Bierzesz kredyt na ślub? To fatalna wróżba wiele mówiąca o przyszłości związku
Śluby i wesela to w XXI wieku olbrzymi biznes, a co za tym idzie – także wydatek. Pierścionek zaręczynowy tylko z brylantem, , a garnitur oczywiście na miarę. O przyjęciu nie wspominając. Okazuje się jednak, że "zastaw się, a postaw się" nie wróży nowożeńcom świetlanej przyszłości.
To, że bajkowy ślub nie gwarantuje bajkowego życia nie jest wiedzą tajemną. Co innego stwierdzenie, że im więcej wpakujemy w oprawę przysięgi miłości, tym mniejsze szanse , że w dotrwamy w niej "póki śmierć nas nie rozłączy".
Dwaj profesorzy ekonomii - Andrew Francis-Tan i Hugo Mialon doszli do takiej konkluzji przepytując ponad 3000 małżeństw różnopłciowych. Wyodrębnili szereg okołoekonomiczych szczegółów, które wskazują na szybki rozwód.
Ku zdziwieniu samych badaczy okazało się, że istnieje korelacja pomiędzy ceną pierścionka zaręczynowego, a trwałością związku. Im pierścionek droższy – tym małżeństwo szybciej się rozpada. Podobną analogię Francis-Tan i Mialon zauważyli z kosztem wesela. Im było ono wystawniejsze i większe, tym bardziej prawdopodobne, że dojdzie do rozwodu.
Jeśli chodzi o cenę pierścionków wskazano nawet kwotę – narzeczeni, którzy przeznaczyli na kamień dla wybranki powyżej 2000 dolarów (ponad 7000 złotych) kończyli swoje małżeństwa częściej niż oszczędniejsi koledzy. Średnio o 1,3 częściej niż ci, którzy na pierścionek przeznaczyli około 500 dolarów ( czyli jakieś 1800 złotych). To ceny jak na polskie warunki zawrotne, niewykluczone jednak, że zależność sprawdza się i pod naszą szerokością geograficzną.
Co ciekawe, wystawne wesele to jeszcze większe, i to niemal dwukrotnie, ryzyko rozwodu. Naukowcy ustalili też, że olbrzymie sumy na przyjęcie i klejnoty są bardziej skłonne wydawać pary dla których niezwykle istotnym czynnikiem jest wygląd partnera.
Na szczęście dla rozrzutnych par nie wszystkie ślubne wydatki są złą wróżbą dla związków – okazuje się, że pary, które decydują się wyruszyć w podróż poślubną są mniej skłonne rozstawać się z małżonkiem.
Trudno przypuszczać, żeby rezygnacja z zapraszania połowy gości weselnych w połączeniu z miesiącem miodowym gwarantowała szczęście w małżeństwie. To raczej wynik tego, co dzieje się w związku jeszcze przed ślubem. Bo czy nie jest zastanawiające, że ktoś, kto przeznacza bajońskie sumy na złoto i brylanty nie jest entuzjastycznie nastawiony do pomysłu spędzenia z dopiero co poślubioną kobietą dwóch tygodni sam na sam?
źródło: The Independent