Żona Adama zaszła w ciążę z innym. Mężczyzna został uznany za ojca i nie potrafi zaprzeczyć
- Jestem pod ścianą. Nie mam jak zdobyć dokumentów, bo nie wiem, gdzie one się urodziły - mówi 35-latek, który figuruje jako ojciec w aktach urodzenia dwóch dziewczynek, chociaż od kilku lat nie widział się z ich matką. Teraz boi się, że zostanie pozwany o alimenty.
Karol był w małżeństwie przez pięć lat, ale już po trzech nie chciał nawet widzieć na oczy swojej żony. – Zdradziła mnie z jakimś obcym facetem, którego poznała na wieczorze panieńskim swojej siostry, a później wmówiła mi, że jestem ojcem dziecka, którego nie spłodziłem – przyznaje w rozmowie z WP Kobieta.
Dopiero po narodzinach dziecka mężczyzna zaczął podejrzewać, że mógł zostać oszukany. - Siostra Marzeny wygadała się, że tamtej nocy moja żona poszła w tango – mówi Karol. – dodałem przysłowiowe "dwa do dwóch" i wyszło mi, że wieczór panieński był dziewięć miesięcy przed narodzinami chłopca – dopowiada.
Matka dziecka długo zarzekała się, że nie doszło do zdrady, ale Karol w tajemnicy przed nią zrobił badania DNA, które potwierdziły jego przypuszczenia. – Natychmiast wystąpiłem o zaprzeczenie ojcostwa. Udało się to załatwić, ale i tak do teraz nie mogę się pozbierać. Czuję się upokorzony. Chyba nie ma gorszego uczucia dla faceta – uważa.
Widział dzieci tylko na zdjęciu
Karola doskonale rozumie Adam, który jest w jeszcze gorszej sytuacji. 35-latek od czterech lat nie mieszka z Moniką. Kobieta ułożyła sobie życie z innym mężczyzną, a nawet urodziła dwójkę dzieci w nowym związku, jednak w świetle prawa to Adam jest mężem i ojcem.
- Od 2016 roku próbuję odciąć się od mojej pseudo żony. Nie dosyć, że z nieznanych mi powodów utrudnia rozwód, to jeszcze jestem uznany za ojca jej dzieci. Nie widziałem jej na oczy od czasu, gdy wyprowadziła się do swojego kochasia, więc jakim cudem mógłbym spłodzić tę dwójkę dzieci? – pyta retorycznie oburzony mężczyzna w rozmowie z WP Kobieta.
Zgodnie z polskim prawem domniemywa się, że dziecko pochodzi od męża matki, jeśli urodziło się w trakcie trwania małżeństwa. Adam dowiedział się, że może sądownie zaprzeczyć ojcostwa jednak, jak twierdzi, to wcale nie jest takie łatwe. – Złożyłem pozew w sądzie rejonowym, ale odrzucono go, bo nie dołączyłem aktów urodzenia tych dzieci – wyjaśnia. – Jestem pod ścianą. Nie mam jak zdobyć dokumentów, bo nie wiem, gdzie one się urodziły. Z Moniką ciężko jest mi złapać kontakt telefoniczny, a co dopiero namierzyć miejsce zamieszkania. Co chwile się przeprowadza, teraz podobno jest gdzieś w Anglii – dodaje.
Zobacz także: Małżeństwo na krótką chwilę. Emil szukał prawnika już trzeciego dnia podróży poślubnej
Zapytaliśmy prawnika co w takiej sytuacji powinien zrobić Adam. Według mecenas Joanny Wołek - Łysoń z Kancelarii KOLS, sąd zwróci pozew jeśli nie zostały zachowane warunki formalne. W przypadku postępowania dotyczącego ojcostwa dziecka należy do pozwu załączyć akt urodzenia tego dziecka – wyjaśnia prawnik w rozmowie z WP Kobieta.
Mecenas Joanna Wołek - Łysoń jednocześnie zaznacza, że akt urodzenia można uzyskać w dowolnym urzędzie stanu cywilnego w Polsce. Należy przedstawić odpowiednie dokumenty: wniosek, potwierdzenie opłaty skarbowej, swój dokument tożsamości oraz dokument, który potwierdzi interes prawny w tym zakresie.
Niestety Adam przyznaje, że nawet nie zna imion ani konkretnej daty urodzenia dziewczynek. – Latem nasz wspólny znajomy powiedział mi, że Monika urodziła dzieci i że one noszą moje nazwisko. Pokazał mi też jej zdjęcie z tymi dziewczynkami. Tylko tyle wiem – przyznaje.
Prawnik zwraca również uwagę na ramy czasowe, w których można wytoczyć powództwo o zaprzeczenie ojcostwa. Mąż matki może to zrobić w terminie sześciu miesięcy od dnia, kiedy dowiedział się o urodzeniu dziecka przez żonę. – Po upływie tego terminu powództwo może wytoczyć prokurator – tłumaczy mecenas Joanna Wołek - Łysoń. – We wniosku do prokuratury należy uzasadnić spełnienie przesłanki ochrony interesu społecznego lub dobra dziecka, a nie tylko domniemanego ojca – dodaje.
Widmo alimentów
Mężczyzna chce wyprostować prawnie pomyłkę, nie tylko dlatego, że przeszkadza mu sam fakt figurowania jako ojciec nie swoich dzieci, ale również dlatego, że obawia się konsekwencji finansowych. – Jestem uznany za ojca i jak na razie nie mam żadnych dowodów, że to nieprawda – przyznaje.
Mecenas Joanna Wołek- Łysoń przyznaje, że w świetle prawa w pierwszej kolejności na rodzicach ciąży obowiązek alimentacyjny wobec dzieci. – Jeśli zatem w akcie urodzenia dziecka mężczyzna został wskazany jako ojciec, to w przypadku braku skutecznego zaprzeczenia ojcostwa i po spełnieniu określonych w przepisach przesłanek, może być zobowiązany do łożenia na utrzymanie dziecka – tłumaczy.
Prawnik jednocześnie dodaje, że sam pozew nie oznacza narzucenia obowiązku płacenia alimentów. – Jeśli w toku postępowania sądowego zostanie przeprowadzony dowód na zaprzeczenie ojcostwa, w tym dowód z badań DNA, to sprawa może zostać rozstrzygnięta na korzyść pozwanego – dopowiada.
Zdaniem prawnika sprawy dotyczące zaprzeczenia ojcostwa najczęściej dotyczą byłych partnerów, lecz zdarzają się również powództwa w tym przedmiocie wytaczane przez współmałżonków. Nie istnieje oficjalna wyczerpująca statystyka spraw w tym przypadku, ale pod koniec 2018 roku portal Prawny.pl poinformował, że liczba spraw o zaprzeczenie ojcostwa z powództwa prokuratora oscylowała wokół kilkudziesięciu wniosków w skali kraju.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl