Blog sposobem na życie i zarabianie
Czy możliwym jest, by nic nie robić (bo w opinii wielu osób blog to nie praca) i jeszcze na tym zarabiać? Niestety nie. Ale ciężką pracą i wytrwałością rzeczywiście można dojść do tego, że blog staje się nie tylko sposobem na życie, ale także udaje się na nim zarobić.
Kto by nie chciał żyć tak jak one? Pozornie wygląda to tak: wstają późno, siadają do komputera, napiszą jakiś tekst, zrobią kilka zdjęć, ewentualnie nakręcą filmik. Potem umieszczą to na blogu i zajmą się przeglądaniem ofert od reklamodawców, które zapewne spływają do nich lawinowo. Jednym słowem: sielanka. Czy możliwym jest, by nic nie robić (bo w opinii wielu osób blog to nie praca) i jeszcze na tym zarabiać? Niestety nie. Ale ciężką pracą i wytrwałością rzeczywiście można dojść do tego, że blog staje się nie tylko sposobem na życie, ale także udaje się na nim zarobić.
Eliza Mórawska
White Plate założyła w 2006 roku, kiedy określenie "blogerka kulinarna" wywoływało co najwyżej pytające uniesienie brwi. Dziś jej blog jest jednym z najpopularniejszych tego typu w Polsce (miesięcznie ma ponad 100 tys. użytkowników). Bloga założyła nie z pasji gotowania i pieczenia (choć to także było ważne), ale przede wszystkim z miłości do fotografii. To zresztą widać – każde zdjęcie, która wrzuca do sieci jest niezwykle dopracowane. Autorka White Plate twierdzi, że na smak potrawy duży wpływ ma także jej strona wizualna.
Ponieważ estetyka jest dla niej tak ważna, postanowiła, że jej dziennik w sieci będzie wolny od reklam. Znajdziemy więc tutaj przepisy kulinarne, przepiękne zdjęcia, opisy odwiedzonych miejsc i polecanych restauracji.
Nie ma natomiast neonowych bannerów zachęcających do kupna kolejnego produktu. Nie oznacza to jednak, że blog nie przynosi autorce korzyści materialnych. Rok temu wydała swoją pierwszą książkę kucharską "White Plate. Słodkie", podróżuje po Polsce i świecie, fotografuje i prowadzi warsztaty kulinarne, na których uczy m.in. jak upiec pierwszy chleb. Sama Eliza Mórawska uczyła się tego długo. Zdarzało się, że piekła ich osiem dziennie, by w końcu wyszedł idealny – w smaku i wyglądzie.
Na sukces bloga pracowała tak samo długo i wytrwale. W rozmowie z Polskim Radiem przyznała, że był czas, kiedy na prowadzenie bloga poświęcała 7-8 godzin dziennie i nawet kładąc się spać myślała tylko o tym, jaki wpis jutro zamieści.
Tamara Gonzalez Perea
Jedna z najpopularniejszych blogerek modowych w Polsce, dla której blog to nie tylko pasja, ale także sposób zarobku. Popularna Macademian Girl* (na zdjęciu)* ma 24 lata i pochodzi ze Szczecina. Oryginalną urodę zawdzięcza ojcu, który był panamczykiem. Bloga założyła stosunkowo niedawno, bo w kwietniu 2011 i jak sama twierdzi, była to najlepsza decyzja w jej życiu.
Sukces zawdzięcza pracowitości, ale także swojemu oryginalnemu stylowi, który jest niezwykle kolorowy, odważny i ekscentryczny. Choć fanki minimalizmu nie odnajdą się w jej stylizacjach, okazuje się, że w naszym kraju jest zapotrzebowanie na tego typu modę. Na Facebooku każdy wpis Tamary śledzi ponad 62 tys. ludzi.
