B&B w Marsylii – lepiej niż w domu.
Można zrozumieć, dlaczego tutaj rezerwacje można zrobić od dwóch nocy… Jedna nie wystarczy, by poczuć wyjątkowość tego miejsca. Annick Lestrohan jest właścicielką znanego w Marsylii concept store’u. Kiedy przekształcała przejęty budynek po starej fabryce w swój dom, zorientowała się, że ma … za dużo przestrzeni.
20.10.2009 | aktual.: 29.06.2010 10:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Razem z Bernardem Colombina postanowiła, że przerobi go na Bed & Brekfast. Dla wszystkich, którzy bywali w Honoré – sklepie Annick – i wybierali tam meble, było wiadome, że powstanie prawdziwa perełka. Z otwartej przestrzeni starej drukarni (400 metrów) projektantce udało się wydzielić osobne przestrzenie, jest tu miejsce na basen, na arabskie patio. Wszystko to oczywiście ozdobione przez Annick przedmiotami z jej sklepu.
Zieleń patio przełamują designerskie leżaki oraz wielkie kule – lampiony, które spotkamy też we wnętrzu: kształt i kolory (na przykład soczysty oranż) przywołują na myśl lata 70. I faktycznie, w dalszych pomieszczeniach Casa Honoré odkrywamy coraz więcej przedmiotów z tej epoki: a to komodę – długą i politurowaną, a to krzesła i stół z czerwonym blatem. Żeby uniknąć dosłowności Annick zestawia te przedmioty z betonową podłogą, wielkimi, białymi kanapami, wyścielonymi poduchami, które zapraszają, by tu się zapaść.
Casa Honoré nie można by nazwać typowym Bed&Brekfast. Wspólna (nawet z gospodarzami domu) przestrzeń socjalna (patio, niezwykły basen, hall, salon, kuchnia) – faktycznie zachęcają, by miejsce to potraktować, jak tymczasowy dom z przypadkowymi przyjaciółmi w prezencie. Długie stoły z kwiecistymi obiciami krzeseł, czy szalona tancerka namalowana na podeście schodów, albo żółte, fabryczne szafki z opisanymi numerami pokoi (na stronie internetowej B&B pomogą nam one sprawdzić, który z pokoi najbardziej nam się podoba) pomagają czuć się tu, jak u siebie w domu, nawet jeśli nie nazywamy się Honoriusz… Za to pokoje wyglądają już bardziej „hotelowo”. Wielkie, białe łoża opatrzone są narzutką w różnych kolorach (po tym najłatwiej je rozpoznać) i poduszkami z wyhaftowanym logo. A właściwie herbem – najbardziej przypomina to haft na ekskluzywnych kapciach… Każdy z pokoi ma wypukły numer – kompletnie abstrakcyjny, bo pokoje w Casa Honoré są cztery – i własną, za każdym razem inną łazienkę.
Ci, którzy znają butik Annick zazwyczaj zostają, by porozmawiać z właścicielką siedząc przy barze i jedząc tapas, lub spoczywając na fotelach w nastrojowej herbaciarni. Bed & Brekfast Honoré – jest również o jedzeniu. Kuchnia dostępna dla gości jest „nowojorska”: czarna ściana, cegła, zawieszone chochle i cedzaki. Do tego nisko podpięte lampy i wielkie okno na ogród… No właśnie okna – we wszystkich pomieszczeniach „hotelu” są ogromne. Właścicielka – projektując przestrzeń sama – mogła sobie na to pozwolić. Tak jak na posiadanie Bed & Brekfast, które ma tylko cztery pokoje…
Ceny: 150-200 euro za noc
Casa Honoré
123, rue Sainte
13007 Marseille
France
T. : +33 (0)4.96.11.01.62
P. : +33(0)6.09.50.38.52
www.casahonore.com
Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto ze swoich podróży nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…