Anna Wyszkoni jest zła na koronasceptyków. Artystka straciła bliskie osoby
Pandemia nie odpuszcza i jednocześnie nie brakuje osób, które podważają jej istnienie. Anna Wyszkoni jest oburzona tym faktem i dzieli się przykrymi informacjami, aby udowodnić Polakom, że nie warto bagatelizować koronawirusa.
15.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 09:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Anna Wyszkoni niechętnie dzieli się informacji dotyczącymi życia osobistego, ponieważ jak twierdzi, często spotykała się z hejtem spowodowanym szczerym wyznaniem, np. na temat choroby nowotworowej.
W związku z tym piosenkarka wolała nie afiszować się z informacją na temat zakażenia koronawirusem. Jednak teraz postanowiła nie tylko powiedzieć głośno: "Byłam chora", ale również opowiedzieć o tragediach, które spotkały jej bliskich.
"Mogę powiedzieć, że mi się udało. Nie wylądowałam w szpitalu, nie zajęłam nikomu miejsca pod respiratorem, nie dostałam nawet zapalenia płuc, ot, po prostu przez kilka dni nie mogłam wstać z łóżka z powodu bólu i gorączki, ciężko było przejść się po schodach bez odpoczynku, takie tam "drobiazgi", których nawet nie śmiem wymieniać w rozmowach z ludźmi, którzy mieli mniej szczęścia" - wyznała.
"Mama mojej koleżanki przegrała walkę z covidem. Ktoś postanowił, by "statystowała" gdzie indziej, w innym wymiarze. Ktoś inny, kogo znałam osobiście, skończył w podwójnym worku foliowym – tak się podobno chowa zmarłych na COVID, których rodziny nie uznają kremacji (ich prawo)" - dopowiedziała.
Anna Wyszkoni podkreśla, że opowiedziała o wszystkim tylko po to, aby uświadomić Polaków, że koronawirus naprawdę istnieje. "Krew mnie zalewa, gdy czytam kolejne idiotyczne teorie odklejonych postaci zbyt elegancko nazywanych "koronasceptykami" o fałszywej pandemii, statystach w szpitalach, spisku światowych koncernów" - napisała na swoim profilu w mediach społecznościowych.