Baw się i dobrze wyglądaj. Styl Armani Exchange
Boogie, Nowosad i Phunk’ill to trzy imprezowe żywioły, dobrze znane z klubowych parkietów Warszawy i nie tylko. Didżejów mogą wprawdzie dzielić różne muzyczne upodobania oraz długość scenicznego stażu, ale łączy ich styl Armani Exchange.
20.08.2019 09:18
Bohaterowie imprez
Potrzebujesz niecodziennych muzycznych połączeń? Wybierz Boogiego, którego szesnastoletnie doświadczenie nabierane w klubach takich jak stołeczne Platinium, MONO i Syreni Śpiew pozwala na muzyczny mash-up najwyższej jakości. Wychowywał się na hip-hopie i funku. Kiedy zauważył, że ten pierwszy skręcił mocno w stronę popu, nie załamywał rąk. Dlaczego miałby to robić, skoro wynikiem tego była np. świetna współpraca Timbalanda z Justinem Timberlake’iem?Zaczął więc mieszać style w tyglu urban music, by być tym "party rockerem", każdemu pozwalającym się świetnie bawić, a kiedy trzeba zaczerpnąć choćby z gitarowych brzmień. Bo dobra impreza jest dla niego wtedy, gdy porywa się tłum, ludzie się cieszą, reagują na muzyką na parkiecie, a nie tylko stoją przy barze.
Chcesz poczuć na własnej skórze, co znaczy dobry bas? Phunk’ill daje go ludziom od szesnastego roku życia, przez blisko 13 lat . Swoimi imprezami wychował całe pokolenie, które przychodziło do jednej ze świątyń warszawskiego hip-hopu – The Fresh. Do tej pory jest duża szansa, że ten artysta będzie ulubionym didżejem twojego ulubionego rapera, zwłaszcza odkąd towarzyszy na koncertach gwieździe Asfalt Records – Otsochodzi. Phunk’ill wie czym dudnił hip-hop i jak to jest, gdy fala niskich tonów zalewa trap, zdaje sobie sprawę, że inaczej tętni scena Baltimore, a inaczej ta londyńska. Z rozrzewnieniem wspomina surowość undergroundowych klubów, ale stawia ponad nią na rezydencję w eleganckim Sketch Nite.
Stawiasz na perfekcyjny audio-wizualny show? Odpowiedzią może być Nowosad, który ze sceny lubelskiej przebił się do Warszawy. Obecnie większość imprez, które gra to te przez niego organizowane – w czasie jesienno-zimowym najlepiej sprawdza się Pryzmat, a w letnie upały - Splot Słoneczny czy Castle Rave. Jako że jest jednocześnie didżejem, promotorem i uczestnikiem wie, że dobry event to ludzie. Ekipa. Atmosfera, w której wytworzeniu pomaga scenografia, światło, technika. Najważniejsza jest oczywiście muzyka, styk techno i house’u. Nowosad nie lubi jednak szufladkowania mówiąc wprost:
– To jest mój styl, który trzeba usłyszeć.
Którego wyboru nie dokonasz – to zresztą nie jest przecież "albo albo" i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zgarnąć całą pulę - masz gwarancję tego, że didżej będzie dobrze brzmieć. I dobrze wyglądać.
Nośniki trendów
– Jesteśmy na imprezie w centrum wydarzeń. Ludzie zwracają na nas uwagę, zwłaszcza wtedy, gdy słyszą swój ulubiony numer. Wtedy odruchowo obracają się w kierunku didżeja z wyrazem aprobaty i radości. Widząc nas, widzą jak jesteśmy ubrani – czy są to bejsbolówki, czy są to kapelusze, jakie nosimy zegarki, czy mamy założone okulary – mówi Boogie, który w pełni zdaje sobie sprawę, że didżeje pełnią funkcję "nośników trendów", punktami odniesienia. – Czapka z daszkiem jest atrybutem didżeja. Czasami się śmieją, że didżej bez niej traci swoje "credibility" – dodaje ze śmiechem. Sam ubiera się różnie. Skończyły się czasy, które zapamiętał jako szesnastolatek, w których jedni chodzili w glanach, a inni w szerokich spodniach. Jest teraz więcej sposobów na przedstawienie siebie poprzez odzież.
– Lubię się dobrze czuć za deckami lub na scenie podczas koncertu. Skłamałbym gdybym powiedział, że nie przywiązuje do tego wagi – przyznaje Phunk’ill. Obcuje ze słuchaczami rapu, dla którego wizerunek jest równie ważny, co muzyka. W tym świecie na metki się patrzy. Na pewno jest to bardziej wyczuwalne w przypadku koncertów niż w przypadku imprez. Po zagranych sztukach zdarzają się DM-y na Instagramie o konkretne elementy ubioru, ale jako że rzecz jasna większą uwagę ludzie skupiają na moim raperze, to nie jest to zbyt częste zjawisko – opowiada didżej.
Nowosad przywiózł zaś z płockiego festiwalu Audioriver idealnie tu pasujący obrazek:
– Kiedy razem z dziewczyną tańczyliśmy na jednej ze scen po jednym z setów podeszły do nas dwie imprezowiczki pogratulować nam super stylówek i tego, że super tańczymy – wspomina. Na szczęście ludzie w takich sytuacjach patrzą, oceniają, ale nie będą narzucać się z pytaniami. Didżej podchodzi do tego, w co jest ubrany na luzie. Ponad wszystkim stawia wygodę.
– Jest to dla mnie w stu procentach basic – wyjaśnia. - Wcześniej kojarzyłem sobie Armani z wielkim logiem na środku i brokatowymi wstawkami. Exchange ujęło mnie prostotą – dodaje.
Armani Exchange obejmuje jeansy, t-shirty, bluzy i akcesoria, których fason zawiera się w dwóch słowach – miejski styl.
– Wygląd nas, didżejów, zależy od miejsca, w którym gramy. Albo chcemy pokazać w pełni ten swój swag, albo po prostu czuć się wygodnie. Bierzemy pod uwagę sytuację, klub i temperaturę w nim, rodzaj imprezy. To samo z miejskim stylem. Nawet dzielnica miasta ma wpływ na to, jak się ubierasz – czym innym miejski styl będzie na warszawskim Ursynowie, czym innym będzie w Śródmieściu. To mogą być zarówno spodnie chino, jak i proste dżinsy, koszule albo r-shirt. Mi najbliżej do miejskiego stylu w rozumieniu sportowej elegancji – mówi Boogie. Zdecydował się na współpracę z Armani, kiedy zauważył, że katalog to w 75 procentach to, co sam by sobie kupił. Podobnych słów używa Phunk’ill:
– Miejski styl to wypadkowa komfortu ze szeroko pojętą elegancją. Właśnie taki styl najbardziej pasuje mi czy to w życiu codziennym czy na scenie.
Świat należy do nich
Boogie, Phunk’ill i Nowosad są świadomi, że sporo już osiągnęli oraz jakie to uczucie, gdy zagrana impreza zostaje w pamięci ludzi na lata. Wciąż mają jednak przed sobą nowe cele.
– Chciałbym na pewno rozwijać swoje horyzonty na płaszczyźnie managementu co sprawia jednocześnie, że moim celem jest rozwój moich artystów. Na pewno równolegle będę starał się konsekwentnie podnosić swoje umiejętności czy to za deckami czy za "majkiem", bo jednak bezpośredni kontakt z muzyką jest moim codziennym motorem napędowym – deklaruje Phunk’ill.
– Chciałbym odpowiadać za jak największe wydarzenia, zapraszać coraz więcej ludzi, sprowadzać artystów z zagranicy i samemu tam wyjeżdżać – wyznaje Nowosad i zapewnia, że szykuje mu się dużo jeżdżenia po Europie, więc wierzy, że kolejny rok będzie jeszcze lepszy niż poprzedni.
To dlatego Armani Exchange tak dobrze na nich leży – projektowane jest dla tych, którzy chcą czerpać z życia jak najwięcej i zaznaczać swoją obecność w światowych metropoliach.