Barbara Radziwiłłówna - czy wielką miłość Zygmunta Augusta otruła królowa Bona?
Zawróciła w głowie władcy najpotężniejszego państwa XVI-wiecznej Europy. Związek z nią, choć wywodziła się z rodu, którego dostojność nie była przez nikogo kwestionowana, został powszechnie uznany za mezalians. Małżeństwo z Zygmuntem Augustem, królem Polski i wielkim księciem Litwy, nie przyniosło jej szczęścia.
465 lat temu zmarła Barbara Radziwiłłówna. Miała niespełna 30 lat. Czy zeszła z tego świata otruta przez głęboko nienawidzącą ją teściową - królową Bonę? Ta plotka krążyła przez stulecia.
Barbara Radziwiłłówna
Pochodziła z dumnego rodu Radziwiłłów, pierwszego, po Jagiellonach, klanu na Litwie. Z rodziną tą, która miała pochodzić od pogańskiego kapłana Lizdejki, liczącą się zresztą nie tylko w Wielkim Księstwie, ale i Koronie - jak wówczas nazywano Polskę.
I właśnie dlatego wieść o małżeństwie Zygmunta Augusta wzbudziła wśród szlachty wielkie poruszenie. „Dlaczego wyróżniać dość już potężnych Radziwiłłów? To naruszenie równości szlacheckiej. Niech król królewską córkę bierze za żonę” - stwierdzali oburzeni posesjonaci, którzy choć często posiadali tylko jedną wioskę, to zgodnie z prawem Rzeczypospolitej nic ich nie różniło od bogatej i wpływowej litewskiej familii.
Małżeństwa z Barbarą nie chciała jednak tylko szlachta, była mu przeciwna także matka Zygmunta Augusta - królowa Bona oraz jego ojciec król Zygmunt Stary. O ile sprzeciw tego ostatniego wkrótce przestał mieć znaczenie – monarcha zmarł w 1548, w rok po potajemnym ślubie syna z Barbarą, to wpływowa Bona wyraźnie manifestowała swą wrogość wobec synowej.
Helena Modrzejewska jako Barbara Radziwiłłówna
Cóż jednak znaczyła niechęć rodzicielki wobec uczucia, jakim darzył młodą małżonkę zauroczony Zygmunt August.
Trudno się zresztą dziwić monarsze. Bo nawet jeśli Barbara nie była najpiękniejszą kobietą swojej epoki i „drugą Heleną Trojańską”, jak określali ją liczni historycy i literaci, to z pewnością była kobietą zwracającą uwagę swą urodą.
Jak podają ciekawostkihistoryczne.pl, opierając się na źródłach z epoki: „Miała dość długi, ale prosty nos, owalną twarz, wąskie, łukowate brwi i niewielkie, subtelne usta. Była (…) blondynką o bardzo jasnej cerze. Wszystkie te cechy powtarzają się na różnych portretach, nie mogły więc stanowić wymysłu artysty. Powtarza się jeszcze jedno: oczy. Wielkie, ciemne i świdrujące swoim przenikliwym spojrzeniem (…) Rzekomo dzięki nim Radziwiłłówna była w stanie usidlać kolejnych mężczyzn”.
Czy tak było rzeczywiście? Nie wiadomo, ponieważ plotki rozpowszechniane przez niechętne jej sfery o ogromnej liczbie kochanków (miała ich mieć, co wyliczono skrupulatnie, trzydziestu ośmiu) nie miały żadnego oparcia w rzeczywistości.
Anna Dymna jako Barbara Radziwiłłówna
Faktem natomiast jest, że w zaledwie dwa lata po śmierci swojego pierwszego męża - Stanisława Gasztołda, wojewody trockiego, owinęła sobie wokół palca Zygmunta Augusta. Romans wdowy z formalnie wciąż żonatym mężczyzną (ostatni z Jagiellonów był jeszcze małżonkiem Elżbiety Austriaczki) był jednak ukrywany. Małżeństwa, choć zawarto je potajemnie, bo bez zgody rodziców, już na dłuższą metę ukryć się nie dało.
Zygmunt August wcale zresztą tego nie chciał. Po śmierci ojca dążył konsekwentnie do koronacji swej małżonki na królową Polski.
Czy wynikało to jedynie z zauroczenia jej urodą? Nie oceniajmy ostatniego z Jagiellonów tak nisko. Ładnych twarzy w otoczeniu monarchy przecież nie brakowało. By oczarować króla trzeba było czegoś więcej niż tylko uroda. Barbara miała to „coś”. Była inteligentna i dla młodego monarchy mogła być poważnym wsparciem.
Barbara Radziwiłłówna
Mogła być, ale nie była, gdyż zmarła zaledwie pół roku po koronacji. Zachorowała ciężko zaraz po tej uroczystości. Pojawiła się gorączka, później spuchły jej nogi, a na brzuchu pojawił się stale powiększający wrzód, który wkrótce zaatakował narządy płciowe kobiety. Jej wyniszczony organizm nie był w stanie przyswoić żadnego pokarmu. Co zjadła, natychmiast zwracała.
Gdy zmarła, od razu pojawiły się pogłoski, że padła ofiarą trucizny. Za spiritus movens zabójstwa uznano Bonę, a za bezpośredniego wykonawcę jej włoskiego sekretarza Ludwika Monti.
Obecnie większość badaczy odrzuca hipotezę otrucia. Historycy zwracają uwagę na to, że opis choroby Barbary wyklucza ten powód śmierci. Uważają oni, że wskazuje raczej na raka szyjki macicy.
Tę tezę wspierają źródła z epoki, omawiające XVI-wieczne sposoby „leczenia” raka. Były to plastry, jakimi opatrywano ciało Barbary. Innej kuracji wówczas nie znano. Nic więc dziwnego, że taka kuracja skończyła się śmiercią pacjentki.