenie zawartości szafy: może właśnie teraz z niechcianego t-shirtu warto uszyć sobie woreczek na zakupy lub maseczkę wielorazowego użytku.
Co jeszcze możemy zrobić, by ulżyć Ziemi?
Warto zastanowić się, w jaki sposób podchodzimy do higieny osobistej. Często namawiam na swoim blogu do korzystania z mydła w kostce zamiast mydła w płynie, które kupuje się w plastikowej butelce. A to w kostce tak samo zmywa z naszej skóry bakterie i wirusy. Używam też szamponu w kostce, dokładnie z tego samego powodu; pozwala mi to unikać butelek plastikowych.
Wprowadzenie w życie zasad stylu zero waste jest trudne? Wymaga wiele wysiłku?
Zapewne to zajmuje kilka miesięcy, żeby przyzwyczaić się do takiego stylu życia, ale to wszystko zależy od tego, jakie wcześniej mieliśmy przyzwyczajenia. Zero waste jest tak naprawdę bardzo tradycyjnym stylem życia i takim trochę powrotem do korzeni. Chodzi w nim o to, by rozsądnie gospodarować tymi zasobami, które już w domu mamy, naprawiać, a nie kupować nowe. Na zachętę powiem, że styl życia zero waste ma jeszcze dodatkowy skutek uboczny: pozwala oszczędzić sporo gotówki. W długiej perspektywie czasowej efekty finansowe są bardzo widoczne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl