Blisko ludziŻycie według Wisłockiej. O tym powinna pamiętać każda kobieta

Życie według Wisłockiej. O tym powinna pamiętać każda kobieta

Życie według Wisłockiej. O tym powinna pamiętać każda kobieta
Źródło zdjęć: © AKPA
Magdalena Drozdek

Mówiła, że na jajach zna się bardziej niż na robieniu jajecznicy. Część osób uważała ją za gorszycielkę, ale dla wielu kobiet była mistrzynią w opowiadaniu o seksie. To pewnie dzięki żonom partyjnych działaczy jej podręcznik stał się bardziej popularny niż „Pan Tadeusz”. O czym pisała Wisłocka? Wybieramy porady, które powinna zapamiętać każda kobieta. Bez względu na wiek.

Kiedy w latach 70. za oceanem młodzież tarzała się nago w błocie na Woodstocku i uprawiała nieskrępowany seks, w Polsce był to temat tabu. I tu pojawia się Wisłocka – temperamentna seksuolożka, która swoją „Sztuką kochania” dokonała prawdziwej rewolucji w życiu Polaków. Do 1985 r. sprzedano blisko siedem milionów egzemplarzy „Sztuki kochania”, która wyprzedziła „Pana Tadeusza”, a nawet „Biblię”.

1 / 9

Antykoncepcja

Obraz
© Shutterstock.com | WP.PL

Antykoncepcja jest zdaniem Wisłockiej kluczowa i nie może być traktowana, jako jakiekolwiek odchylenie, bo „małżeństwa wymagają dłuższego czasu, aby się poznać nawzajem, przystosować fizycznie, wyrównać różnice charakterologicznie i środowiskowe, a także po prostu nacieszyć się we dwoje”. Ciekawe co dziś doradziłaby Wisłocka rządowym ekspertom, którzy pracują nad nowym podręcznikiem do życia w rodzinie. Przypomnijmy, zdaniem Urszuli Dudziak, ekspertki MEN, antykoncepcja to „niegodziwość, bo przeciwdziała płodności”.
Zdaniem Wisłockiej każda z metod antykoncepcji ma swoje plusy i minusy. Najbardziej powszechne i uniwersalne są prezerwatywy i tabletki doustne („po przerwaniu stosowania tabletek płodność ogromnie się zwiększa, i jeżeli kobieta nie zabezpieczy się w inny sposób, natychmiast zachodzi w ciążę, a nierzadko w ciążę mnogą”). Kalendarzyk małżeński? Dobry dla doświadczonych par. Stosunek przerywany? Tym bardziej.

2 / 9

Seks nastolatków?

Obraz
© Shutterstock.com

Rodzicom nie mieści się w głowie, nauczyciele powtarzają, by „wziąć się za naukę, aby nie przychodziły głupie myśli do głowy”. Sposobów na utemperowanie seksualnych zapędów młodzieży wymyślono już mnóstwo, a jak pisze Wisłocka, większość nie pokrywa się z rzeczywistością. Ona sama proponuje „kulturę pieszczot”. – Pieszczoty odwlekające moment nasycenia i pełnego złączenia fizycznego pozwalają kobiecie rozwinąć więzy uczuciowości i przyjaźń w psychice wybranego mężczyzny. (…) Długa i odkrywcza droga, ukazująca stopniowo partnerowi tajemnice kobiecego ciała, staje się równocześnie szkołą miłości dla kobiety – pisze.

3 / 9

Skuteczny podryw

Obraz
© Youtube.com

Przejdźmy do randek. - Stara, dobra zasada jest prosta i zawsze niezmienna: mężczyzna prosi, zdobywa, wyjawia swoje uczucia, kobieta natomiast pozwala się uwodzić i czarować, ale sama tak w słowach, jak i w listach nie powinna ujawniać zbyt bezpośredniego zaufania – pisze. Wisłocka nie była fanką rozmów telefonicznych, bo niełatwo przepracować zawód, jakiego dozna kobieta podczas spotkania na żywo. – Rzeczywistość płata figle naszej wyobraźni, ponieważ rzadko się zdarza, że piękny głos, inteligencja i dowcip idą w parze z urodą – opowiada seksuolożka i podkreśla, że miłość musi być przede wszystkim realna. Żegnaj Tinderze!

4 / 9

Czas na spotkanie

Obraz
© Shutterstock.com

Liczy się pierwsze wrażenie - wiadomo nie od dziś. Kobiety powinny zwracać uwagę na kilka rzeczy. Na chód, bo „stawianie nóg jedna przed drugą i stąpanie na palcach, a nie z pięty, sugeruje lekkość, a także wdzięk. Kobieta spotkana na ulicy, chodząca w ten sposób i mająca zgrabne nogi, pociąga za sobą dziesiątki zainteresowanych męskich spojrzeń”. Druga sprawa to makijaż – „stosowanie się niewolniczo do zaleceń mody, wcale nie dodaje wdzięku. Malować należy te fragmenty, które zwiększają efekt seksualny twarzy kobiecej”. Wisłocka podkreśla – kobieta musi się uśmiechać, bo to działa na mężczyzn. Uważać trzeba z kolei z płaczem. – Istnieje ogólna zasada: płacz zdobi blondynki o dziecinnych rysach twarzy i dużych oczach. Można czarować mężczyzn płaczem, byle nie często. Jest to bowiem ostateczny argument w rozstrzygających momentach. Mężczyzna na widok łez wpada w zakłopotanie i konsternację i zwykle ustępuje kobiecie – uważa Wisłocka. Uważać muszą jednak brunetki, bo mają skłonność do czerwienienia powiek i pojawiania się czerwonych plam na twarzy. – Kobietom tak reagującym nie radzę płakać, bo wygląd ich nie zachwyci ani nie rozbroi mężczyzny, a raczej wzbudzi chęć ucieczki – dodaje Wisłocka.

5 / 9

Pierwszy raz

Obraz
© 123RF.COM

- Od początku świata miliony kobiet traciły dziewictwo na łonie przyrody, ale dzisiaj, w dobie cywilizacji i antyseptyki, wymagamy bardziej higienicznych warunków. Wniosek z tego prosty, że zawsze lepiej w domu. Pierwszy stosunek jest pewnego rodzaju przykrym zabiegiem, który umożliwia dalsze odkrywanie coraz nowych tajemnic miłości seksualnej. Gdy kochankowie decydują się na rozpoczęcie współżycia, powinny możliwie ograniczyć pieszczoty wstępne, zwiększają one szansę krwawienia, wzmagają wrażliwość czuciową, co w przypadku wrażeń przykrych nie jest pożądane – radzi Wisłocka.

6 / 9

Monotonia wrogiem miłości

Obraz
© Shutterstock.com

Tak Wisłocka zatytułowała jedną z części swojej książki, w której opisuje, jak urozmaicone może być życie seksualne partnerów. O kamasutrze pisano już wiele, więc z Wisłockiej wyciągamy jeszcze jedną poradę, prawdopodobnie nie tak popularną, jak japońskie techniki sztuki miłości. – Weźmy na przykład tańce. Zorganizowanie zabawy wieczornej w codziennym trybie życia nie jest proste. Gdzie więc tańczyć? Tańczmy w domu! Wspomniałam tu o tańcach nago dla wyrobienia swobody ruchów. Zupełnie podobnie można bawić się we dwoje. Po kolacji, przy ładnie nakrytym stole, urozmaiconej jakimś specjalnie lubianym przysmakiem sporządzonym we swoje i kieliszkiem wina (jednym!), przy muzyce – czytamy w „Sztuce kochania”.

7 / 9

Żeby mąż nie zauważył różnicy

Obraz
© Shutterstock.com

Wisłocka dysponuje też całą paletą rad dla doświadczonych mężatek, szczególnie tych, które spodziewają się dziecka. Panie, które w czasie ciąży pielęgnują z namaszczeniem swoją kolekcję wyciągniętych dresów, powinny zdaniem Wisłockiej wziąć się w garść. - Nie można opuszczać rąk i dochodzić do wniosku, że i tak jestem brzydka i zniekształcona, więc nie ma co się stroić i dbać o siebie. Jest to z gruntu błędne przekonanie. Oczywiście, jeżeli kobieta chodzi w sukienkach, które wprost pękają na niej i opinając się brzydko, podkreślają zniekształcenie figury, gdy włosy ma w strąkach, ręce niewypielęgnowane, chodzi bez makijażu i jest wyraźnie zaniedbana w stosunku do swojego normalnego wyglądu, to w najbardziej lekkomyślny sposób psuje sobie większość szans życiowych w tym okresie – pisze i radzi na to tak: „właśnie zmniejszenie walorów fizycznych przez naturę należy maksymalnie i z wielką starannością wyrównywać i nadrabiać, tak aby mąż nie zauważył różnicy albo, jeśli to możliwe, nawet zwrócił uwagę na wyjątkowe zadbanie i ładny wygląd żony i stwierdził, że potrafi ona w każdej sytuacji być interesująca i ponętna”.

8 / 9

Oziębłość po porodzie? Bzdura

Obraz
© 123RF.COM

Co, gdy po latach w małżeństwie zaczyna się coś psuć? Wisłocka wspomina narzekania mężów: „Żona wyraźnie unika współżycia, znajduje byle pretekst, a jeżeli wreszcie dochodzi do tych spraw, przebiega wszystko bez entuzjazmu. Stwierdzali, że żona chyba choruje na śpiączkę, ponieważ może zasnąć niemalże o każdej porze dnia i nocy, gdy choćby się na chwilę położy”. W rozmowach wychodziło potem – że żona karmi, kąpie, przewija dziecko, wychodzi z nim na spacer, pierze, pracuje, wstaje do niego w nocy, a potem jeszcze słyszy: „przecież jest na urlopie macierzyńskim, a ja ciężko pracuję na utrzymanie rodziny”. A że panie ten argument znają do dziś, podpowiadamy, co radzi na to Wisłocka: „po dniu pracy radzę położyć się spać w drugim pokoju, a męża na kilka nocy zostawić razem z dzieckiem. Niech wstaje, zagrzeje rumianek, przewinie parę razy, a na pewno z dużo większym zrozumieniem odniesie się po kilku nocach do zmęczenia i stałej senności żony”.

9 / 9

Jak to się wszystko zmieniło

Obraz
© PAP/EPA

Na początku lat 60. ok. 70 proc. kobiet w Polsce deklarowało niechęć do seksu. Wynikało to zarówno z braku edukacji seksualnej, jak i z konieczności dzielenia życia intymnego z niemal obcym człowiekiem. Teraz prof. Lew-Starowicz podaje statystyki, mówiące o 11 proc. kobiet nieprzeżywających orgazmu.
Seksuolodzy tłumaczą, że Wisłocka przełamała polskie tabu i stąd popularność jej książki. Stała się w Polsce symbolem nowego podejścia do seksu, bardziej otwartego, bezpruderyjnego. Aż do lat 70. Polacy znali tylko „Małżeństwo doskonałe” Teodora Van de Velde z 1926 roku oraz „Małżeństwo niemal doskonałe” Mikołaja Kozakiewicza z 1973 r. - Wszystko, co było związane z seksem, traktowano w Polsce jak pornografię - mówi prof. Andrzej Jaczewski, jeden z prekursorów polskiej seksuologii. O seksie Polacy nie potrafili rozmawiać. Kobiety uznawały stosunki z mężem za „zło konieczne”, mężczyźni nie wiedzieli, jak funkcjonuje ciało kobiety, a wszyscy się wstydzili. - Wisłocka pokazała, że na seks i miłość nie należy patrzeć jak na grzech i obowiązek, ale że może on być źródłem radości – podkreśla dr Łukasz Szymański.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (67)