Anna Maria Wesołowska szczerze o pracy sędziny. "Pamiętam skalp dziewczynki w garnku na rosół"
Anna Maria Wesołowska zyskała ogromną popularność za sprawą programu, który imitował prawdziwe rozprawy sądowe. Odgrywała w nim rolę sędziny. Dawno niewidziana Wesołowska udzieliła szczerego wywiadu, w którym opowiedziała o prawdziwej pracy w wymiarze sprawiedliwości.
Anna Maria Wesołowska znana jest Polakom głównie z telewizji. Sędzina może się jednak pochwalić imponującą karierą. Do tej pory niewiele mówiła o tym, jak naprawdę wyglądała jej codzienna praca poza kamerami. Okazuje się, że Wesołowska jest m.in. współautorką ustawy o świadku koronnym, sądziła członków "Ośmiornicy" i gangu "Popeliny".
Niedawno Anna Maria Wesołowska wydała poradnik "Nie kłóćcie się. Jak pomóc dziecku, kiedy rodzice się kłócą". Ma ogromne doświadczenie w pracy z dziećmi. To z jej inicjatywy wprowadzono "błękitny pokój", w którym dziecko może być przesłuchiwane w obecności psychologa. Przy okazji najnowszej publikacji udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała o tym, jak wygląda praca sędziny.
"Nie jestem w stanie znieść takiego okrucieństwa"
Wesołowska ma na koncie wiele sukcesów zawodowych. W rozmowie z portalem NaTemat przypomniała sprawę, która najbardziej nią wstrząsnęła. Sądziła ją ponad 30 lat temu. Dotyczyła 9-letniego chłopca przywiązanego za rączki i nóżki do dwóch krzeseł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Matka i ojczym polewali go wrzątkiem, który w czajniku przynosiła siedmioletnia siostra. Rodzice chcieli dowiedzieć się, gdzie dziecko schowało 100 złotych. Pomyślałam, że osądzę tę sprawę i zrezygnuję z zawodu, nie jestem w stanie znieść takiego okrucieństwa - wspominała.
Sędzina doskonale pamięta zachowanie chłopca na sali rozpraw. Jej uwagę przykuło to, że uporczywie obciągał spodenki. - Nie wiedziałam, że chowa ślady kabla na nóżkach, nie chciał, żebym widziała jego ból. Jego pierwsze słowa pamiętam do dziś: "pani sędzio, ja pani wszystko powiem, tylko niech pani wypuści moją mamusię z więzienia, bo ja ją bardzo kocham. Ja za nią tęsknię" - wyznała.
"Oskalpowała ją własna matka"
Anna Maria Wesołowska nie zrezygnowała z zawodu. Nie chciała zostawiać potrzebujących dzieci bez pomocy. Chciała pomagać i wymierzać sprawiedliwość. Jak sama przyznaje, w trakcie kariery sędziny "miała do czynienia z setkami podobnych spraw".
- Pamiętam skalp 13-letniej dziewczynki w wielkim garnku na rosół. Oskalpowała ją własna matka, była zazdrosna o piękne włosy córki, które podobały się jej konkubentowi. Pamiętam dziewczynkę molestowaną cztery lata przez ojca, od dnia pierwszej Komunii Świętej. Najbardziej nie mogę przeboleć, że drugi rodzic – najczęściej matka – udaje, że nie widzi. Dziecko jest wówczas kompletnie bezradne - dodaje.
Choć Wesołowska sądziła także wielkie sprawy gospodarcze i przesłuchiwała świadków koronnych, to przypadki związane z przemocą w rodzinie uważa za najtrudniejsze. Zapytana o to, dlaczego rodzice krzywdzą dzieci, odpowiedziała:
- Poważnym problemem jest alkohol i narkotyki, po których puszczają hamulce. Stresy, nerwy, zaburzenia emocjonalne. Przez to nie panujemy nad tym, co robimy.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.