Macademian Girl niedawno skończyła w Szczecinie studia na kierunku architektura wnętrz i przeprowadziła się do Warszawy. Jako studentka dorabiała sobie w sklepie w odzieżą, teraz jest stażystką w redakcji „Fashion Magazine”, nie jest też tajemnicą, że korzyści przynosi jej współpraca z markami, które reklamują się u niej na blogu. Jako pierwsza blogerka dostała zaproszenie do programu Joanny Horodyńskiej "Gwiazdy na dywaniku", w którym razem z prezenterką będzie oceniać styl gwiazd z czerwonego dywanu. Zresztą Tamara sama pojawia się na nim coraz częściej. Jej fani chwalą ją za to, że ma z nimi bardzo dobry kontakt, chętnie odpisuje na maile i wiadomości. Ponoć uważa, że to nic nadzwyczajnego, robi to, bo właśnie dzięki temu "to wszystko się kręci".
Hanna Knopińska-Grzenkowicz
Uważa, że makijaż to przyjemność. Sama uczyniła z niego swój sposób na życie i zarabianie. O takiej historii jaka przydarzyła się jej, marzy pewnie wiele dziewczyn, dla których malowanie się to nie tylko przyjemność, ale i pasja.
Hania Knopińska-Grzenkowicz ma 26 lat i z wykształcenia jest psychologiem. Pierwszy filmik na swojego videobloga (kanał na YouTube: digitalgirl13) wrzuciła ponad 3 lata temu. Z tym zamiarem nosiła się ponad rok, ale wciąż brakowało jej odwagi. Najpierw obejrzała więc setki filmików amerykańskich vlogerek urodowych, aż w końcu któregoś dnia, po powrocie z pracy, usiadła, nakręciła video, zmontowała je i wrzuciła do sieci. Od początku wiedziała, że jej celem będzie pokazanie kobietom, że mogą świetnie wyglądać nawet bez wydawania fortuny na kosmetyki.
Dziś jej kanał ma ponad 4 mln wyświetleń, śledzi go ponad 24 tys. osób. Popularność filmików przyniosła jej także propozycje zawodowe i to nie byle jakie. Hania jest pierwszą polską vlogerką, która otrzymała propozycję prowadzenia własnego programu w telewizji. Zaczęło się od jednego z wpisów pod jej materiałem. Jakaś kobieta prosiła o kontakt zapewniając, że ma dla niej propozycję zawodową związaną z telewizją. Niedługo potem Hania została prowadzącą program "Mistrzyni makijażu" w telewizji TLC. To jednak nie wszystko, bo ta pochodząca z Kartuz (małe miasteczko na Kaszubach) młoda dziewczyna poszła za ciosem, założyła działalność gospodarczą, opatentowała własne palety do cieni i otworzyła sklep internetowy.
Natalia Hatalska
Jedna z najbardziej rozpoznawalnych i wpływowych osób w blogosferze i branży mediowo-reklamowej, w której funkcjonuje od 2000 roku. Bloga założyła pięć lat temu i od tamtego czasu konsekwentnie pisze o tym, co interesuje ją najbardziej, czyli o alternatywnych formach komunikacji marketingowej. Choć nie jest to tematyka łatwa, prosta i przyjemna (a przynajmniej nie dla wszystkich), każdy wpis Hatalskiej jest szeroko komentowany. Nic zresztą dziwnego, bo pisze niezwykle rzetelnie i profesjonalnie, chociaż niezbyt często. Jak sama stwierdziła w wywiadzie dla magazynu "Brief", publikuje tylko wtedy, gdy ma coś do powiedzenia: „Publikowanie codziennie tylko dlatego, że takie mam założenie, prowadzi niestety, do obniżenia jakości treści”.
Czy prowadząc tak wyspecjalizowanego bloga można współpracować z reklamodawcami? Tak. Autorka strony hatalska.com w 2010 roku była jedną z twarzy kampanii Windows7. Na co dzień, oprócz prowadzenia bloga, współpracuje z domami mediowymi, zasiada w jury konkursów branżowych, współpracuje z wieloma firmami jako konsultant i niezależny ekspert, pisze felietony, wykłada na uczelniach wyższych. Jest także autorką uznanego w branży raportu TrendBook, który analizuje najważniejsze trendy obecne w danym roku na rynku.
