10 kwietnia leciały do Smoleńska. Kim były stewardesy feralnego lotu?
Natalia Januszko, Justyna Moniuszko i Barbara Maciejczyk to trzy z 96 ofiar katastrofy smoleńskiej. Najmłodsza ze stewardes miała 23 lata, najstarsza – 29.
30.03.2021 13:49
– 7 kwietnia byłem w Smoleńsku z premierem. Natalia przyleciała innym lotem i widzieliśmy się w hotelu. Wtedy ostatni raz prywatnie sobie rozmawialiśmy – mówił TVP Info w 10. rocznicę kolega z pracy Natalii. Znał też dobrze Barbarę i Justynę. – Gdy przychodzi kolejna, nogi mam jak z waty. Ta trauma zostaje, a wydarzenia wracają, jakby to było wczoraj – przyznał. Natalia, jak wspominał, była "pozytywnie szalona" i uwielbiała się wygłupiać.
Stewardesy – 10 kwietnia
Natalia Januszko nie marzyła o lataniu. Po liceum chciała studiować weterynarię, jednak na studia się nie dostała. Wtedy postanowiła zrobić sobie rok przerwy i dorabiać jako stewardesa. Koleżanki mówiły, że praca w samolotach rządowych napawała ją dumą. –Do tej pory słyszę w głowie jej głos i śmiech, widzę jej twarz – wyznała koleżanka Januszko w rozmowie z "Newsweekiem".
Zobacz też: Nowacka tęskni za mamą, która zginęła w Smoleńsku. Nie pogodziła się z jej śmiercią
Tylko rok dzielił Natalię i Justynę Moniuszko. " Nie zostanie już pilotem ani nie będzie pracować jako inżynier lotnictwa, nie będzie żoną, ani matką" – tak na swoim blogu pisał o niej brat. 4 lata przed katastrofą została Miss Politechniki Warszawskiej. – Tyle miała pasji i planów. Chciała założyć szkołę spadochronową – opowiadała w rozmowie z Onetem matka Justyny.
Szczątki stewardesy ekshumowano. – Bałam się, że ciała mogły być podmienione – wyznała Danuta Moniuszko. – Uspokoiłam się, kiedy się okazało, że nie, że wszystko jest w porządku, a Justyna została pochowana tak jak trzeba – dodała.
Lot do Smoleńska obsługiwała też Barbara Maciejczyk, która – jak pamiętają znajomi – "potrafiła cofnąć pana premiera na miejsce". Najważniejsze było dla niej bezpieczeństwo. 14 minut przed katastrofą zwróciła się do dyrektora protokołu MSZ słowami: "Panie dyrektorze, wróćmy".
W warszawskim 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego pracowała od początku 2007 roku. "Bardzo uparta i zawzięta była z niej dziewczyna. Nad wyraz ambitna" - wspominali jej rodzice – "Jak wchodziła do domu, to z nią przychodziło światło. Miała wiecznie uśmiechniętą buzię i nie sposób było nie odpowiedzieć jej tym samym".
Matka Maciejczyk sprzeciwiała się kolejnej ekshumacji jej ciała. Robiono to wcześniej dwukrotnie. "To będzie dla mnie olbrzymia trauma. Tym kościom trzeba dać święty spokój! Ile można brać proszki na uspokojenie?" – pytała w 2016 r.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl