Bożena pracuje w Holandii. Nie wraca na święta do Polski
50-letnia Bożena od roku zarabia na życie w holenderskim hotelu. Już jesienią wiedziała, że nie spędzi świąt ze swoją rodziną. Tłumaczy, dlaczego podjęła taką decyzję i jak będzie wyglądać jej Boże Narodzenie.
23.12.2019 | aktual.: 23.12.2019 13:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Szefowie przyszli do mnie z pytaniem we wrześniu. Chcieli wiedzieć, czy mam ochotę zostać czy jechać do dzieci – mówi w rozmowie z WP Kobieta. – Powiedzieli jedynie, że woleliby, żebym została, ale dali mi wolną rękę. Wiem, że nie pytają wszystkich – jedynie tych, którzy są solidnymi i zaufanymi pracownikami – dodaje.
Prosty wybór
Pieniądze to jeden z powodów, dla których Bożena postanowiła nie wracać na święta. Drugim jest krótki staż pracy. Chciała pokazać się z jak najlepszej strony, bo zależy jej na uznaniu pracodawcy. Za pracę w Wigilię, pierwszy i drugi dzień świąt dostanie 50 proc. swojego miesięcznego wynagrodzenia, a to niebagatelna suma. W Holandii warto ciężko pracować, polski pracownik jest doceniany za jakość swojej pracy.
W kilkunastu hotelach sieci pracuje około 25 Polaków. Bożena na co dzień współpracuje z siedmioma kobietami. Większość z nich pracuje tam od kilku lat. Na święta zostanie z nią tylko jedna koleżanka. – Holendrzy nie mają Wigilii, bardziej obchodzą pierwszy dzień świąt, drugi – pół na pół. My z koleżanką robimy składkę wigilijną i ten wieczór spędzimy razem – wyjaśnia. Przyznaje, że wahała się, czy zostać ze względu na dzieci. – 19-letnia córka mieszka sama, ale wiem, że w święta będzie z siostrą. Połączymy się na Messengerze – mówi.
Jej dylematy doskonale rozumie Holenderka Coby – kierowniczka hotelu, gdzie pracuje. – To nic miłego być z dala od domu w święta. Rodziny moich pań są w Polsce, nie ma mowy o świątecznej kolacji z mężami i dziećmi. Myślę, że to dla nich bardzo trudne – słyszę. – Dlatego na pewno coś dla nich przyszykuję. Nie powiem co, ale na pewno poczują ducha świąt – śmieje się Holenderka.
Holenderka nie ukrywa, że okres świąteczno-noworoczny jest bardzo gorącym okresem w hotelu. – Jest bardzo pracowicie. Szczególnie Sylwester jest szalony, ale przyjemny. Świąteczną atmosferę zaczynamy podczas dekorowania hotelu. Goście i pracownicy stają się bardziej przyjaźni. Lubię pracować podczas świąt i staram się, aby moja drużyna dobrze się wtedy czuła – mówi, dodając, że oczekuje tłumów, którymi Polki zajmą się w okrojonym składzie. – Przy odrobinie planowania i dobrej woli przejdziemy przez to – kończy.
Bożena pracuje za kilka osób. Sprawnie sprząta pokoje, zadziwiając niejednokrotnie swoim tempem koleżanki i pracodawców. – Oni mnie szanują, ja szanuję ich – stwierdza krótko 50-latka z Mazowsza. – Nie doświadczyłam tego w Polsce. Uważam, że Polska jest daleko w tyle, jeśli chodzi o traktowanie pracownika. Zdarzało się, że słyszałam wyzwiska i było coś na mnie wymuszane. Tutaj tego nie ma – uważa.W Polsce na holenderską pensję Bożena musiałaby pracować 4 miesiące. Wie, że gdyby została w domu, spłata długu, który ma w Polsce, zajęłaby jej 10 lat. Dziś praktycznie po roku ma spłacone długi.
"Polki mają inną mentalność"
Z szefami ma ciepły, serdeczny kontakt. – Pracuję w systemie tzw. vauek. Jest mi płacone za sprzątniętą liczbę pokoi, a nie za godzinę. To mi się zdecydowanie bardziej opłaca. Nie muszę siedzieć przysłowiowych 8 godzin. Robię swoje i mogę iść do domu – opowiada. – Moi Holendrzy mają takie powiedzenie: Twój czas – twoje pieniądze. Twoje pieniądze – nasze pieniądze – mówi o pracodawcach.
Coby ma bardzo dobre relacje z Polkami i mówi o nich w samych superlatywach. – Pracuję z nimi od kilku lat i z mojego doświadczenia wynika, że wszystkie są bardzo zaangażowane i solidne. Mają zupełnie inną mentalność niż Holendrzy – zaznacza. – Nigdy nie słyszę narzekania z ich strony. Są ogniste i uparte, ale uważam to za plus. Niestety nie mówię po polsku i komunikuję się za pośrednictwem tłumacza w telefonie, co bywa czasem trudne. Komunikacja jest jednak bardzo ważna. Lubię sobie pożartować, jak i porozmawiać z pracownicami na poważne tematy. Jestem dla nich i one to wiedzą – dodaje Coby.
Bożena jest już przygotowana, fizycznie i mentalnie. – Pracodawcy odwiedzą nas na pewno w święta – to rodzeństwo, dwóch panów i jedna pani. Szykują nam też paczki świąteczne. Mimo że jestem sprzątaczką, czuję się doceniana i szanowana – stwierdza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl