Zorganizowała wesele na 100 gości i wydała… tysiąc funtów. Wesele za grosze to nie bajka
Kwiaty, obrączki, skromny obiad – w sieci viralem stała się historia Brytyjki, która na swoje wesele wydała tysiąc funtów. Jedni biją brawo, inni pukają się w czoło, bo to ich zdaniem niemożliwe. Jak się okazuje, można zrobić wesele bez kredytu i zapożyczania się u wujków.
21.07.2017 | aktual.: 21.07.2017 15:52
Emilyrose i Rory Fitzpatrick pobrali się kilka dni temu w Glasgow. Ich historia mogłaby być jedną z wielu – młodzi, zakochani, chcieli scementować swój związek przed ołtarzem. Były oświadczyny, musiał być też więc ślub i wesele. Ich przyjęcie przyciągnęło uwagę brytyjskich mediów. Dlaczego?
W końcu ktoś głośno mówi o tym, że nie ma sensu zapożyczać się, by zorganizować przyjęcie godne królów. Wesele pary kosztowało… tysiąc funtów, czyli przy luźnym spojrzeniu na kurs funta – jakieś 5 tysięcy złotych z groszem. I kiedy jedni płacą tyle za fotografa, Emilyrose i Rory kupili za to wszystko, co było im potrzebne tego jednego dnia.
Brytyjczycy wydają średnio na przyjęcie weselne 27 tys. funtów. Im udało się zredukować koszty do minimum. Niesamowicie niewielki budżet obejmował 60 funtów na sukienkę z sieciówki, 50 funtów na kwiaty. Fotograf policzył sobie 200 funtów. Włosy i makijaż pomogły zrobić dziewczynie przyjaciółki. Najwięcej młode małżeństwo zapłaciło za przygotowanie lokalu i uroczysty obiad. Cena za wydzielone miejsce w lokalnym pubie? 590 funtów. Doliczmy do tego jeszcze 30 funtów za tort weselny i 70 funtów za obrączki.
Emilyrose przyznaje, że na początku planowali zorganizować niewielkie przyjęcie tylko ze świadkami. Ale kiedy rodzice dziewczyny przylecieli do Anglii prosto z Australii, musiała zorganizować większą imprezę. I tak skoro zaprosili rodziców, to powinni też resztę rodziny. Z 4 osób zrobiło się w końcu 100.
- Mieliśmy cztery miesiące, żeby wszystko zaplanować i to przy niewielkim budżecie. Dopiero co skończyłam szkołę i nie miałam wtedy jeszcze pracy. Musieliśmy zrobić tak, żeby zapłacić za ślub jak najmniej się da – opowiada dziewczyna w rozmowie z lokalnymi mediami.
Od Emilyrose mogłyby się uczyć inne kobiety. Przyznaje, że sukienkę do ślubu wybrała na 30 minut przed ceremonią w sieciówce. – Kiedyś nawet bym o tym nie pomyślała. Uważałam, że wydam lekką ręką 200 funtów na kwiaty, żeby się tylko nie stresować. Za sukienkę dam kilka tysięcy, żeby czuć się pewnie i pięknie. Potem stwierdziłam, że przecież to jest dzień mój i mojego partnera, nie rodziny i przyjaciół. Ja mam się czuć dobrze i nie muszę wydawać na to majątku – mówi.
- Jeśli jesteś kreatywna i oszczędna, możesz zorganizować fajne przyjęcie, bez zapożyczania się. Cały dzień, całe to przyjęcie trwa przecież chwilę i pewnie za moment niewiele będziesz z tego pamiętać. A pieniądze zostają i można wydać je na jakąś niesamowitą podróż – dodaje.
Tysiąc złotych za tort
Ile Polacy wydają na ślub? Krocie. Średni koszt zaproszenia jednego gościa wynosi od 200 do 300 złotych. Najczęściej na uroczystość weselną zaprasza się od 50 do 100 osób. 1/3 ankietowanych przyznaje, że zaprosi między 100 a 200 gości. Według raportu OLX, 70 proc. ankietowanych uważa, że koszty związane z organizacją wesela są w stanie pokryć z własnej kieszeni.
Co najciekawsze, 12 proc. Polaków ratuje się w tej sytuacji pożyczką bankową. Co dziesiąta para zwróci się o pomoc w dofinansowaniu wesela do rodziny i przyjaciół. Kto wydaje najhuczniejsze imprezy na nową drogę życia? Mieszkańcy wsi. Ci przyznają, że są w stanie przeznaczyć na ten jeden dzień 60 tys. złotych.
Generalnie pan młody i panna młoda dzielą się wydatkami po połowie chociaż są takie pozycje w budżecie, które są częściej po stronie przyszłego męża - to obrączki i alkohol, a także wypożyczenie samochodu oraz zorganizowanie zespołu muzycznego. Aleksandra Kubicka z OLX przyznaje, że przyszli małżonkowie i ich rodziny z reguły planują śluby i wesela sami.
Buty szyte na miarę z cielęcej skóry, wynajmowanie architektów weselnych, którzy zaprojektują wnętrze na wesele, asystenci od obsługi mediów społecznościowych, fotobudki, łabędzie wykute w lodzie, podświetlane globusy jako atrakcja oczepin – wydajemy coraz więcej na weselne absurdy.
Branża ślubna ma się dobrze nie od dziś. Pytanie, czy żeby powiedzieć sobie sakramentalne "tak" potrzebujemy takiej oprawy?