Antykoncepcja pod nadzorem. Komu przeszkadza dostęp do pigułek?
27.01.2017 13:14, aktual.: 27.01.2017 17:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Edukacja seksualna i powszechna dostępność antykoncepcji zwiększa ryzykowne zachowania seksualne, zwiększa liczbę ciąż wśród małoletnich i zwiększa liczbę aborcji - mówił poseł Robert Winnicki podczas posiedzenia komisji ds. petycji na temat proponowanej przez Federację Ruchów Obrony Życia ustawy antyaborcyjnej. Projekt zakłada ostrzejsze kary za przerywanie ciąży i... stosowanie antykoncepcji.
Wydawałoby się, że w XXI wieku dostęp do antykoncepcji powinien być powszechny dla wszystkich i nie powinno to budzić kontrowersji. Przecież nawet Wisłocka pisała, jak kluczowy jest dostęp do takich środków, by każda para, każde małżeństwo mogło zdecydować o tym, kiedy chcą mieć dzieci. A jednak, zdaniem części posłów to właśnie antykoncepcja, co więcej edukacja seksualna, przyczyniają się do tego, że nastolatki zachodzą w ciążę, że to właśnie dlatego kobiety dokonują aborcji.
- Szereg argumentów, które są tu przytaczane, są z siatki pojęciowej eugeniki, która największe zastosowanie miała w systemach totalitarnych XX wieku, w systemie nazistowskim, w systemie komunistycznym. W Polsce aborcja eugeniczna, czyli ze względu na to, że dziecko nienarodzone jest chore lub jest podejrzenie, że może być chore, jest najczęstszym powodem mordowania dzieci nienarodzonych – mówił podczas debaty nad petycją Federacji Ruchów Obrony Życia poseł Robert Winnicki.
Zdaniem członka Ruchu Narodowego, jeżeli ktoś decyduje się na współżycie seksualne, musi się liczyć z tym, że z tego współżycia narodzi się nowe życie. – W Wielkiej Brytanii, która jest na Zachodzie przykładem najbardziej rozpowszechnionej edukacji seksualnej i dostępności antykoncepcji, odsetek ciąż wśród nastolatek i odsetek aborcji przez nich dokonywanych jest rosnący i jest jednym z największych w Europie. Edukacja seksualna i powszechna dostępność antykoncepcji zwiększa ryzykowne zachowania seksualne, zwiększa ilość ciąż wśród małoletnich i zwiększa liczbę aborcji. To mówią fakty.
O co chodzi w nowym projekcie?
14 października ubiegłego roku Polska Federacja Ruchów Obrony Życia złożyła w formie petycji projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji. Jest znacznie bardziej radykalny od ustawy, którą proponowało kilka tygodni temu Ordo Iuris. W czwartek, 27 stycznia, odbyło się więc posiedzenie komisji w tej sprawie. Jak podaje OKO.press, PiS nie zdecydowało się na odrzucenie projektu. Przepadł wniosek Magdaleny Kochan z PO o jego odrzucenie. Przepadł też wniosek przeciwny, o skierowanie projektu do marszałka Sejmu zgłoszony przez Annę Sobecką z PiS.
Przeszedł natomiast wniosek posła Jacka Świata z PiS odkładający sprawę o miesiąc. Potrzeba oceny premier. Komisja wróciła się do Beaty Szydło o udzielenie odpowiedzi co do dalszych planów rządu dotyczących ochrony życia. Premier ma 30 dni na odpowiedź.
O czym napisano w projekcie? Między innymi o całkowitym zakazie aborcji – przerywanie ciąży byłoby nielegalne poza przypadkiem, gdy zagrożone byłoby życie jednego z zarodków ciąży mnogiej. Jeśli istnieje szansa na przeżycie matki czy dziecka, nie będzie można przerwać ciąży. Zakazana byłaby też aborcja w przypadku ciąży z gwałtu.
Kontrowersje budzą także punkty stanowiące o delegalizacji antykoncepcji. Federacja zakłada, że środki antykoncepcyjne wczesnoporonne i pigułki „po”, przeciwdziałające zagnieżdżeniu się zapłodnionej komórki w macicy, byłyby niedostępne dla kobiet. Ci, którzy rozpowszechnialiby takie środki, musieliby liczyć się z karą 2 lat więzienia.
To tylko część wypowiedzi, jakie padły podczas czwartkowej debaty nad petycją.
Joanna Scheuring-Wielgus (.Nowoczesna): - Żyjemy w kraju konstytucyjnie laickim i arogancją jest to, że chce się narzucić w tym projekcie obywatelom, kiedy mają rodzić i jak mają rodzić, nie licząc się zupełnie ze światopoglądem wielu obywatelek i obywateli. Każdy może mieć inne poglądy i powinny być szanowane. Ten projekt to także pogarda dla obowiązującego prawa. Państwo wnioskodawcy: kto kontroluje płodność kobiety, kontroluje także jej życie. Miara każdego społeczeństwa demokratycznego jest to, jak traktuje się kobiety. Pokazują to wszystkie badania. Mówimy bardzo często o demokracji, o wolności i dobrej jakości życia. Powinniśmy zająć się tym, żeby było egzekwowane prawo, to które mamy teraz. Zgodnie z ustawą o planowaniu rodziny posiadamy prawo do decydowania o swoim życiu i płodności.
Kamila Gasiuk-Pihowicz (.Nowoczesna): - Po ludzku, uważam, ten projekt za niehumanitarny, nieludzki. Nie wyobrażam sobie, że ustawodawstwo zmusza dziewczynkę w ciąży pochodzącej z gwałtu do urodzenia dziecka. Nie wyobrażam sobie zmuszania rodziców do urodzenia dziecka i patrzenia na śmierć tego dziecka w cierpieniach.
Anna Sobecka (PiS): - Dziecko poczęte nigdy nie jest jednolitą częścią organizmu matki, choćby dlatego, że ma inną strukturę genetyczną. Jest odrębną istotą, właśnie dlatego matka nie może rozporządzać dzieckiem w swoim łonie równie swobodnie, jak swoim brzuchem. Aborcja jest morderstwem dziecka. Przytoczę słowa prezydenta Reagana: za aborcją opowiadają się ci, którzy zdążyli się już urodzić.
Lidia Klempis (Polska Federacja Ruchów Ochrony Życia): - Po zapłodnieniu, czyli po połączeniu się komórki żeńskiej z komórką męską, po zlaniu się jąder, powstaje człowiek, genetycznie. Owszem, może on obumrzeć w bardzo wczesnej fazie, może zachorować na raka, ale to będzie człowiek. Żaba ani krowa z tego nie wyrośnie. Zawsze tak mówię dzieciom. Żaba ani krowa z tego nie wyrośnie. Tu są duże nieścisłości, jeżeli chodzi o nazewnictwo medyczne. My naprawdę dbamy o dzieci, chcemy życia tych dzieci, 600 dzieci rocznie. Dla mnie to jest niepojęte, że te dzieci giną po prostu. Wnosi się olbrzymie cierpienie dla kobiet, które właśnie zabijają te dzieci. Kobiecie zrozpaczonej choroba dziecka podaje się łatwe rozwiązanie zabicia go. Potem ona będzie z tym żyła do końca i nigdy tego nie zapomni. Większość kobiet z tego powodu cierpi.