Nowacka tęskni za mamą, która zginęła w Smoleńsku. Nie pogodziła się z jej śmiercią
Niedługo minie 11 lat od katastrofy smoleńskiej. Tamtego dnia zginęło 96 osób. Wśród ofiar była Izabela Jaruga-Nowacka. Córka Barbara wspomina ją w poruszającym wywiadzie.
– Nie potrafię wspomnieniami wracać do tamtego dnia. Nadal bardzo boli – mówi wprost Barbara Nowacka w rozmowie dla "Vivy". I dodała, że każdego dnia myśli o mamie, a jej żałoba się nie skończyła. Nadal czuje ogromną pustkę po jej odejściu.
– O tylu sprawach chciałabym z nią porozmawiać. Choćby o moich dzieciach. Zosi mama nie poznała, choć wiedziała, że czeka na "majową" wnuczkę, ale Kuba, dziś prawie 14-letni, mamę uwielbiał i wspomina. O znajomych bym porozmawiała, o polityce – przyznaje.
Barbara Nowacka o mamie – 10 kwietnia
Na pytanie dziennikarki, czy miała złe przeczucia feralnego dnia, odpowiada, że nie. To miał być wyjazd jak każdy inny, a jej matka cieszyła się, że będzie uczestniczyła w tak ważnym wydarzeniu – również ze względów rodzinnych, bo bliscy pochodzili z Pińska, dziś leżącego na terenie Białorusi.
– Dla mamy miało symboliczne znaczenie, że tam jedzie, w szerokiej politycznie delegacji. Była człowiekiem współpracy. Mimo różnicy poglądów umiała i chciała rozmawiać z innymi ludźmi. Na spotkaniu rodzinnym w poniedziałek pokazywała zaproszenie na lot w sobotę. Potem jeszcze widziałam się z nią w czwartek i pamiętam jej gest pożegnania, gdy machałam jej przez okno, kiedy wyszła ode mnie – wspomina ostatnie spotkanie z matką Nowacka.
Posłanka trzyma wiele pamiątek po rodzicielce. – Jej płaszcz, dokumenty, które pachną ciągle tym samolotem – wylicza. – A sama chodzę w płaszczu zimowym, który ona nosiła. Noszę też jej bursztyny. I, jak ona, kocham magnolie. Jeździłyśmy oglądać te na placu Trzech Krzyży i w Alejach Ujazdowskich. Na wiosnę to była nasza stała trasa. Gdy je widzę, wzruszam się. Córka mówi: "Mamo, znowu zakwitną magnolie, ale proszę cię, nie płacz, bo potem ja będę płakała" – przyznaje.
Barbara Nowacka jest przekonana, że gdyby mama żyła, byłaby zła na to, co dzieje się w Polsce. Wie, że chodziłaby na protesty w obronie praw kobiet. – I pewno przez pandemię martwiłaby się nie tylko o gospodarkę, rynek pracy czy kulturę, ale i rodzinę. Mama była spoiwem rodziny, inicjowała różne uroczystości, spotkania. A teraz ja to robię. Po Smoleńsku postanowiłam sobie zadbać o to, co było dla niej ważne. Także w polityce. Stąd jestem tu, gdzie jestem w życiu – stwierdza w wywiadzie polityk.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl