FitnessAmerykanka dzieli się nietypowym selfie. Żeby ostrzec inne dziewczyny przed solarium

Amerykanka dzieli się nietypowym selfie. Żeby ostrzec inne dziewczyny przed solarium

Łatwo przychodzi nam ignorowanie zagrożeń płynących z zabiegów, dzięki którym stajemy się (lub myślimy, że się stajemy) piękniejsze. O solarium wiemy tyle, że powoduje przedwczesne starzenie się skóry, co w młodym wieku nie robi na nas wrażenia. Tymczasem konsekwencje mogą być znacznie gorsze.

Amerykanka dzieli się nietypowym selfie. Żeby ostrzec inne dziewczyny przed solarium
Źródło zdjęć: © Facebook.com/Mallory Lubbock
Katarzyna Chudzik

18.03.2018 09:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Korzystając z solarium, czy jakichkolwiek innych zabiegów, które niosą za sobą ryzyko, zawsze sobie wmawiamy, że żadne powikłania nas nie dotyczą, że my akurat będziemy miały szczęście. "Jak może zaszkodzić kilka wizyt w solarium? Nie popadajmy w paranoję" - mówią użytkowniczki solarium. I choć ten sposób myślenia może być zgubny, to wciąż jest powielany i uznawany za "zdroworozsądkowy".

Aby ostrzec tak myślące kobiety, Mallory Lubbock wrzuciła do sieci własne selfie, na którym widać bliznę po usunięciu nowotworowego znamienia. Chce tym samym uświadomić ludziom, że bardzo młode kobiety również mogą zachorować na raka skóry. Chce owe kobiety nakłonić do tego, żeby unikały opalających łóżek.

Kiedy Mallory miała 16 lat, wpadła w obsesję posiadania skóry muśniętej słońcem. Wystarczyły dwa lata codziennego opalania się, żeby na skórze dziewczyny pojawiło się znamię rakowe. Mallory musiała usunąć je chirurgicznie i będzie musiała rutynowo kontrolować stan zdrowia skóry do końca życia - jest bowiem spora szansa, że zachoruje na nowotwór.

"Dzisiaj usunięto moje pierwsze rakowe znamię" – napisała Mallory na Facebooku. "Teraz wracam do usuwania szwów i kontroli rany. Moje całe ciało musi zostać sprawdzone, przez długi czas muszę przechodzić rutynowe badania i prawie na 100 proc. będę musiała przeżyć bolesne zabiegi, żeby moje ciało nie zostało zniszczone przez nowotwór" – dodała.

"To zostawi bliznę i potwornie boli. Teraz na plaży jestem tym typem matki, która siedzi pod plażowym parasolem wysmarowana kremem z filtrem 100 spf. Nigdy nie sądziłam, że mnie to spotka (ale czy ktokolwiek kiedykolwiek tak sądzi?)" – napisała.
Post dziewczyny został udostępniony ponad 300 razy. Udostępniający mają nadzieję, że dotrze on do osób, które chcą sztucznie się opalać. I być może – widząc zdjęcia blizny – zdecydują się jednak tego nie robić. Opalenizna nie jest bowiem warta takiego ryzyka.

Łóżka opalające emitują promienie ultrafioletowe, które zwiększają ryzyko zachorowania na raka skóry. Są szczególnie szkodliwe, ponieważ często emitują większe dawki promieniowania UV niż południowe słońce tropikalne. W dodatku w wysoko skoncentrowanych dawkach i bez ochrony (bo niewiele osób korzystając z solarium stosuje krem z filtrem). Ryzyko jest znacznie większe przy korzystaniu z łóżek opalających w młodym wieku. Ci którzy narażeni są na działanie promieni UV przed 25 rokiem życia, częściej chorują na raka skóry w późniejszym okresie życia.

Promienie UV mogą również uszkodzić oczy, powodując podrażnienie i zaćmę. I także – co oczywiste – powodują przedwczesne starzenie się skóry. Nawet jeśli jako młode dziewczyny traktujemy to z przymrużeniem oka, to w wieku czterdziestu lat nie będzie to dla nas już taka błahostka.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (50)