Tomek Tomczyk, autor bloga kominek.in, który umieścił Hatalską w pierwszej dziesiątce najbardziej wpływowych blogerów 2012 roku napisał o niej: „Natalia nie musi pisać bloga regularnie, nie musi tworzyć tekstów obiegających cały internet. To, co powie i tak jest święte, a kiedy mówi, lepiej stać na baczność. Jest głosem rozsądku tam, gdzie górę biorą emocje.”
Matylda Kozakiewicz
Jej blog to słowa. Zdarza się oczywiście, że publikuje też zdjęcia, a czasem nawet filmy na swoim kanale na YouTube, ale podstawą sukcesu jej bloga są słowa. O czym pisze Segritta? O wszystkim, co szeroko nazwać można lifestylem: związkach damsko-męskich, kulturze, poprawności językowej, a ostatnio także o urządzaniu mieszkania.
Bloga założyła w 2005 roku. Były to czasu, kiedy - jak sama określiła to w rozmowie z autorem bloga Stay Fly - „gdy się miało 50 czytelników tygodniowo, to to było mega dużo.” Dziś jej blog ma ponad 100 tys. odwiedzin miesięcznie, a Segritta rok temu uznała, że może zacząć utrzymywać się tylko z niego.
Dobry czas pod kątem reklamowym nastąpił po jej współpracy z Peugeotem (w akcji brało udział także dwoje innych blogerów: Kominek i Fashionelka). Na wzrost popularności Segritty wpływ miała także "afera" z Nikonem, który najpierw obiecał jej darmową naprawę aparatu, a potem wycofał się z tego i przysłał rachunek na ponad tysiąc złotych (rok temu „afera” Segritta kontra Nikon rozgrzała do czerwoności całą polską blogosferę).
Segritta, która lubi wprost mówić i pisać o tym, co myśli, w opublikowanych na blogu zasadach współpracy z reklamodawcami wyjaśnia: „Podstawowa cena publikacji to 3000 zł lub więcej, w zależności od projektu"
Kika Szaszkiewiczowa
Irena „Kika” Szaszkiewiczowa w marcu skończyła 96 lat, co nie przeszkodziło jej założyć bloga. Urodzona w 1917 roku robiła w życiu wiele: była artystką Piwnicy pod Baranami, bohaterką komiksu publikowanego w "Przekroju", działaczką AK, pielęgniarką, emigrantką przez 40 lat mieszkającą w Norwegii, autorką obrazów tworzonych za pomocą szydełka. Wiele ze swoich wspomnień opisała w wydanej w 2011 roku książce pt. „Podwójne życie Szaszkiewiczowej”.
Po wydaniu książki okazało się, że po pierwsze nie wszystkie historie udało się w niej zmieścić, a po drugie wiele osób ma do autorki pytania – chcą coś wyjaśnić, coś uzupełnić, o coś dopytać itd.
Synowa Kiki Szaszkiewiczowej wpadła więc na pomysł, by założyć bloga. Jak na co dzień wygląda praca nad nim? Zaangażowanych jest w to kilka osób. Najczęściej ktoś z rodziny spisuje albo nagrywa rozmowy ze starszą panią, a potem umieszcza je na blogu. Choć „wirtualny dziennik” powstał po to, by ci, którzy chcieli zadać jakieś pytania po przeczytaniu książki, mieli miejsce, w którym znajdą odpowiedzi, efekt przerósł oczekiwania wszystkich. Zainteresowanie, jakie wywołał blog Moje pierwsze sto lat spowodowało, że w krakowskim mieszkaniu Szaszkiewiczów telefony rozdzwoniły się na dobre.
A najstarsza polska blogerka zapytana kilka miesięcy temu przez serwis NaTemat.pl o marzenia, odpowiedziała: „Chciałabym dożyć jeszcze cztery lata do tej setki. Myślę, że to będzie bardzo śmieszne.”
(ma)