Została porwana przez Somalijczyków. Przez 15 miesięcy była w piekle
Amanda Lindhout miała 24 lata, kiedy postanowiła odwiedzić Somalię. Nie miała pojęcia, co czeka ją na miejscu. Wkrótce po przyjeździe została porwana. Bito ją, gwałcono, nie dawano jedzenia. Zdaniem niektórych zmuszono ją nawet do urodzenia dziecka.
02.09.2013 | aktual.: 02.09.2013 16:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Amanda Lindhout miała 24 lata, kiedy postanowiła odwiedzić Somalię. Nie miała pojęcia, co czeka ją na miejscu. Wkrótce po przyjeździe została porwana. Bito ją, gwałcono, nie dawano jedzenia. Zdaniem niektórych zmuszono ją nawet do urodzenia dziecka. Koszmar trwał przez 15 miesięcy. Cudem ocaliła życie. Dopiero teraz, po kilku latach, odważyła się opisać to, co ją tam spotkało.
Kanadyjska reporterka pojechała do Somalii wraz ze swoim ówczesnym chłopakiem, 36-letnim australijskim fotografem Nigelem Brennanem. Był rok 2008. Teraz sami są przerażeni, kiedy myślą o swojej naiwności.
Pojechali do tego kraju, bo chcieli zrobić dobry reportaż i poznać miejscową kulturę. Skończyło się tak, że 23 sierpnia 2008 roku, w trzeci dzień pobytu, zostali porwani przez somalijskich terrorystów. Wystarczyło, że zdecydowali się odwiedzić obóz dla uchodźców poza stolicą.
Porywacze żądali za parę 3 milionów dolarów okupu. Nie zgadzano się na żadne negocjacje. Terroryści szybko stali się brutalni. Zakładnicy byli głodzeni i bici, a Lindhout wielokrotnie zgwałcono.
Partnerzy zdecydowali się, że żeby powiększyć swoje szanse na przeżycie, przejdą na islam. Nic to jednak nie dało. Zostali umieszczeni w osobnych pokojach, gdzie nadal ich torturowano.
Brennan opowiadał o swojej bezradności, gdy słyszał przez cienkie ściany, jak cierpi jego przyjaciółka. Była wielokrotnie gwałcona, często przez wielu mężczyzn naraz. Pewnego dnia porywacze postanowili zagrać w rosyjską ruletkę, przykładając naładowaną strzelbę do jej głowy…
Terroryści stale przenosili ich z miejsca na miejsce. Wymyślali im coraz to nowsze tożsamości. Dla nich jednak nie było to najgorsze. Najbardziej bali się, że zostaną przekazani rebeliantom z Al Shabaab, somalijskiej radykalnej organizacji militarnej, która jest oficjalną komórką Al Kaidy w Rogu Afryki. Porywacze straszyli ich, że jeżeli szybko nie dostaną okupu, Al Shabaab zajmie się nimi należycie.
Warunki życia ciągle się pogarszały. Na twarzy Lindhout rozwinęło się zakażenie grzybicze. Wypadły jej włosy i paznokcie. Brennan zachorował na czerwonkę.
Po 100 dniach Lindhout była już na granicy fizycznego i psychicznego wyczerpania. Postanowiła postawić wszystko na jedną kartę i uciec. Poszła sama na pustynię i biegła przed siebie. Wkrótce jednak męski głos krzyknął, że ma uklęknąć. Poczuła, jak ktoś szarpie ją za włosy i przykłada nóż do gardła…
Napastnik powiedział, że jedyną szansą dla niej jest okup w wysokości miliona dolarów. Przyłożył jej telefon do ucha, wybrał numer i kazał jej poprosić o pieniądze. Ceną było jej życie. „Łkałam do telefonu. Brzmiałam jak ranne zwierzę”, wspomina Lindhout.
Kilka tygodni później para podjęła kolejną próbę ucieczki. Wybili okno w łazience i zeskoczyli 3,6 metra w dół. Udało im się dobiec do pobliskiej wioski. Błagali miejscowych o pomoc, jednak przerażeni mieszkańcy nie byli w stanie uratować ich z rąk oprawców. Terroryści byli tuż za nimi, w rękach trzymali karabiny. Jeden miejscowy zaczął nawet celować z pistoletu do przestępców, jednak nie zdecydował się na atak.
I tym razem terroryści nie zdecydowali się zabić zakładników. Jednak Lindhout i jej chłopak zostali dotkliwie pobici. Umieszczono ich w malutkich, ciemnych pokojach. Zostali zakuci w łańcuchy, przez cały czas pilnował ich uzbrojony terrorysta.
Niektórzy sugerują, że Lindhout urodziła w niewoli chłopca, któremu nadano imię Osama. Ona jednak nigdy nie potwierdziła ani nie zaprzeczyła tej informacji. Pytana o to, stwierdza tylko, że przeżyła „niewypowiedziane okropności”.
Zakładnicy zostali uwolnieni dopiero w listopadzie 2009 roku, po 460 dniach niewoli. Ich rodziny przez cały czas walczyły o to, żeby uratować im życie. Zapłaciły tysiące dolarów i błagały terrorystów o litość.
Brennan opublikował wspomnienia z tego okresu w 2011 roku. Książka Lindhout ukaże się w tym tygodniu. Związek tych dwojga nie przetrwał tak ciężkiej próby, para rozstała się. Lindhoud założyła fundację Global Enrichment Foundation, która pomaga kobietom w Kenii i w Somalii.
Znawcy tego regionu twierdzą, że nawet w Mogadiszu, stolicy Somalii, nie jest bezpiecznie, a udanie się tam bez odpowiedniej pomocy rządu i wojska jest wyrazem czystej brawury i naiwności. Somalia nie ma centralnej władzy od 18 lat. Zachód wspiera administrację prezydenta Hassana Sheikha Mohamuda, jednak w kraju ciągle panuje anarchia. Al Shabaab i inne grupy rebelianckie kontrolują duże terytoria już nawet kilka kilometrów od stolicy.
Tekst: na podst. Dailymail.co.uk/(sr/mtr), kobieta.wp.pl