Bała się koronawirusa. Od lekarki usłyszała, że "nie powinien jej zabić"
Joanna Górska wygrała walkę z nowotworem piesi. Po przebytej chorobie, w wielu wywiadach przyznała, że pomógł jej w tym obecny partner, Robert Szulc. Ostatnio dziennikarka przeszła też koronawirusa. Nie obyło się bez strachu o zdrowie i życie.
Dziennikarka Polsat News od początku pandemii obawiała się zakażenia. Po przebytej chorobie nowotworowej jej organizm jest osłabiony.
"Pani doktor mówiła, że COVID nie powinien mnie zabić, ale prawdopodobnie ciężko będę go przechodzić, bo organizm jest jeszcze osłabiony po leczeniu nowotworowym i nie wiadomo, jak zareaguje. I tego się bałam, zastanawiałam się, co to znaczy ciężki przebieg" – wyznała Joanna Górska w rozmowie z serwisem gazeta.pl. Jak dodała, zakażenie dopadło w końcu ją i jej partnera.
W wywiadzie opowiedziała, że zaczęło się od bólu pleców. Później ból ogarnął głowę i oczy, dziennikarka ciągle łzawiła, miała również wysoką gorączkę. Podkreśliła, że ani ona, ani Robert Szulc nie stracili smaku i węchu, co jest częstym objawem COVID-19.
Joanna Górska o koronawirusie
Dalej prezenterka wyznała, że izolację skończyła 7 listopada, a już 11 wróciła do pracy. Choć w teorii jest zdrowa, nadal odczuwa skutki choroby. Jest osłabiona i boli ją głowa. Stąd też jej apel, aby nie lekceważyć zaleceń lekarzy i stosować się do obostrzeń. Na pytanie o koronasceptyków, odpowiedziała, że są szkodliwi. Podobnie jak ci, którzy nowotwory leczą ziołami i witaminami.
"Są niezwykle szkodliwi. Gdy słyszę teorie, że pandemia jest wymyślona, że to spisek, to brak mi słów. Ja kieruję się tym, co mówią lekarze i eksperci. Śledzę doniesienia ze szpitali, czytam relacje chorych. To są dla mnie miarodajne informacje, a nie filmiki z Internetu" – powiedziała Joanna Górska.
Jako osoba, która pokonała walkę z rakiem, wyznała na koniec: zarówno podczas leczenia onkologicznego, jak i COVID-u, kierowałam się wyłącznie rekomendacjami lekarzy. Nie słuchałam żadnych rad domorosłych medyków.