Auto Dody, aukcja i oszust. Fabianek na to nie zasłużył
Aby pomóc choremu chłopcu, Doda wystawiła na licytację samochód, którym przyjechała na swoje ostatnie urodziny. Nie spodziewała się, że ktoś postanowi zrobić sobie okrutny żart. Teraz artystka zamierza pociągnąć winowajcę do odpowiedzialności.
Wszystko zaczęło się od historii ciężko chorego 2,5-letniego Fabianka. Kilka miesięcy po narodzinach wykryto u niego rdzeniowy zanik mięśni - schorzenie o podłożu genetycznym. Ponieważ na tę przypadłość nie ma lekarstwa, pozostaje tylko możliwość rehabilitacji spowalniającej rozwój choroby. Do tego potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, na który niestety nie stać jego rodziców. Postanowili więc założyć na Facebooku akcję charytatywną Pomagamy dla Fabisia i uzbierać pełną kwotę.
Okazało się, że akcją zainteresowała się Doda, która wystawiła na licytację swój urodzinowy samochód. W ostatnich chwilach jej trwania jedna z osób zdecydowała się zapłacić za auto 500 tysięcy złotych. Okazało się jednak, że ktoś postanowił zrobić sobie okrutny żart. Licytujący stwierdził, że "nie ma zamiaru zapłacić". Gdy dowiedziała się o tym Doda, natychmiast udostępniła na swoim profilu na Facebooku informację o 30-letnim oszuście. Zagroziła też, że wytoczy mu proces:
- Postaramy się, aby oszust nie pozostał bezkarny. W najbliższym czasie planujemy zgłosić sprawę do prokuratury, a osoba odpowiedzialna za odebranie szansy na leczenie Fabiana Dargiewicza poniesie surowe konsekwencje swojego czynu - czytamy na oficjalnym profilu artystki.
Na stronie Pomagamy dla Fabisia rodzice chłopca poinformowali, że auto piosenkarki wróciło na licytację. Tym razem ma ona potrwać do 21 kwietnia. Mamy nadzieję, że uda się zebrać wystarczającą kwotę, a oszust zostanie ukarany.