Blisko ludzi300 orgazmów na dobę. Na czym polega syndrom PGAD?

300 orgazmów na dobę. Na czym polega syndrom PGAD?

Szczytują wszędzie – w pracy, podczas spotkania biznesowego czy towarzyskiego, ćwiczeń, podróży. Niektórym kobietom zdarza się to nawet kilkaset razy w ciągu dnia. Ale zamiast przyjemności odczuwają wycieńczenie i ból. Takie osoby rzadko kiedy znajdują zrozumienie – twierdzą specjaliści. Niestety, skutecznego lekarstwa na syndrom permanentnego pobudzenia seksualnego nie ma.

300 orgazmów na dobę. Na czym polega syndrom PGAD?
Źródło zdjęć: © 123RF

26.10.2012 | aktual.: 26.10.2012 14:24

Szczytują wszędzie: w pracy, podczas spotkania biznesowego czy towarzyskiego, ćwiczeń, podróży. Niektórym kobietom zdarza się to nawet kilkaset razy w ciągu dnia. Ale zamiast przyjemności, odczuwają wycieńczenie i ból. Takie osoby rzadko kiedy znajdują zrozumienie – twierdzą specjaliści. Niestety, skutecznego lekarstwa na syndrom permanentnego pobudzenia seksualnego nie ma.

Michelle Thompson, 42-letnia Angielka, stała się bohaterką filmu dokumentalnego "300 orgazmów na dobę". Kobieta na syndrom permanentnego pobudzenia seksualnego, czyli PGAD (z ang. Persistent Genital Arousal Disorder) lub PSAS (Persistent Sexual Arousal Syndrome) cierpi od dziecka, choć o swojej chorobie dowiedziała się dopiero jako 37-latka. Zdarza się, że Michelle Thompson szczytuje podczas mycia głowy, jazdy samochodem czy po prostu w sklepowej kolejce. Choć nauczyła się już żyć ze swoją nietypową dolegliwością, przyznaje, że nie jest jej łatwo.

Przed paroma tygodniami świat usłyszał o kolejnej kobiecie dotkniętej PGAD. To 44-letnia Angielka, Kim Ramsey, mieszkająca obecnie w New Jersey, która zachorowała po tym, jak spadła ze schodów. Od tego czasu osiąga orgazm średnio 100 razy dziennie, niejednokrotnie szczytując w miejscach publicznych. Podczas jednego z ataków była silnie podniecona przez 36 godzin – w tym czasie miała około 200 orgazmów.

"Ból i wycieńczenie były straszliwe" - powiedziała Ramsey brytyjskiemu dziennikowi "The Daily Mirror". I choć odwiedziła już wielu specjalistów, żaden nie był w stanie jej pomóc. Dlatego na co dzień stara się unikać sytuacji, które mogłyby doprowadzić ją do orgazmu, a gdy nie może zatrzymać fali rozkoszy, zaciska wargi, mając nadzieję, że nikt nie zwróci na nią uwagi.

Jakie są przyczyny?

PGAD to niezwykle rzadka choroba – jak dotąd naukowcom udało się opisać około 40 takich przypadków. Polega ona na niekontrolowanym i spontanicznym napływie krwi do kobiecych genitaliów, co kończy się orgazmem. Osoby z PGAD szczytują, mimo tego, że nie stykają się z sytuacjami, które mogłyby wywołać w nich podniecenie i unikają erotycznych bodźców.

Jako pierwsza w 2001 roku chorobę opisała dr Sandra Leiblum, amerykańska seksuolog. Jednak mimo badań, wciąż nie udało się znaleźć głównej przyczyny, wywołującej PGAD, choć przypuszcza się, że może mieć podłoże neurologiczne lub fizjologiczne. Z badań naukowców wynika natomiast, że na PGAD częściej cierpią kobiety w okresie menopauzy oraz te, które w przeszłości stosowały terapie hormonalne. Wiele z nich stosowało również leki na depresję z grupy SSRI. Dr Sandra Leiblum doszła także do wniosku, że kobiety z PGAD niejednokrotnie leczyły się na choroby wywołane stresem – miewały m.in. stany lękowe czy ataki paniki. Zdaniem badaczy zasadne może być zatem podejrzenie, że zaburzenia emocjonalne mogą wpływać na rozwój tej choroby. Co ciekawe, w jednych z holenderskich badań powiązano występowanie PGAD z zespołem niespokojnych nóg.

Siedzenie na mrożonym groszku

Kobiety z syndromem permanentnego pobudzenia seksualnego twierdzą, że to bolesna choroba, która wyniszcza ciało i umysł. "Większość kobiet zastanawia się, jak osiągnąć orgazm, a ja marzę o tym, aby je powstrzymać" - powiedziała Kim Ramsey dziennikowi "The Daily Mirror". Kobieta zdaje sobie sprawę, że cierpi na nieuleczaną dolegliwość. Dlatego znalazła własne sposoby na radzenie sobie z PGAD; podczas jednego z ataków siedziała na... mrożonym groszku. Objawy choroby można łagodzić m.in. poprzez medytację czy specjalną terapię farmakologiczną.

- Takie kobiety czują się zawstydzone, upokorzone, bezradne - mówi psycholog, Joanna Gabowska-Osypiuk z poradni psycho24.pl. Sama miała koleżankę z tym syndromem. - Jej życie było zdecydowanie trudniejsze. Nie mogła jeździć na rowerze, miała męża, który ją upokarzał, a nawet przelotny dotyk był w stanie wywołać rumieniec na jej twarzy - opowiada. Specjalistka nie kryje, że kobiety z PGAD są bezradne, bo ich choroba spotyka się z niezrozumieniem. - Ludzie często myślą, że one nie potrafią nad sobą zapanować. Przenosi się na nie odpowiedzialność za to, co je spotkało. A niektórzy po prostu się z tego śmieją - twierdzi psycholog Joanna Grabowska-Osypiuk.

Mężczyźni też cierpią

Specjalistka zwraca uwagę, że chore na syndrom permanentnego pobudzenia seksualnego są więźniem we własnym ciele - wpadają w pułapkę czegoś, co w społeczeństwie stanowi temat tabu. - Mało kto rozumie, że reakcje takiej osoby nie są zależne od niej. Dlatego te kobiety często zaczynają czuć wstręt do samych siebie - zaznacza Joanna Grabowska-Osypiuk. Tymczasem dr David Goldmeier, ekspert ds. zdrowa seksualnego w londyńskim Imperial College, cytowany przez "The Daily Mirror" przyznaje, że PGAD może dotyczyć nawet jednej na 100 kobiet.

Na podobną dolegliwość cierpią także mężczyźni. Chodzi o priapizm, który polega na występowaniu długotrwałego, bolesnego wzwodu. Również ta choroba, podobnie jak PGAD u kobiet, nie wiąże się z reakcją na erotyczne bodźce. Priapizm często rozwija się u mężczyzn uzależnionych od leków i alkoholu, a także w wyniku urazu krocza. Wiązany jest również z chorobami hematologicznymi, szczególnie z białaczką, anemią sierpowatą i talasemią. Można go leczyć.

Ewa Podsiadły-Natorska (epn/pho), kobieta.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie