Życie kontrolowane przez stalkera. Swoboda nie jest jedyną Polką, która przez to przechodzi
- Nie śpię do czwartej, bo boję się, że znowu ktoś spróbuje włamać mi się na konto – opowiada w krótkim nagraniu na Instagramie Ewa Swoboda. Lekkoatletka ma prześladowcę. Nie jest jedyną znaną Polką, której życie niszczy fan.
14.02.2018 | aktual.: 14.02.2018 13:54
Jak podaje WP Sportowe Fakty, Swoboda od kilku miesięcy prześladowana jest prawdopodobnie przez mężczyznę, który próbował już wielokrotnie włamać się jej na pocztę, Facebooka, Instagram. Znajomi sportsmenki mieli otrzymywać od niego pogróżki. Swoboda, która na InstaStory opowiedziała o stalkerze sądzi, że mężczyzna próbował znaleźć i wykraść jej nagie zdjęcia. - Jestem przed mistrzostwami Polski, zamiast przygotowywać się do nich, nie śpię do czwartej, bo boję się, że znowu ktoś spróbuje włamać mi się na konto – mówi.
I gdyby wydawało się, że po zgłoszeniu sprawy na policję sprawa szybko się zakończy, tak się nie stało. Funkcjonariusze po 3 miesiącach anulowali zgłoszenie. – Frajera trzeba dorwać. Jako ojciec będę robił wszystko, żeby to doprowadzić do końca – komentował ojciec sportsmenki.
Informacja szybko obiegła sieć, ale zdania internautów są podzielone. Bo gdy jedni przypominają inne historie ze stalkerami w roli głównej i do czego może to doprowadzić, drudzy wytykają sportsmence, że przejmuje się tylko tym, że ktoś wykradnie jej zdjęcia na Instagramie albo opublikuje coś głupiego. I gdy tak wszyscy debatują nad faktem, że Swoboda "nie śpi, bo pilnuje Facebooka", umyka to, co najważniejsze. Stalker osaczający kobietę, wkradający się w jej życie.
"Polska znieczulica i podejście do tego typu spraw mnie przeraża" – pisze jedna z internautek i przywołuje historię znajomej, którą prześladował były chłopak. "Działy się na prawdę dantejskie sceny, na wszystko są dowody, nagrania itd. Trwało to około 2 lat. Mają kolesia na widelcu, składał zeznania i powiedział, że więcej nie będzie, to teraz prokurator chce sprawę umorzyć" – opowiada.
Cztery lata nękania
Historia Swobody przypomina tę, o której pisała w listopadzie 2016 roku Izabela Małysz. Pisała na Facebooku o dziewczynie, która prześladowała jej bliskich, głównie córkę. Przez lata wysyłała wiadomości, podszywała się pod członków rodziny Małyszów. Nikt nie mógł nic zrobić. Sąd słał upomnienia, rodzice nie reagowali.
"4 lata NĘKANIA naszej rodziny. 4 lata niepotrzebnego stresu, zamieszania, nieporozumień... które stwarzała w naszej rodzinie, wśród bliższych" - opisywała Małysz.
Świat show-biznesu przeżył już przynajmniej kilkadziesiąt historii o gwiazdach i ich prześladowcach. Rodzina Małyszów to tylko jeden z wielu takich przypadków. Ostatnio o tym, że jest prześladowana przez fanatyka opowiedziała Justyna Kowalczyk. - Spod domu moich rodziców w Kasinie Wielkiej policja zabrała oszołoma z nożem. Oszołom ów już niejedną noc przespał na pobliskim przystanku autobusowym. Przyjeżdżał z drugiego końca Polski, gdy dowiadywał się, że mogę być z rodziną. Od kilku lat twierdzi, że broni mnie przed szatanem i że moje życie do niego należy - pisała biegaczka w felietonie dla "Gazety Wyborczej" w lipcu 2016 roku.
Oprócz tego Kowalczyk padła ofiarą nękania w sieci. - Rzeczy, które wypisywał do mnie na Facebooku, nie nadają się do publikacji. Bałam się go od dawna. Bo nikogo nie boję się tak bardzo, jak fanatyków. Nie wiem, czy ingerencja policji coś w sprawie tego natręta zmieni. Choć mam nadzieję - dodała.
Fanatyk dręczył także miesiącami Małgorzatę Foremniak. "Dramat gwiazdy" - grzmiały nagłówki plotkarskich gazet. Aktorka prześladowana była przez Dariusza G. Mężczyzna podawał się za producenta, chciał być jej przyjacielem. Córka Foremniak od początku ostrzegała ją przed Dariuszem G. Uważała go za manipulatora. Wyprowadziła się z domu, by zasygnalizować, że nie akceptuje wybranka Foremniak. W końcu aktorka też zrozumiała swój błąd. Problem w tym, że nie tak łatwo było zerwać kontakt z mężczyzną. Nękał ją, śledził, wysyłał SMS-y. Foremniak musiała zgłosić sprawę do sądu. W marcu 2016 roku sprawa skończyła się wyrokiem skazującym Dariusza G. na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Ma też zakaz zbliżania się do aktorki na mniej niż 100 metrów.
Prześladowana była też Małgorzata Kożuchowska. Powód? 51-letniemu Piotrowi P. nie podobało się to, że związała się z młodszym mężczyzną. Sprawa skończyła się w sądzie, ale mężczyzna zamiast okazać skruchę, wytykał partnerowi Kożuchowskiej, że… ma krzywe nogi.
Najgłośniej było chyba jednak o historii Dominiki Ostałowskiej. - Byłam w kontakcie z osobą, która wydawała mi się zupełnie osobą niegroźną. Nawet współpracowałyśmy w paru sprawach, nawet pomogła mi założyć stronę internetową. Tylko że potem przejęła nad nią kontrolę – wyznała kilka lat temu. W jej relacjach byłam osobą śmiertelnie chorą na białaczkę, miałam inne zupełnie, niż moje własne preferencje uczuciowe - zdradziła.
To nasze chore uwielbienie
Według Jamesa Hourana z Uniwersytetu w Illinois na "syndrom uwielbienia gwiazd" cierpi co trzeci Amerykanin. Nie wszyscy jednak wysyłają groźby do swoich idoli. Większość zatrzymuje się na uzależnieniu od czytania kolorowych magazynów i śledzeniu plotek z życia gwiazd. Jak przekonuje David Harvey, autor książki "Obsession: Celebrities and Their Stalkers", niezdrowe uwielbienie najczęściej pojawia się ni stąd, ni zowąd.
W przypadku gwiazd wciąż pokutuje przekonanie, że jak znana, to mamy prawo wpychać się w życie tej osoby. Tu rodzi się niezdrowe uwielbienie, fascynacja. Jedni komentują każde zdjęcie, wychwytują krzywe uszy dziecka Lewandowskiej i fakt, że kolejna blogerka podała dziecku słodycze z dyskontu – inni posuwają się dalej. Tę fascynację podbijają media społecznościowe, których w końcu podstawowym zadaniem jest to, by "zbliżać do gwiazd". Tworzy się poczucie złudnego zbliżenia. I to można zamknąć zdaniem: "ale przecież skoro decydują się na życie publiczne, to muszą być i na to gotowi". Nie muszą.
Sytuacja gorzej ma się w przypadku osób prywatnych. Bo oni nie mają za sobą armii fanów i dziennikarzy. Jak wynika z danych policyjnych, w 2015 roku wszczęto w Polsce aż 6697 postępowań przygotowawczych z art. 190 kodeksu karnego, czyli za podszywanie się. Ale niepokojące jest to, że co szósta z tych spraw zakończyła się umorzeniem z powodu niewykrycia sprawcy (1139), a jeszcze więcej, bo aż 2846 umorzono z powodu braku znamion przestępstwa.
Wciąż nie jest jasne, czym dokładnie jest stalking, gdzie przebiega granica między normalnym, dopuszczalnym zachowaniem, a obsesją i erotomanią leżącą zwykle u jego podstaw. Lubimy mówić, że to "fatalne zauroczenie" – jak gdyby była to historia rodem z melodramatu z Hollywood. I niewiele osób wciąż zdaje sobie sprawę, że to nie zauroczenie i trudna miłość, a przestępstwo.